Więc to o takich wynaturzeniach mówili mu kiedyś okoliczni chłopi. Nic dziwnego, że te lasy nie cieszą się najlepszą sławą. Egbert postanowił wykorzystać to, że bestie jeszcze ich nie dostrzegły i sięgnął po kusze. Nie wydając żadnych niepotrzebnych dźwięków załadował magazynek swojego wiernego AMa żelaznymi bełtami, po czym przyłożył kolbę do ramienia i oddał serię strzałów. Potwory zagradzały im jedyną drogę, więc trzeba je było usunąć. Nie było tu miejsca na podchody, czy skomplikowane plany. Rotish, do którego strzelał najemnik, oberwał wszystkimi trzema grotami i padł trupem. Dwa bełty raziły go w łeb, trzeci uderzył w korpus. Drugi stwór szybko zorientował się co się szykuje i porzucił posiłek by móc zająć się zagrożeniem. Egbert prędko odłożył AMa i chwycił za miecz i tarczę. Stanął w pozycji obronnej czekając na przeciwnika. Na jego czole pojawiły się krople potu, jednak powodem tego nie był strach, a panująca w dżungli temperatura. Rudobrody nie obawiał się przerośniętej mrówki, jakkolwiek obrzydliwa by nie była. Poza tym, znając refleks elfa, Melkior pewnie ściągnie maszkarę ze swojej kuszy zanim ta się do nich zbliży.
//1x Rotish
///Tracę trzy bełty