Tereny Valfden > Dział Wypraw

Ryzykowna przesyłka

<< < (2/8) > >>

Narrator:
W porcie w gotowości do wypłynięcia stały trzy staki. Jednym z nich była zwykła krypa towarowa, ewidentnie przeciążona, z ponurym krasnoludzkim kapitanem u steru. Skołutniona broda zdobiła niezbyt urodziwą twarz, a błędny oczy śledziły przygotowania do drogi. Drugim statkiem był prosty dubas, niemal gotowy do wypłynięcia, robotnicy właśnie wnosili ostatnie worki towaru na pokład, a jego kapitanem był energiczny niziołek, biegający i doglądający przygotowań niczym mysikrólik. Ostatnim statkiem który miał dziś opuścić post był mały statek handlowy o wdzięcznej nazwie "Karypel", dowodzony przez rosłego orczego kapitana o wyglądzie co najmniej rzezimieszka. Pociętę bliznami ciemię i krzywy wyraz twarzy dały niezawodnie znać o fachu jaki kapitan wykonywał, a nie było to z pewnością nic legalnego.
Można rzec port w Ombros nie ściągał najuczciwszych czy najsympatyczniejszych przedstawicieli fachu żeglarzy czy handlarzy.

Hagmar:
Gdyby były tylko dwa to rzuciłby monetą. A tak miał trudny wybór. Ork budził najmniejsze zaufanie. Niziołek biegał jakby miał sraczkę a krasnolud na obłąkanego. Hagmar wybrał statek krasnoluda. Podszedł blisko ewidentnie przeciążonej jednostki, na tyle by jej kapitan go usłyszał.
- Panie kapitan, szukam statku płynącego do Bukowego Pola.

Narrator:
Krasnolud przeniósł na ciebie spojrzenie ciemnych, czarnych niemalże oczu.
- Nuu... mogę cię niby zabrać, bo tak się jakby składa że będziemy przepływać obok. Ale jaki w tym mój biznes jest, nieznajomy? - zagadnął i wyciągnął z kieszeni sfatygowaną fajkę, którą zaczął nabijać cuchnącym tytoniem.

Hagmar:
- Przeszedłem kurs marynarski, mogę też po prostu zapłacić.

Narrator:
Krasnolud zamyślił się głęboko, pyknął kilka razy z fajki, wydmuchał z płuc paskudny, gryzący w oczy dym i rozjaśnił się nagle.
- Jak umiesz się zachować na statku to wskakuj, przyda się dodatkowa para rąk do pracy - oświadczył i gestem zaprosił cię na łajbę, samemu wchodząc raźnym krokiem na pokład. Wysłużone drewno zaskrzypiało złowrogo, ale nic więcej się nie stało - Jak widzisz przewozimy nieco towaru, także uważaj by nic się spierdoliło do rzeki - wskazał na spiętrowane skrzynie, które pomocnicy kapitana właśnie spinali pasami. Dość nieporadnie prawdę powiedziawszy.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
Idź do wersji pełnej