Łowca nie spodziewał się takiego obrotu spraw, bo nagle jakby z pod ziemi wyrosła zjawa, która raniła czarnoskórego orka w głowę i twarz. Krew wydobywała się z ran, zaburzając mu wzrok choć częściowo widział i czuł, że zjawa jest bardzo blisko niego. Mimo to nie mógł oddać strzału z łuku! Natomiast tego wypuścił on łuk i zebrał w sobie moc magiczną, wyprostowując swoje dłonie, wypowiedział inkantację mroźnej zamieci.
- Anoshu!
Z dłoni orka wydobyło się lodowane powietrze, które było podobne do tego jakie wywoływały zjawy. Zamieć ogarnęła zjawę, unieruchamiając ją chociaż na chwilę, żeby on sam mógł w nią strzelić z łuku. Zważywszy na to, że będzie mieć zdecydowanie więcej czasu. Łowca natychmiast pochwycił łuk, dobył strzały, którą ponownie wyjął z kołczanu, nałożył na cięciwę, po czym szybko i mocno ją naciągnął a następnie, oddał strzał. Żelazny pocisk trafił w zamrożoną zjawę, rozbijając ją na drobne kawałeczki.
// Zostawię ilość przeciwników ocenie prowadzącego.
1x północnica
1x zjawa
Pozostaje 20 żelaznych strzał