Watu dał się prowadzić, trochę sam się wstydził tego że nie zauważył wcześniej stajni no ale cóż, bywa. Kiedy dotarli na miejsce widział że jego towarzysz sprawdził wóz więc on już tego robić nie musiał, jedno zmartwienie mniej.
-Wybacz towarzyszu, ale uważam że bardziej logiczne było by abyś ty prowadził, bardziej wyglądasz na przykładnego obywatela niż ja z tym całym kruczym rynsztunkiem - Powiedział Watu, przy słowie kruczym znacząco ściszając ton. Choć wiadomo było po arafatce do jakiej organizacji należny, to lepiej było tego na głos nie wypowiadać. Sama katana i kusza już rzucały się w oczy, szczęśliwie ukryte ostrze nie rzucało się w oczy. -Uważam że w razie kontroli łatwiej będzie wytłumaczyć że jestem jakimś pojedynczym ochroniarzem niż woźnicą.