Autor Wątek: Rodzinne interesy  (Przeczytany 8327 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Raymund

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • What?
    • Karta postaci

Rodzinne interesy
« dnia: 03 Listopad 2019, 18:55:25 »
Nazwa wyprawy: Rodzinne interesy
Prowadzący wyprawę: Patty / Narrator
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: pozwolenie prowadzącego
Uczestnicy wyprawy: Raymund

Dostał niespodziewanie z liścia. Albo, bardziej precyzyjnie, liściem. Atunus właśnie rozpościerało swoje skrzydła wokół wyspy, przynajmniej tej jej części. Słyszał, że Valfden było naprawdę pokaźne, czego w najmniejszym stopniu nie miał jeszcze okazji zbadać, więc klimat musiał się nieco różnicować na przestrzeni mil i metrów. Wielu rzeczy nie był pewien, jak często sobie uświadamiał. Wielu rzeczy o tym miejscu nie wiedział i nie do wszystkiego się jeszcze przyzwyczaił. Nie był w pełni zorientowany w systemie wiar i wag, gdyż niektórzy korzystali z różnych jednostek, nie do końca je precyzując, niektórzy korzystali z nich naprzemiennie albo i nawet jednocześnie, mówiąc o metrach, by potem przejść na metry, mówiąc o tonach i kilogramach, by za chwilę z jakiegoś powodu odnieść je do cetnarów czy ziaren.
Wielu rzeczy jeszcze nie rozumiał.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #1 dnia: 05 Listopad 2019, 15:16:39 »
I tak też szedł, pogrążony w kontemplacji swojej niewiedzy i braku zrozumienia. Mieszkańcy Efehidonu mijali Raymunda, nic nie mówiąc ani nawet nei zerkając na mężczyznę, wszak był bowiem jednym z wielu obywateli stolicy, spacerującym ulicami za interesami lub dla czystej przyjemności. Błogość tej wędrówki przerwał nagły rwetes, dobiegający zza pleców Raymunda. Kilkadziesiąt metrów za nim biegł elf, w kierunku Raymunda, szybko się zbliżając. Przyciskał do piersi solidną, skórzaną torbę, a goniło go dwóch strażników miejskich, ewidentnie wolniejszych. Jeden z nich, widząc jak ich cel oddala się zwolnił trochę i ryknął co sił w płucach.
- Łapać złodzieja! - elf tymczasem zyskiwał kolejne metry, będąc coraz bliżej Raymunda.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #1 dnia: 05 Listopad 2019, 15:16:39 »

Offline Raymund

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • What?
    • Karta postaci

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #2 dnia: 05 Listopad 2019, 18:17:00 »
A gdyby tak rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać na Zuesh?, przeszło mu przez głowę. Bazylia rośnie tam niemalże jako chwast, z tego co słyszał, więc dlaczego by nie przemieścić się ostatecznie i tam, skoro dodawał ją chętnie do tylu gotowanych przez siebie potraw, jak tylko miał okazję. Kusząca perspektywa, należało ją teraz tylko porządnie przemyśleć i rozplanować, nie podejmować żadnych pochopnych decyzji i nie pchać się tam, gdzie mu po prostu nie wyjdzie.
Oj, od razu przypomniał sobie scenę z drugiego dnia pobytu w mieście, gdy zagubiony, szukał jakiejś latryny na mieście, załatwiając w międzyczasie różne papierkowe sprawy związane z osiedleniem, zwolnieniem z opłaty postojowej za konia, którego nie miał, ale urzędnicy myśleli że ma, bo ktoś do niego podobny i mieszkający obok sobie kupił za pieniądze wygrane na loterii (Ta, pewnie ukradł, skurwiel jeden, przeszło mu wtedy przez głowę), więc wyszedł galimatias i nieporozumienie. Załatwiał więc te wszystkie sprawy, tłumacząc się to w jednym urzędzie, to w drugim, wyciągając jakiś druk i zanosząc go w drugie miejsce tylko po to, by okazało się, że to nie ten druk i nie ten urząd, więc musiał cofać się do poprzedniego budynku i wdrapywać się na ostatnie piętro tylko po to, by zobaczyć, że pani z tego zakratowanego okienka, która tam wcześniej siedziała, taka jedna powabna, młoda elfka, poszła na przerwę. Wywiesiła jakąś tabliczkę z nierównym pismem, pisanym chyba dwuręcznym montante z iberyjskiego półwyspu po dwóch kieliszkach księżycówki za dużo. Wyczytał, że pani będzie za minut piętnaście, nie miał jednak jak odmierzyć czasu, a zaczęło go nieźle, naprawdę nieźle cisnąć na stronę.
Wybiegł więc niemalże wtedy z tego urzędu, wracając z powrotem do tego drugiego budynku, gdzie jednak nie miał się pierwotnie znaleźć, ale wiedział, że niedaleko były latryny, bo śmierdziało mocno, a i widział pomocników wywożących kał na wózkach poza miasto, więc gdzieś znaleźć się tam musiały. Podążał więc za pamięcią i za nosem, coraz to mocniej ściskając zwieraczem, gdy czuł już, że zaraz nie wyrobi i po prostu popuści w majty. A że wszedł ewidentnie nie w tę uliczkę, gdzie trzeba, bo po dłuższej przeprawie miał przed sobą pionową ścianę, to musiał improwizować. Znalazł się na tyłach jakiegoś budynku mieszkalnego, otoczony zewsząd rozwieszonym praniem, bo akurat był jeden ładny, w miarę słoneczny dzień, więc wszyscy krochmalili pościel i korzystali z ostatnich promieni Słońca, by ją wysuszyć na zewnątrz.
Zakręcił się, zakręcił, nikogo wokół nie spostrzegł i uznał, że najwyższy czas spuścić spodnie i upust swoim potrzebom fizjologicznym, wszystko na raz. Wypłynęło z niego niczym z wulkanu, gdy spływ piroklastyczny sunie zboczem góry, zabierając za sobą domy, dzieci i cały majątek - niczym kobieta przy rozwodzie. I tak leciało z niego, a on zastanawiał się co jadł dnia wcześniejszego na obiad, ale szybko zdał sobie sprawę, że nie jadł nic, więc musiał to być te jaja z poranka, które zaprawił nieco dziwnie zieloną cebulą. A że nie była to zielona cebulka, tylko zwykła, biała, w niektórych kręgach zwana brązową, to kolor zieleni nie był tam pożądany.
No i tak kucał między prześcieradłami i poszewkami, gdy jakaś kobieta wyjrzała zza drzwi, dosłownie tuż koło niego, wyprostowała się, przeciągnęła i zaklęła szpetnie, czując jakiś niespotykany odór. To jest bardziej niespotykany niż normalny, zwyczajny, pospolity odór miasta wielkości stolicy wielkiego królestwa. Spojrzała w lewo, od razu identyfikując pewnego człowieka, który defekował pomiędzy jej praniem. Zanim zdążyła podnieść głos i rękę do ciosu, Raymund podjął szybką i zapewne najlepszą (i najgorszą, pod pewnymi względami związanymi z higieną i dobrym samopoczuciem) z możliwych decyzji - dał nogi za pas. Już minął kobietę, gdy udało mu się chwycić spodnie za pas. Już był kilka kroków od niej, gdy znów z niego uleciało, tym razem prosto po wewnętrznej stronie nogawek, po nogach i w dół, w stronę nieco zdartych butów z wyższym stanem. I tak biegł. Przed siebie. Byle dalej, byle szybciej.
Zupełnie jak ten elf, który właśnie biegł w jego kierunku. A Raymund, jako przykładny obywatel, nie mógł pozwolić, by taki elf się zbytnio zasapał swoim biegiem, postanowił mu więc pomóc. Obmyślił na szybkiego bardzo prosty, lecz diabelnie skuteczny plan, jak ulżyć biegnącemu długouchemu i miał zamiar wprowadzić go w życie w najbliższych kilku sekundach. Słysząc strażnika i odwracając się nieco w tamtą stronę, chciał się upewnić, że nikt go o nic nie posądzi i nie oskarży, broń go Zartacie i Zewolo, a najlepiej i wszyscy inni również. Usunął się więc z linii biegu elfa na tyle, by ten mógł spokojnie koło niego przebiec, bez żadnych problemów i bez utraty prędkości. Podniósł jeszcze do góry ręce, jakby chciał dać wszystkim znać, że na pewno nie będzie próbował żadnych sztuczek ani niczego niespodziewanego.
A naprawdę był przykładnym, wzorowym obywatelem i naprawdę chciał wzorowo, przykładnie pomóc elfowi, by ten nie musiał się męczyć tym biegiem, bo to niezdrowe i pewnie jeszcze by sobie kostkę zwichnął na zakręcie. Gdy go więc elf mijał, bardzo blisko, niemalże dotykając człowieka z podniesionymi lekko rękoma, by nie być o nic posądzonym, po prostu... podstawił elfowi nogę, by ten pieprznął w ulicę jak długi.
Na pewno już by wtedy nie biegł i się więcej nie zmęczył. A o to przecież Raymundowi chodziło. Bo dobry człowiek z niego był.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #3 dnia: 05 Listopad 2019, 19:54:20 »
Podcięty elf zgodnie ze wszystkimi zamierzeniami poleciał przed siebie i z hukiem wyrżnął o bruk, coś ewidentnie chrupnęło, prawdopodobnie też trzasnęło. Chłopak jęknął donośnie i zwinął się w kulkę, pozostawiając po sobie spory dość ślad krwi. I coś białego, będącego niczym innym jak wybitym siłą upadku zębem. Strażnicy tymczasem zdążyli dobiec, zasapani solidnie, nic dziwnego zresztą, biegli w pełnym rynsztunku - na przeszywanice narzucili ciężkie, żelazne kolczugi, podtrzymujące je pasy obciążone były mieczami, dodatkowo jeden ze strażników dźwigał glewię, ot, typowi strażnicy miejscy, z pewnością groźni w walce w zwarciu, ale nie do końca zdolni do pościgów za rączymi złodziejami.
- Pięknie żeś to zrobił - zawołał jeden, zaczerpując głęboko powietrze i poprawił złodziejowi kopniakiem. Ten jęknął ponownie i skulił się mocniej - Podłe to, złodziejskie nasienie, nic szacunku dla uczciwej pracy nie mają... No ale tego przytrzymamy w loszku to w mig zmądrzeje. Oby - dodał po chwili namysłu - Nic to. Dzięki ci za pomoc, dobry człowieku i jeśli możesz to pozwól z nami do strażnicy, Franek zabierze więźnia a ja wypłacę nagrodę za pomoc.

Offline Raymund

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • What?
    • Karta postaci

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #4 dnia: 06 Listopad 2019, 12:21:46 »
- Ależ ja z przyjemnością przejdę się do strażnicy z waszmościami, odprowadzę tegoż tutaj rzezimieszka i zgodzę się przyjąć grzywnę lub kilka - odpowiedział szczerze. I tak nie miał nic ciekawszego do roboty, a tak, to może zapamięta go jeden strażnik z drugim, zawiąże jakieś koneksje czy znajomości, albo przynajmniej wyryje swoją twarz w pamięci kogoś, nawet jeżeli mgliście. Przyjdzie co do czego, to może akurat spotka jeszcze jednego z nich raz i wtóry, może to jemu potrzebna będzie pomoc? A może i, jak Pan Światła pozwoli, uda się jakąś robotę u strażników zaciągnąć, może i dołączyć do nich w niedalekiej przyszłości? Robota jak robota, a Raymundowi na pewno bliżej do litery prawa niż do ciemnych kręgów i zakamarków miasta.
- A kogoś to okradł ten tutaj, jeżeli wolno mi zapytać? - zapytał. Szli już chyba w stronę posterunku straży.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #5 dnia: 06 Listopad 2019, 15:01:23 »
Strażnicy w mig dostrzegli wrodzoną prawość, szlachetność i cnotę charakteru Raymunda, toteż chętnie zabrali go ze sobą i raźno maszerowali do strażnicy. Franek, słysząc pytanie, ożywił się lekko i spojrzał na ciebie.
- Nu, pewnikiem on złodziej jest, torbę pełną fantów ma przecie - powiedział i szturchnął prowadzonego elfa pod żebro, najwyraźniej boleśnie, bo ten jęknął cicho - Pochwal się no, co żeś ukradł?
- Ja nic nie ukradłem! - wydarł się nagle złodziej - To jest jakaś potwarz i napaść na uczciciwego obywatela! Ja tego tak n... - ostatniego zdania nie dokończył, bowiem Franek huknął go opancerzoną pięścią w splot słoneczny, pozbawiając elfa oddechu, po czym sięgnął po odzyskaną torbę i pokazał ją Raymundowi
- Patrzy sam, nie dość że złodziej to durny jeszcze... - Franek splunął i otworzył torbę, w której znajdowała się zastawa, na pierwszy rzut oka zwyczajna, tania, cynowa zastawa. Ewidnetnie nic co byłoby warte kradzieży, pościgu i straconych zębów, nie mówiąc już o karze która nieuchronnie się zbliżała.

Offline Raymund

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • What?
    • Karta postaci

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #6 dnia: 06 Listopad 2019, 15:48:50 »
- W to ktoś zgłosił, że on ukradł, czy żeście założyli, że tak zrobił, bo biegł?

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #7 dnia: 06 Listopad 2019, 15:57:12 »
- Za darmo byśmy go nie gonili, jak to tak - obruszył się nie bez kozery strażnik - Właścicielka owej zastawy zgłosiła kradzież, odnaleźliśmy łotra i podjęliśmy pościg. A że postanowił nam wszystkim życie utrudnić i uciec to cóż, nie poradzimy - dodał jeszcze i wskazał wysoki budynek przed który właśnie dotarliście. Małe, wąskie okna i grube mury zdradzały z miejsca iż staliście przez strażnicą - Zapraszamy do środka.

Offline Raymund

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • What?
    • Karta postaci

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #8 dnia: 06 Listopad 2019, 16:06:45 »
- A nie, wiecie, tak tylko sprawdzam... - powiedział, puszczając oczko strażnikowi. Wszedł, a jakże, przestępując przez próg i wchodząc do budynku.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #9 dnia: 07 Listopad 2019, 09:36:19 »
Wnętrze było utrzymane w tym samym surowym, szorstkim wręcz stylu, przywodzącym na myśl klasyczny, myrtański brutalizm - proste kąty, masa kamienia, żadnych zdobień, całość prezentowała się dokładnie tak jak powinna się prezentować strażnica. Jeden z gwardzistów wskazał ci pomieszczenie z prawej, zapraszając cię do wejścia, Franek zaś szarpnął gwałtownie więźnia i pociągnął go za sobą do loszku. Prawdopodobnie, gdyż wkrótce zniknął ci z oczu.
- Zatem, obywatelu - zagaił strażnik i zaczął wypisywać bliżej nieokreślony dokument - Za pomoc organom prawa i sprawiedliwości w ujęciu niebezpiecznego dysydenta przysługuje nagroda w wysokości 150 grzywien. Proszę pokwitować we wskazanym miejscu - podsunął ci pergamin - Jeśli nie umiecie pisać wystarczą trzy krzyżyki - dodał po chwili, poniekąd zezując na twoje obsrane nogawki.
« Ostatnia zmiana: 07 Listopad 2019, 09:37:39 wysłana przez Patty »

Offline Raymund

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • What?
    • Karta postaci

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #10 dnia: 07 Listopad 2019, 10:37:27 »
No, robiło wrażenie. Nie dziwota, że taka ilość strażników miejskich jest takimi chujami, skoro na co dzień pracują w takim surowym, zimnym (raczej w sensie miłości, niźli temperatury), ponurym miejscu. Przeszło mu przez głowę, że skoro pomieszczenia na górze tak wyglądają, to jak musi wyglądać loszek, który znajdował się zapewne piętro niżej, w jakiejś ciemnej przestrzeni, do której raczej nie dochodzi światło słoneczne i niewiele tam świeżego powietrza. Reumatyzm więźniom gwarantowany przez państwo.
Raymund chwycił od strażnika pióro, zamoczył je w kałamarzu, nieznacznie otarł z cieknącego atramentu i spojrzał w dół, na pergamin. Zwykły, bielony kredą, pewnie ze skórki owczej, jako że poza murami miasta pasły się tysiące owiec i baranów. Zastanowił się, jak często w tej części królestwa stosuje się lniany papier, który niejednokrotnie widywał w różnych miejscach kontynentu. Jego produkcja była prosta, relatywnie szybka, bo już przecież doskonalona przez lata. Tych kilka sekund, może trzy, może cztery, kiedy myśli przeszły mu przez głowę, strażnik chyba odczytał jako brak umiejętności pisania lub niepewność w owe umiejętności, gdyż powiedział coś o trzech krzyżykach. Potem szybko wyłowił jego wzrok na swoich spodniach, sam na nie szybko łyknął i spostrzegł, że nie doprał nogawek do końca.
Matko, jak wstyd, zganił się, zaczerwienił nieznacznie i wcale pewnie i bez zbędnego ociągania zaczął kreślić wcale równe, chociaż proste kaligraficznie litery.
R A Y M U N D
Tutaj na chwilę się zatrzymał, myśląc, czy nie dopisać nazwiska jego ojca, po którym był znany "w zeszłym życiu", ale odpuścił. Tabula rasa. Zaczynał tutaj od nowa.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #11 dnia: 07 Listopad 2019, 11:42:58 »
- Pięknie dziękuję, a oto pieniądze - strażnik starannie odliczył pokaźny stosik srebra i przesunął go po blacie w stronę Raymunda, zabierając jednocześnie pergamin, który umieścił w odpowiedniej przegródce - Państwo dziękuje ci za pomoc, obywatelu - powiedział lekko deklamacyjnym tonem i mrugnął - Jakby jeszcze czego było trzeba to proszę pytać.

//Otrzymujesz 150 grzywien, nie dopisuj ich na razie, otrzymasz całość tej nagrody i ewentualnych przyszłych w podsumowaniu zadania.
« Ostatnia zmiana: 07 Listopad 2019, 11:43:47 wysłana przez Patty »

Offline Raymund

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • What?
    • Karta postaci

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #12 dnia: 07 Listopad 2019, 12:45:05 »
Raymund nie liczył, odebrał srebro i schował je do mieszka. Monety przyciążyły nieznacznie, choć wcale przyjemnie. Klepnął je nieco na szczęście, chociaż sam nie wiedział po co, przecież absolutnie nie zmieniłoby to jego czy ich stanu. Podniósł wzrok na strażnika, zastanowił się.
- A macie jeszcze jakąś robotę, w której uczciwy obywatel mógłby pomóc i może dorobić nieco grzywny na codzienną egzystencję? - zapytał.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #13 dnia: 07 Listopad 2019, 14:38:00 »
- Niestety nie - strażnik pokręcił głową - Ale proszę zostawić swój adres, gdyby coś się pojawiło to z pewnością odwiedzimy. Sami rozumiecie, straż miejska rzadko ma pracę dla wolnych strzelców - mężczyzna bezradnie rozłożył ramiona. Dałby pracę gdyby mógł.

Offline Raymund

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • What?
    • Karta postaci

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #14 dnia: 07 Listopad 2019, 15:04:20 »
- Rozumiem, rozumiem i mimo wszystko dziękuję za okazaną wdzięczność - odpowiedział Raymund, jeszcze raz chwytając pióro, mocząc je w inkauście i skrobiąc lokalizację swojej rudery mieszkalnej. Następnie podziękował jeszcze raz, uścisnął dłoń strażnika i skierował się w stronę wyjścia, będąc odprowadzonym przez jednego ze strażników. Logiczne, normalne, przecież nikt by mu nie dał łazić po strażnicy. Jeszcze by momentalnie zboczył z raz obranego kierunku, poszedł w drugą stronę i zaczął buszować po pomieszczeniach, magazynach.
Wyszedł na zewnątrz, odetchnął, rozejrzał się. Postanowił, że wróci na miejsce, gdzie złapali tamtego złodziejaszka, albo nawet wróci się w stronę, z której on biegł.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #15 dnia: 08 Listopad 2019, 09:23:24 »
Nim zdążyłeś się udać w drogę powrotną twoją uwagę przyciągnął nieznany ci bliżej jegomość, stojący oparty o ścianę budynku naprzeciw. Ubrany w skromny, szary kubrak i bawełniane spodnie prawie nie wyróżniał się z tłumu. Prawie, bowiem zauważalnie się uśmiechał i patrzył prosto na ciebie. Gdy tylko zwrócił twoją uwagę pomachał do ciebie.

Offline Raymund

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • What?
    • Karta postaci

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #16 dnia: 08 Listopad 2019, 10:52:18 »
Najwyżej mnie zabiją, potorturują, albo gorzej, znowu się obsram, pomyślał sobie Raymund i raczej rześkim krokiem ruszył w stronę nieznajomego. Stanął obok niego i pochylił się, próbując rozsznurować but i zasznurować go z powrotem, co by miał co robić, jak już tak znajduje się przy tym... kimś.
- Wiatr spienione tworzy fale - rzucił niczym tajnym hasłem.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #17 dnia: 08 Listopad 2019, 19:37:22 »

Mężczyzna ukłonił się płytko z delikatnym uśmieszkiem na ustach, najwyraźniej rozbawiony tajemnym hasłem Raymunda.
- Wybacz tę drobną, hm, konspirację - powiedział cicho gładkim, zaskakująco niskim głosem mężczyzna i zakręcił nieco wąsik, dumnie zdobiący jego twarz - Ale widziałem jak pięknie poradziłeś sobie z tym elfim złodziejem i muszę przyznać że musiałem cię poznać. Bowiem jestem w potrzebie pracownika, a coś mi się widzi żeś na tyle zdolny że spokojnie sobie z tym poradzisz. Zainteresowany? - spojrzał ci przenikliwie w oczy, lustrując reakcję.

Offline Raymund

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • What?
    • Karta postaci

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #18 dnia: 09 Listopad 2019, 09:48:40 »
Raymund zasznurował buta, otrzepał go z kurzu i wstał, poprawiając i wygładzając koszulę. Zmierzył jegomościa od stóp do czubka głowy, na chwilę zatrzymując się przy jego zawadiackim wąsiku, przywodzącym na myśl powieści z nurtu płaszcza i szpady, który stawał się coraz popularniejszy na kontynencie. Jakieś awantury, picie po karczmach i domniemane ratowanie księstwa/królestwa/godności jakiejś damy. Ewentualnie pozbawianie jej niewinności i połowy majątku jej ojca.
- A jakieś szczegóły, początek ścieżki, zdawkowe, choć uprzejme przywitanie, przedstawienie się, cokolwiek? - gburowaty chuju?, co dodał już sobie w myślach.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #19 dnia: 05 Grudzień 2019, 19:51:18 »
Na twarzy mężczyzny pojawił się wypracowany uśmiech.
- Ach, oczywiście, gdzie moje maniery! - Teatralnie pacnął się w czoło. - Nazywam się Warrick Chciwąs. Tak, z TYCH Chciwąsów, zapewne o nas słyszałeś - przedstawił się tonem dość aroganckim. - Szczegóły naszego małego przedsięwzięcia lepiej omówić w miejscu nieco bardziej... dyskretnym. Zatem jeżeli jesteś zainteresowany, zapraszam cię do Obieżyświata. Zjemy coś, wypijemy wino i porozmawiamy. - Kiwnął głową na karczmę, która nie znajdowała się daleko.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Rodzinne interesy
« Odpowiedź #19 dnia: 05 Grudzień 2019, 19:51:18 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top