Emerick spodziewał się jakiejś fanatycznej riposty ze strony maurena, ale ten miał już dość rozmowy, a ręce go świerzbiły od walki. Z twarzy Bękarta szybko zniknął uśmieszek i prawie automatycznie schylił się do cholewy buta, wyciągając stamtąd sztylet i rzucił nim natychmiast w kierunku szarżującego w jego stronę murzyna. Wyznawca Shakuna był na tyle pochłonięty szarżą, że nawet nie pomyślał by w jakikolwiek sposób ratować się przed lecącym zagrożeniem, wampirem też nie był, więc ostrza nie odbije. Sztylet gładko i sprawnie wbił się w udo maurena zwalniając jego szarżę. Manewr ten dał najemnikowi trochę czasu by wyciągnąć szable i przygotować się do walki. Czym prędzej ruszył w kierunku przeciwnika, który teraz trzymał się za nogę, nie wiedząc czy wyciągnąć sztylet, czy go zostawić. Widząc nadciągającego Emericka, wystawił przed siebie włócznie, aby zachować odległość. Na nieszczęście wyznawcy, Sauvetier złapał za broń, trochę za grotem i zamaszystym zamachem przeciął włócznie na pół, rozbrajając tym samym wroga. Zaskoczony mauren sięgnął natychmiast zza pazuchę, by wyciągnąć ostatnią deskę ratunku - sztylet. W momencie kiedy wyznawca pokazał broń, Emerick zdążył doskoczyć do przeciwnika i zamaszystym cięciem rozciął gardło kultysty końcem ostrza. Oczy maurena wyskoczyły z orbit, upuścił on od razu sztylet i złapał się za gardło próbując bezskutecznie zatrzymać krwawienie. Wyznawca Shakuna próbował jeszcze coś powiedzieć ostatnim tchnieniem, jakąś klątwę lub inne bluzgi, lecz krew, której nabrał w usta odebrały mu możliwość mowy. Szlachcic z racji braku przeciwników w pobliżu zdjął z pleców kuszę elanoiską, wyśmienity wynalazek, aby trochę wesprzeć swoich sprzymierzeńców. Stwierdził, że Leonard da sobie radę z jednym maurenem i nie będzie musiał interweniować, dlatego też za swój cel obrał heretyków, którzy pojedynkowali się z tutejszą ochroną. Wycelował kuszą w odwróconego do niego plecami maurena i wystrzelił pierwszy bełt. Pocisk bez problemu trafił w plecy wyznawcy, prawdopodobnie trafiając w płuco i serce. Przeciwnik upadł na ziemię skupiając swój wzrok na księżycu, o który rozeszła się ta cała walka. Długo nie czekając, Sauvetier wystrzelił kolejny bełt, tym razem trafiając trochę gorzej. Obrał na cel akurat bardziej ruchliwego przeciwnika. Pocisk trafił jedynie w łokieć, co i tak dotkliwie zabolało napastnika.
Pozostało bełtów: 3
4xWyznawców Shakuna (1 ranny w ramię)