Imago szybko zauważył trójkę zbirów. Zwłaszcza tego, który zamachnął się sztyletem. Wampir zareagował szybko i odruchowo. Lewą ręką złapał za zbrojną rękę, gdy sztylet był blisko, zatrzymując ją. Uderzył przeciwnika łokciem. Nie było czasu na zamach pięści. Poprawił kopniakiem w pierś, potem jeszcze jednym. Dołożył następnie trzeci, w który włożył całą swoją siłę. Posłał zbira na deski, tuż pod nogi jego kumpli. Przez chwilę leżał, obolały jak jasna cholera.
Dwójka pozostałych, zbrojna w łącznie cztery noże zaatakowała. Wampir dobył jednego ze swoich i rzucił go, szybko, zgrabnie, z krótkiego zamachu. Trafił, gdy dwóch zbirów nacierało na niego. Nóż wbił się mocno w ramię zbója, który nie tylko zawył, ale zatrzymał się na chwilę. To wystarczyło, bo dzięki temu, wampir był sam na sam z jednym zbirem. Wciąż jednak nie miał przewagi. Zdawał sobie sprawę ze swego braku doświadczenia. Uchylił się nisko przed pierwszym cięciem, mającym trafić w jego szyję. Umknął torsem przed pchnięciem w płuco i i zaklinował rękę przeciwnika między żebrami, a bicepsem. Mężczyzna wpierw spróbował wyszarpnąć broń. Bez skutku. Zamachnął się drugą ręką. Wampir złapał ją, uderzył głową w nos zbira, łamiąc go. Kopnął, aby odepchnąć przeciwnika.
Za ten czas zaatakował drugi, który wyjął nóż z ramienia. Atak był szybki i niespodziewany nawet dla wampira. Wymierzone w jego twarz cięcie noża trafiło nawet mimo uniku. Na szczęście Imago, unik był na tyle duży, że sztych ostrza jedynie lekko naciął skórę pod jego okiem. Amator. Amator z fartem. Pomyślał wampir, łapiąc i wykręcając dłoń zbira. W tym samym czasie zarobił lewym prostym w policzek, zaraz potem doszedł kopniak w żebra. Bolesny. Imago zachwiał się i puścił pierwszego zbira. Za ten czas trzeci się zaczął podnosić z ziemi.
Wampir miał mało czasu na reakcję, Dwa ostrza nacierały z prawej i lewej. Wampir złapał za rękę tego po prawej, był bliżej. Złapał mocno i skierował zbrojną w nóż rękę prosto na trajektorię drugiego. Metal uderzył o metal, zaiskrzyło, a ten, który posłużył za blokującego dostał kopa w żebra, na parę metrów odleciał. Imago zadał dwa niskie ciosy w brzuch, uchylił się pod nożem, walnął tuż pod żebra i kopnął w brzuch. Złapał za miecz gnidy i kopnął go z półobrotu, choć było to trudne w takiej przestrzeni. Nacierało dwóch z przeciwnych stron, jeden przez chwilę leżał.
Złapał mosiężną broń w tak zwanym półmieczu. Zmniejszył szybko dystans do jednego z wrogów, po czym walnął rękojeścią miecza w łapę z nożem, który chciał zatopić się w jego gardle. To wybiło mu broń z ręki. Dostał następnie głowicą w podbródek, po czym został położony na ziemię kopniakiem w tą samą szczękę.
Imago odrzucił miecz, zmniejszył dystans szybkim obrotem i dobył drugiego z noży, jakie miał. Cisnął stalowym ostrzem w nacierającego zbira i trafił centralnie w pierś. Zbój padł na ziemię, w przedśmiertnych konwulsjach.
Zaatakował ten, którego powalił z półobrotu. Uderzył od dołu, w brzuch wampira, co na chwilę go otumaniło. Dobył noża i spróbował zaatakować sztychem pod żebra. Imago w ostatniej chwili złapał dłoń z nożem. Kątem oka zauważył drugą, także ku niemu zmierzającą. Kopnął ją, wykręcił pierwszą, po czym, gdy zbir krzyknął z bólu zatopił ukryte ostrze w jego rozdziawionej paszczy. Pozostał ostatni. Zdążył zebrać dupsko, ba nawet do niego dobiec i zamachnąć się. Imago wyczekał na odpowiedni moment. Wsunął się pod łokieć zbira, stojąc tyłem do niego. Zablokował tak mu możliwość ataku tym nożem. Został jednak drugi. Wampir szarpnął z całej siły, wyłamując przeciwnikowi rękę. Puścił on pierwszy sztylet, wampir z łatwością wytrącił mu drugi, gdy zbój ryczał z bólu. Następnie, wykorzystując masę swego przeciwnika, przerzucił go przez siebie. Nadepnął z całej siły na drugą dłoń. Puściła sztylet przy tym coś strzeliło. Kopnął kilkakrotnie leżącego wroga, po czym podniósł go za ciuchy. Uderzył kilkrakrotnie i wepchnął do pokoju, w którym zabił pierwszego "zwiadowcę" i w którym byli zakładnicy. Powalił go bez problemu na ziemię. Przycisnął do ziemi własnym ciężarem.
– GDZIE JEST MOGoR? – warknął wściekłym, niemal nieludzkim, a potwornym głosem.