Autor Wątek: Braterska pomoc  (Przeczytany 25636 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Leonard

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 69
  • Reputacja: 71
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #460 dnia: 21 Maj 2019, 14:26:07 »
Po tym jak udało im się odepchnąć tamtą drabinę, Leonard ponownie sięgnął po swoją kuszę. Jasne, przeciwnik co chwila zaczepiał o mur nowe drabiny, lecz Leo postanowił skupić się na swoim odcinku fortyfikacji. Każdy miał do obrony jakiś kawałek umocnień. Gdyby wszyscy nagli zaczęli biegać po murach w tę i z powrotem, fort pewnie szybko by upadł. Na to zaś młody Bękart nie wyrażał zgody. Wychylił się przez blanki i oddał strzał. Niecelny. Kurwa. Mauren przeklął w myślach i spróbował ponownie. Tym razem mu się powiodło. Bełt pomknął w dół i trafił jednego z wrogich żołnierzy w sam środek czoła. Nosił on wprawdzie hełm, lecz niewiele mu on teraz pomógł. Rażony pociskiem mężczyzna runął plecami na piach.
-Tak jest!- Krzyknął zadowolony Leo. -Nihil est victoria dulcis!
Mina zrzedła mu jednak jak tylko zobaczył na horyzoncie pięć kolejnych okrętów nieprzyjaciela. Były dużo większe niż poprzednie. Zabrał się za ładowanie kuszy.

365xPoborowy Torreno

Pozostało: 20 bełtów

Offline Egbert

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 317
  • Reputacja: 278
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #461 dnia: 21 Maj 2019, 14:35:57 »
Gdy reszta dyskutowała o ruinach, Egbert zajął się oglądaniem znalezisk archeologów. Wziął do ręki figurkę tego Wielkiego Ptaka, uniósł wysoko jedną brew, po czym parsknął śmiechem i odłożył ją na miejsce. Pokręcił głową i rozmarzył się. Gdyby był jakimś królem, mógłby kazać zrobić rzeźbę przedstawiającą jego jak chędoży jakiegoś smoka. Z zamyślenia wyrwał go jeden z ludzi Domenika. Handlowa, jasne. Rudobrody spokojnie dobył miecza i ruszył na plażę, wcześniej skinąwszy krasnoludowi głową.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #461 dnia: 21 Maj 2019, 14:35:57 »

Offline Zaidaan

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1812
  • Reputacja: 1668
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #462 dnia: 21 Maj 2019, 17:42:09 »
Kolejną zaletą kuszy elanoiskiej była jej szybkie ładowanie, trzy bełty można była załadować o wiele szybciej, niż jeden bełt w valfdeńskiej. Emerick wychylił się lekko zza blanki i niespodziewanie coś uderzyło go w hełm. Okazało się, że to bełt, który zrykoszetował od celującego spod murów wrogiego strzelca. Porucznik szybko z powrotem schował się za blanką odruchowo. Jednak nie było sensu czekać, bo właśnie teraz kusznik ładował i był to najlepszy moment na odwet. Bękart ponownie szybko wychylił się zza blanki i wystrzelił w kierunku kusznika. Bełt pofrunął w jego stronę i trafił prosto w bark, krusząc kość. Kusznik złapał się za ramię i upadł na kolana upuszczając kuszę. Najemnik szybko skierował kuszę z powrotem w stronę drabin i strzelił w wspinającego się poborowego, który był w zasięgu 2 łokci. Bełt błyskawicznie przebił się przez gardło. Żołnierz opluł drabinę krwią i powoli spadł z powrotem na ziemię. Nim zdążył strzelić trzecim bełtem, jeden z poborowych wszedł już na blanki. Emerick wystawił kuszę i strzelił prosto w brzuch. Bełt nie napotkał praktycznie żadnego oporu, a w brzuchu zrobił kompletną sieczkę. Porucznik spojrzał w tym momencie w kierunku południowym.
- Yarpen! Bierz tyle ludzi ile trzeba do obsadzenia dział na południu i rozpierdol te okręty!
Próbował przebić się przez zgiełk bitewny, wołając w kierunku krasnoluda, który mu mignął między obrońcami. Napastnicy natomiast dalej napierali. Dalszy ostrzał z kuszy nie miał sensu, trzeba było użyć broni białej. Schował szybko aema i wyciągnął szablę, podarunek od Króla. Jeszcze nigdy wcześniej nie korzystał z niej. Teraz miał nadejść chrzest i pierwsza krew dla ostrza. Po drabinie wspiął się kolejny napastnik, który wychylił głowę dość głupio, przez co przypłacił życiem. Emerick jednym, szybkim pchnięciem wbił ostrze w gardło poborowego, który spojrzał na porucznika pytającym wzrokiem. Pytając się,dlaczego on? Dopiero teraz, gdy poczuł że traci życie, zrozumiał jak bardzo jest cenne. Drżał przez chwilę nabierając w usta krew starając się jakoś oddychać. W końcu kaszlnął krwią, plamiąc pojedynczymi kroplami szablę. Emerick szybkim ruchem wyciągnął ostrze z przeciwnika, a ten zleciał z drabiny. Reszta poborowych nauczona doświadczeniem, przytuliła się do konstrukcji, by uniknąć spadającego ciała towarzysza. Sauvetier czekał dalej, na kolejnego żołnierza, który nim zdążył cokolwiek zrobić, został pozbawiony głowy. Szabla była wspaniała, wiadomo przecież, że królewskie prezenty to nie jakieś pierwsze lepsze, isgharskie podróbki. Mimo lepszej pozycji, przeciwników było więcej. Napierali coraz bardziej, aż w końcu przedostali się na mury. Emerick odsunął się od jednych drabin i ruszył w prawo, gdzie Bękarci walczyli z kilkoma poborowymi. Porucznik odbił cios jednego z wrogów, jednocześnie wyciągając z cholewy sztylet. Złożył się do wyskoku i wystrzelił do przodu blokując miecz poborowego i wbijając sztylet prosto w oko. Ostrze z łatwością dostało się przez oczodół do mózgu. Porucznik kopnął trupa nogą, by uwolnić sztylet. Obrócił się w piruecie i zasłonił się przed kolejnym atakiem, wymienił się kilka razy ciosami z poborowym by pozbawić go energii. Gdy już był zmęczony, doskoczył szybko do żołnierza i poderżnął mu gardło sztyletem. Chaos jaki wyrządziły pojedyncze jednostki, które jakimś cudem dostały się na mur, dały możliwość wejścia innym. Chwilę później zaatakował go kolejny rekrut, który wiedział, że długo nie pożyje. Zaatakował od góry, próbując przepołowić głowę dowódcy fortu. Emerick zgiął kolana, uniósł rękę ze sztyletem, zbijając miecz na bok i tyk samym wykonał szybkie pchnięcie w brzuch nabijając go na szablę. Zasłonił się trupem przed strzałem jednego kusznika, bełt trafił prosto w plecy towarzysza, kończąc cierpienie. Porucznik odrzucił ciało wraz z szablą na bok i rzucił sztyletem prosto w kusznika, trafiając w czoło. Oczy kusznika zalały się krwią, a sam zaraz upadł martwy na ziemię.

Pozostało bełtów: 5

354xPoborowy Torreno

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #463 dnia: 21 Maj 2019, 18:12:34 »
Kenshin z zaciekawieniem wysłuchał czym kiedyś były ruiny, ale też dobrze wiedział jedną rzecz.- Dobrze wiem, że w nawet zwykłym domu może coś się czaić, ale niech będzie, że ci wierzę. Nagle rozległ się alarm w obozie, że ktoś nadpływa. - Pewnie to nie przypadek, że ktoś jeszcze wybrał te ruiny, co takiego stoi za tym kluczem? Chcę odpowiedzi nim pójdę walczyć. Ork stał po stronie harmonii, a nie chaosu i mordu. Miał prawo wiedzieć co kryje się za tym kluczem nim rozleje krew, nie w swojej sprawie i za jakąś błyskotkę, co za dużo osób się nią interesuje.

Offline Ashog "Stalowa furia"

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 410
  • Reputacja: 414
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #464 dnia: 21 Maj 2019, 21:27:04 »
Fort

Yarpen, Ashog i pół setki ludzi ruszyło na południe fortu. Armaty zaczęły pruć do owych pięciu galer. One jednak idąc "na pełnej kurwie" były trudne do trafienia. Oczywiście one też strzelały, załoga Flaminga zatopiła jedną, drugą, trzecią, czwarta zaś salwą z dziobowych dział rozwaliła bramę, trafiona wpadła na brzeg płonąc. Piąta, miała farta. Wylądowała w porcie gdzie zaczęli się desantować... typowi piraci. Torreno miał gest. Co było w tym forcie że tak bardzo tego chce? Ashog dotarł na dół, do wyrwy biegło 200 piratów.

//nie moge edtować ich stać, bo mieli mieć bron palną

200x https://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Pirat

Offline Domenik aep Zirgin

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 480
  • Reputacja: 434
Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #465 dnia: 21 Maj 2019, 22:01:33 »
- Mam ci teraz opowiadać 30 lat historii? Torreno,  ten typ prześladuje mnie jeszcze z czasów kedy portal do Tinriletu był otwarty. Torreno miał tam państewko. Księstwo Torreno, jedno miasto, zamek i 15 wsi. Wciśnięte między inne państwa-miasta jednego z dwóch kontynentów naszego księżyca. "Książe" Antonio Banderes Juan Miguel Cortez Torreno. Arcylisz, ale bez żądzy władzy. Klucz prowadzi do grobowca starożytnego wampira Sterlinga von Hohensteina, wyznawce ponoć Tiraga, boskiego demona czy innego chuja.

Offline Zaidaan

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1812
  • Reputacja: 1668
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #466 dnia: 21 Maj 2019, 22:28:21 »
Yarpen wyśmienicie poradził sobie z poleconym zadaniem, lecz nie zawsze idzie po myśli, a los ma swoje kapryśne decyzje. 200 piratów za plecami i ponad 300 poborowych w zwarciu niekoniecznie wróżyło łatwe zwycięstwo. Emerick szybko wyciągnął szablę z martwego poborowego, wspomagając się nogą. Wywinął kilka młyńców szablą i ruszył powoli do przodu. Podszedł do jednego z poborowych stojących przy murze. Ciął zlewa, celując w korpus. Przeciwnik zasłonił się mieczem, ledwo utrzymując broń w dłoni. Po bliższym spojrzeniu można było zobaczyć, że jest jeszcze młody, a mimo wszystko został wcielony do wojska Torreno. Chłopaczyna trząsł się wystraszony nie potrafiąc wyprowadzić ciosu. Porucznik zamachnął się znad głowy i uderzył w miecz poborowego, metale zgrzytnęły, poleciało kilka iskier. Oboje się siłowali, lecz Emerick robił to wyłącznie dla odwrócenia uwagi. W pewnym momencie kopnął młodzika stalowym butem, a chłopaczyna zgięty w pół poleciał do tyłu, niefortunnie wypadając z blanek, z krzykiem rozpaczy. Niedługo potem jednak ucichł, kończąc żywot na glebie, lub został zagłuszony przez bitwę. Ledwie się obrócił, a do Bękarta podbiegł kolejny poborowy, tym razem nieco odważniejszy. Emerick szybko uniknął pierwszego ciosu przykucając, drugi odbił szablą, a następnie ciął zamaszyście z lewej, od dołu. Czarna ruda z łatwością przebiła się przez żelazną kolczugę, rozpruwając kompletnie flaki poborowego. Zdzielił przeciwnika pięścią w twarz, obalając na ziemię,pozostawiając samemu sobie z rozprutymi flakami i wołaniami o pomoc. Nie minie nawet kilkanaście sekund, a wykrwawi się na śmierć. Najemnik szybko podszedł do wcześniej zabitego kusznika i wyciągnął z jego czoła sztylet. Ruszył szybkim chodem w kierunku południowego muru, gdzie Yarpen obsadzał wraz z ludźmi armaty. Drogę jednak blokowało kilku przeciwników. Napotkał dwójkę poborowych,którzy stwierdzili,że z przewagą liczebną uda im się pokonać jednego Bękarta. Emerick skupił się na atakach, które wyprowadzali jego przeciwnicy, wpadając w pewnym sensie w jakiś rytm. Czekał,aż w tym rytmie przyjdzie czas na jego kolej. W końcu nadeszła. Między zgrzytami metalu i iskrami, w końcu najemnik wykonał krok do przodu i przeszedł do kontrofensywy, kiedy poborowi zmęczyli się ciągłymi atakami. Zostali zalani ciosami, o włos ratując swoje życie. Wkrótce jednak Emerick znalazł lukę w ich obronie i na zgiętych kolanach wysunął się do przodu wbijając sztylet w brzuch, a następnie przesunął ku górze, zwiększając ranę. Drugi poborowy w tym czasie spróbował wykorzystać okazję i zaatakować. Porucznik szybko wyciągnął ostrze z ciała pierwszego i rzucił jeszcze żywym rekrutem w swojego towarzysza, wytrącając go z równowagi i rozbił jego skupienie na ataku. Nim się zdążył pozbierać, obok niego znalazł się Bękart i szybkim ruchem wbił mu sztylet przez żuchwę, aż do mózgu. Spojrzał poborowemu w oczy, jak ulatnia się z nich życie. Wyjął ostrze i ruszył dalej.
- Yarpen!
Zawołał,lecz nie zdążył dokończyć, bo rzucił się na niego kolejny przeciwnik. Odbił jego pierwszy cios, następnie drugi. Później zamaszyście ciął, dekapitując rękę z mieczem, a następnie chlasnął po gardle, tryskając juchą na kirys Emericka.
- Bierz ludzi i zajmij się tymi na dole!
Wydał kolejny rozkaz, zdzierając kompletnie gardło i z gniewem w oczach rzucił się w dalszy bój. Namierzył wzrokiem jednego przeciwnika, który pojedynkował się z jednym z Bękartów. Złapał lepiej sztylet i rzucił nim, godząc go ostrzem prosto w potylice, pomagając tym samym swojemu podkomendnemu.

348xPoborowy Torreno
200x Pirat

Offline Shandris

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 281
  • Reputacja: 281
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #467 dnia: 21 Maj 2019, 22:47:04 »
-Walka przeciw siłom arcylisza nie brzmi wyjątkowo zachęcająco, szczerze powiedziawszy. Musimy zrobić co trzeba, przejrzeć co się da i wtedy po prostu wrócić. Choć podejrzewam że pan Tacticus ma już jakiś plan działania wobec niego.

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #468 dnia: 22 Maj 2019, 07:49:27 »
Kenshin mógł nie do końca pamiętać historii swego państwa, ale skoro Torreno pochodził z Tinriletu, to dawno o swoich krajanach nic nie słyszał. Teraz będzie mieć okazję znów przelać swoją krew, bo raczej nie widzi innego wyjścia niestety. Posmutniał trochę, ale nie mogli dopuścić, żeby arcylisz miał dostęp do tego klucza! Starożytny wampir niech sobie pozostanie w swoim grobowcu zaś boski demon, w swoim wymiarze. - Shandris wątpię, żeby zjawił się tu osobiście, bo zapewne dawno, by to zrobił i zabrał klucz. Starożytne wampiry i demony to nie przeciwnik, z którym się można zmierzyć a nawet chce. Jednak skoro Melkior się nim interesuje to, nie wróży niczego dobrego. Ten ród jest nazbyt ciekawski, co często sprowadza na nich nieszczęścia, ale tymczasem trzeba się zająć statkiem handlowym. Później będę martwić się resztą. Dobrze znał Aragorna, ba nawet za dobrze i Melkior niby rozsądniejszy to niedaleko pada jabłko od jabłoni.- Kto chce niech idzie z nami do niczego, nie będę zmuszał nikogo. Rzekł dobywając łuku na razie walka wręcz, nie wchodziła w grę, gdyż przeciwnik zapewne będzie mieć przewagę liczebną, ale lepsza walka z ludzkim przeciwnikiem niż z wampirem albo demonem, gdzie oba należały do tych wyjątkowo trudnych do ubicia.

Offline Leonard

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 69
  • Reputacja: 71
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #469 dnia: 22 Maj 2019, 09:06:35 »
Sytuacja zmieniła się na niekorzyść Bękartów. Brama została zniszczona, w związku z czym część obrońców musiała udać się na dół by odeprzeć piratów chcących wedrzeć się do fortu. Tym samy, mniej ludzi zostało u góry. Przeciwnik bardzo szybko to wykorzystał. Wrogowie, widząc swoją szansę, zaczęli atakować ze zdwojoną mocą. Już wkrótce wielu z nich znalazło się na murach i dotychczasowa walka na dystans przerodziła się w walkę w zwarciu. Atakujący wiedzieli, że w przypadku przegranej zabójcze kusze Bękartów nie pozwolą im uciec, dlatego dawali z siebie wszystko. Alternatywą dla wygranej była dla nich śmierć. Najemnicy z Valfden wcale nie byli jednak w lepszej sytuacji. Leonard nie miał złudzeń. Domyślał się, że wrogowie nie obeszliby się łagodnie z jeńcami. Jeśli w ogóle jakichś jeńców by wzięli. Na posiłki też nie było co liczyć. W końcu prawie wszystkie Bękarty biły się teraz tutaj. Nie było szans na wsparcie z Valfden. Byli zdani tylko na siebie. No, chyba że znowu pojawią się tutaj jeźdźcy smoków. Leo spojrzał z nadzieją w niebo, ale żadnego nie zobaczył. Być może jeszcze nie wiedzieli o bitwie. Nagle, jeden z żołnierzy wroga zaszarżował prosto na niego. Młody Bękart, nie zwlekając, wycelował w niego swoją kuszę i nacisnął na spust. Zaskoczony tym nagłym atakiem, Leo przytrzymał spust za długo, przez co uwolnił wszystkie trzy pociski. Mordercza salwa trafiła poborowego robiąc durszlak z jego tułowia. Mężczyzna padł martwy w jednej chwili. Leonard zaś odłożył aema na plecy i dobył miecza."E. S. - Nihil est victoria dulcis!" Te słowa były wygrawerowane na ostrzu Ręki Rashera. To zawołanie stało ulubionym okrzykiem bojowym maurena. Na głowicy umieszczono także herb Bękartów, czyli czaszkę w koronie. Nie wiele myśląc, Leo zwarł się z kolejnym przeciwnikiem zaczynając pojedynek. Nie był może najlepszym szermierzem, ale jego oponent również znał tylko podstawy walki mieczem. Co więcej, oboje walczyli pod wpływem emocji. Mieszanka strachu i żądzy mordu z dodatkiem adrenaliny sprawiła, że obaj mężczyźni atakowali bardzo chaotycznie zapominając o jakiejkolwiek technice. Cięcie, unik, wypad, niezgrabny blok i znowu cięcie. Starcie trwało przez kilka chwil, jednak już wkrótce szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę Leonarda. On bowiem spędził większą część bitwy stojąc na murze, dzięki czemu był w miarę wypoczęty. Jego przeciwnik z kolei musiał wcześniej przebiec całą plażę, a potem wspiąć się po drabinie na wysokie mury Fleminga. Nawet w skórzanym pancerzu nie łatwo byłoby dokonać czegoś takiego bez złapania zadyszki, zaś poborowi nosili na sobie ciężkie żelastwo. Przeciwnik Leona bardzo szybko uległ więc zmęczeniu. Młody Bękart wykorzystał to. Chwycił swoją broń oburącz i potężnym ciosem zbił jego miecz na bok. Wyczerpany poborowy nie miał już siły by jakoś temu przeciwdziałać. Zaraz po tym, Leo złożył się do pchnięcia i wbił poborowemu sztych Ręki Rashera w klatkę piersiową. Ostrze przebiło serce, dając ranionemu szybką i czystą śmierć. Najemnik pospiesznie wydobył swój miecz z ciała pokonanego i przygotował się do odparcia następnego przeciwnika.

346xPoborowy Torreno
200x Pirat

Bełty: 20 - 3 = 17

Offline Ashog "Stalowa furia"

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 410
  • Reputacja: 414
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #470 dnia: 22 Maj 2019, 11:09:56 »
Piraci mieli nie tylko miecze, te cholery miały muszkiety! Salwą położyli 20 Bękartów przy bramie, raniąc drugie tyle. Nie pomogły zbroje, tarcze i pawęże. Salwa z kusz położyła w odwecie wielu tych sukinsynów. Przewaga Synów Rashera była taka taka że oni strzelali szybciej. Kapral i Yarpen zebrali setkę ludzi i ruszyli szarżą na wlewających się przez wyłom w bramie piratów. Doszło do zwarcia. Walka w kotle była dla orka tym co tygryski lubią najbardziej. Wielkim oburęczniakiem trzymał ich na dystans, nie byli nowicjuszami, walczyli równie dobrze co Ashog i Najemnicy. Pierwszego rozpruł ochlapując okolicę i siebie posoką i kawałkami flaków, drugi po dłuższej walce stracił ramię. A trzeciemu prawie odrąbał łeb, jucha z rozerwanych tętnic bryznęła na orka i okolicę.

294xPoborowy Torreno
170x Pirat https://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Pirat


368 Bękarty Rashera

Offline Kazmir MacBrewmann

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 2836
  • Reputacja: 1909
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #471 dnia: 22 Maj 2019, 12:38:09 »
- Serio Kenshin, se pore na lekcje historii znalazłeś kurwa. Pobiegł na nabrzeże zajmując miejsce przy jednej z skrzyń. Statek był coraz bliżej.

Offline Mirzak aep Rothgar

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 253
  • Reputacja: 168
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #472 dnia: 22 Maj 2019, 12:51:01 »
Najgorszy najemmnik świata przespał całą drogę z fortu aż tutaj. Obudzony przez muszkiet, i zły bo głodny. A jak jest głodny to zły. Więc Mirzak był podwójnie naburmuszony i głodny. Gówno go obchodziły posążki, talerzyki i książki. Dowlókł się do portu i usadowił za jakąś ruiną murku.

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #473 dnia: 22 Maj 2019, 13:27:27 »
Po wygłoszeniu mowy, ruszył za resztą na nadbrzeże. Kenshin musiał wiele wiadomości sobie, poukładać, ale to na później. Ork teraz znowu nastawił się na walkę, chowając się za skrzynią dopóki, nie będzie mieć dogodnej pozycji do strzału. Statek handlowy na szczęście nie miał dział, więc chociaż tego nie musieli się obawiać. Teraz najważniejsze jest zgranie zespołu, by walka obyła się bez strat i uszkodzeń na ciele, ponieważ do medyków daleka droga. Pasterz stworzenia obserwował, zbliżający się okręt.

Offline Domenik aep Zirgin

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 480
  • Reputacja: 434
Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #474 dnia: 22 Maj 2019, 13:33:57 »
To że na Valfden statki te były bezbronne i powinno je się przerobić na wykałczki, to nie znaczy że ktoś sobie nie dostawił kilku. Skryci za osłonami czekali aż okręt dobije do portu. Wyszło z niego 15 ludz pod bronią. DOMENIK a nie DOMENIC  jak niektórzy mylili dał znak. Prać.

10x https://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta

5x https://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta_%C5%82ucznik

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #475 dnia: 22 Maj 2019, 21:51:55 »
Okręt dopłynął do brzegu przeciwnicy szybko pojawili się na plaży. Piętnastu chłopa dobrze, że nie więcej, bo byłoby problematycznie. Wszyscy wiedzieli w jakim celu przybyli, więc nie mogli pozwolić, żeby dostali klucz!
    Kenshin przygotował się pierwszy do ataku na nieświadomego wroga, nałożył strzałę na cięciwę łuku, po czym wyłonił się za skrzynek mocno, naciągając cięciwę. Konsternacja przeciwnika dała mu czas na spokojne wymierzenie w głowę jednego z łuczników, po czym wypuścił on żelazny pocisk. Strzała pokonała dystans w mgnieniu oka, trafiając bezbłędnie bandytę prosto w czoło. Żelazny grot przebił się, przez przez skórę, czaszkę kończąc swoją penetrację w mózgu. Człowiek padł plecami na ziemię ze zdziwieniem na twarzy.
    Przeciwnicy ogarniali co się dzieje, ale miał jeszcze trochę czasu nim wszyscy na niego ruszą. Ork dobył kolejnej strzały szybko nałożył ją na cięciwę łuku, po czym znowu ją mocno naciągnął w sekundę, namierzył łucznika, który sam chciał zestrzelić łowcę. Pasterz stworzenia wymierzył w serce człowieka, które było odsłonięte i praktycznie bez żadnej ochrony. Żelazna strzała poleciała, trafiając tam, gdzie miała prosto w serce niczym strzała amora. Niestety człowiek się już w nikim nie zakocha a na pewno, nie w tym życiu! Grot przebił się przez byle jaką zbroję i rozciął skórę w strategicznym miejscu, wbijając się w narząd. Człowiek złapał się za pierś, krzyknął i padł na ziemię.
    Pasterz stworzenia schował się za skrzyniami, bo strzały już w niego leciały. Dwie wbiły się w skrzynkę zaś trzecia w ziemię. Pozostali wojownicy również ruszyli na niego z mieczami i sztyletami, ale na razie nie zauważyli jego kompanów. Dlatego ork nałożył jeszcze jedną żelazną strzałę na cięciwę, którą mocno naciągnął, wstał kiedy wrodzy łucznicy oddali strzały, po czym wystrzelił bez większego mierzenia w stronę adwersarzy z mieczami. Strzała trafiła jednego w tors. Człowiek stanął w miejscu po trafieniu, gdy oberwało jego płuco. Bandyta nie mógł złapać tchu, więc ukląkł a po chwili, padł twarzą do ziemi z trupią miną. Człek się udusił nim zdążył zadać chociaż cios, ale jego kompani już mogli! Kenshin szybko schował się za skrzyniami, unikając kolejnych strzałów oraz po to, by dać element zaskoczenia dla ekipy obrońców.

   
9x https://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta

2x https://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta_%C5%82ucznik

pozostaje : 22 żelazne strzały

   

Offline Egbert

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 317
  • Reputacja: 278
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #476 dnia: 22 Maj 2019, 23:17:26 »
Egbert wziął przykład z towarzyszy, którzy zjawili się na plaży chwilę po nim, i również znalazł sobie osłonę za drewnianymi skrzynkami pozostawionymi tutaj pewnie przez ludzi Domenika. Ściągnął z pleców aema i zaczął ładować. Zdjęcie kilku przeciwników przy użyciu broni dystansowej zanim rozpocznie się właściwa walka zawsze było dobrym pomysłem. To znacząco ułatwiało sprawę i pozwalało przejąć inicjatywę już na samym początku starcia. Rudobrody wychylił się zza swojej osłony zaraz po Kenshinie. Wykorzystując to, że orkowy łucznik ściągnął na siebie całą uwagę atakujących, Bękart Rashera mógł w miarę spokojnie wymierzyć. W pierwszej kolejności postanowił zdjąć strzelców nieprzyjaciela, tak aby nie mogli wspierać swoich towarzyszy w dalszej części starcia. Oparł kuszę o ramię, wycelował i nacisnął na spust. Bełt pomknął w stronę mężczyzny z zawrotną prędkością i wbił mu się centralnie między oczy rozsadzając tym samym czaszkę. Zanim jednak martwy już bandyta zdążył zwalić się na piach, Egbert oddał kolejny strzał w stronę jego kompana. Niestety, temu w porę udało się wykonać unik. Rzucił się w bok, przez co pocisk Bękarta nie zabił go, a tylko wbił się w ramię. Taka rana nie wyłączy go raczej z walki, lecz z pewnością uniemożliwi mi dalsze korzystanie z łuku. Widząc jak ich towarzysze padają martwi od strzał i bełtów, pozostali atakujący z dzikim okrzykiem rzucili się do szarży. Egbert, chociaż miał jeszcze jeden bełt w magazynku, niespiesznie odłożył kuszę na plecy. Minęło już zbyt dużo czasu odkąd skrzyżował z kimś miecze. Dobył teraz Ręki Rashera i tarczy. To był ciężki kawał mosiądzu wykonany w typowo rycerskim stylu, a więc jej kształt był zbliżony do trójkąta. Na środku tarczy, tam gdzie było miejsce na herb rodowy, najemnik wymalował symbol będący znakiem rozpoznawczym Bękartów. Nie był może mistrzem malarstwa, ale każdy powinien rozpoznać w jego malowidle złowrogo uśmiechniętą czaszkę w złotej koronie. Nie czekając aż przeciwnicy do niego dobiegną, rudobrody wyszedł zza swoich skrzyń i ruszył im na spotkanie. Nie pędził jednak jak na złamanie karku, a szedł w ich stronę powoli, mocno stawiając każdy krok. Niczym wielki golem, który w jednym tylko celu został powołany do życia przez jakiegoś czarnoksiężnika. Miał zmiażdżyć tych stających przeciwko niemu. Najbliższy bandyta rzucił się na niego podnosząc wysoko miecz. Egbert zrobił wówczas szybki wypad w jego kierunku i wykorzystując całą swoją siłę rąbnął go kantem tarczy nim ten zdążył opuścić swój miecz. Potężne uderzenie złamało mężczyźnie szczękę i odrzuciło go do tyłu. Upadł na piach. Rudobrody już miał zamiar go dobić, kiedy zaatakował go następny przeciwnik. Nieślubny syn Rashera sparował ten cios mieczem, po czym natarł na nieprzyjaciela tarczą. Gdy tamten zaczął się cofać, szeregowy wyprowadził pchnięcie od dołu, spod swojej osłony. Klinga z szarej rudy bez trudu przebiła się przez skórzany pancerz bandyty. Wtedy Egbert gwałtownie pociągnął ostrze w górę rozcinając nieszczęśnikowi brzuch. Człowiek jeszcze żył, kiedy jego wnętrzności wylały się na piach nadbrzeża, lecz była to jego ostatnia chwila. Później rudobrody uwolnił swój miecz i zwarł się z kolejnym atakującym.

8x bandyta (jeden ma złamaną szczękę)

1x bandyta łucznik (ma bełta w lewym ramieniu)

Bełty : 25

Offline Leonard

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 69
  • Reputacja: 71
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #477 dnia: 22 Maj 2019, 23:52:41 »
Leonard dalej bił się na murach. O kuszy mógł już niestety zapomnieć, nieprzyjaciel był teraz wszędzie dookoła. Nie pozostało mu zatem nic innego jak tylko walczyć o swoje życie przy użyciu ostrza. Póki co, jego ramię nie zdążyło jeszcze osłabnąć. Starsi stażem najemnicy z Bastardo kazali mu czasem ćwiczyć machanie mieczem godzinami, niekiedy chodziło nawet o ciągłe powtarzanie jednego ataku. Ten sam ruch wykonywany w kółko, bez przerwy, od śniadania do obiadu lub od obiadu do kolacji. Wówczas Leo nie widział sensu takiego treningu. Teraz jednak zrozumiał wreszcie jego zalety. Skoro jego mięśnie były tak przyzwyczajone do ciągłego podnoszenia i opuszczania miecza, to nie mogły się przez to zbyt szybko tym zmęczyć. W czasie pojedynków ćwiczebnych z innymi szeregowymi mauren tego nie dostrzegał, bo tamte walki nigdy nie trwały zbyt długo. Tutaj, w bitwie, sprawy miały się zupełni inaczej. W takich warunkach wychodziło kto miał za sobą zawodowy trening wojskowy, a kto przeszedł tylko szkolenie z zakresu walki mieczem. Przeciwnicy Bękartów, chociaż technicznie często nie walczyli gorzej od nich, zaczynali powoli ustępować im pola. Jeśli ci na dole nie dopuszczą by piraci zaatakowali ich od tyłu, to Bękarty powinny odnieść zwycięstwo na murach. Leo dawał z siebie wszystko, byleby tylko ta wizja stała się rzeczywistością. Teraz, raz za razem atakował swojego oponenta chcąc przytłoczyć go samą ilością uderzeń. Dzięki lżejszemu pancerzowi poruszał się szybciej niż on, więc mógł wyprowadzać kolejne uderzenia nie dając tym samym tamtemu szansy na kontratak.
-Zgiń w końcu! Zdychaj!- Krzyknął chyba po to, żeby podnieść swoje morale i bardziej się zmotywować.
-Vivat Bastardus Rashera!- Po tym drugim okrzyku, przeciwnik Leona zaczął się cofać. Zupełnie jakby zobaczył za plecami szeregowego postać samego boga śmierci. Leonard odnalazł wówczas swoje najgłębsze pokłady energii zaczął nacierać z jeszcze większym zapałem. Nim się obejrzał, doprowadził przeciwnika na skraj muru. Tamtem chyba nawet tego nie zauważył, za bardzo skupiony był na obronie. Dostrzegając swoją szansę na pozbycie się tego wroga, szeregowy udał że będzie ciął od góry. Gdy zaś przeciwnik uniósł swój miecz by zablokować to uderzenie, mauren kopnął go w brzuch. Trafiony mężczyzna zachwiał się, zaś jego twarz wykrzywił grymas strachu. Wreszcie zdał sobie sprawę ze swojej pozycji. Było jednak za późno. Nie udało mu się złapać równowagi, przechylił się do tyłu i spadł. Prosto na dziedziniec, pomiędzy walczących najemników i piratów. Upadku nie przeżył, chociaż Leonard nie zobaczył już jak mężczyzna rozbija się o kamień. Musiał poświęcić swoją uwagę innemu zagrożeniu.

293xPoborowy Torreno
170x Pirat

368 Bękarty Rashera

Offline Torstein Lothbrok

  • Bękarty Rashera
  • ***
  • Wiadomości: 1532
  • Reputacja: 1318
  • By przerazić śmierć, wystarczy się doń uśmiechnąć.
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #478 dnia: 23 Maj 2019, 11:40:51 »
Rozkazy zostały wydane. Trzeba je więc było wykonać. Torstein zdjął puklerz z pleców, dobył miecza.
- Którędy do kaplicy? - spytał szambelana. - Będę was chronił.

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #479 dnia: 23 Maj 2019, 11:57:13 »
Orkowi udało się co zamierzał, bo dał czas innym poukrywanym na atak z zaskoczenia. Egbert zajął się łucznikami, żeby nie naprzykrzali się zbytnio. Wróg został podzielony, bo część szła na młodzieńca zaś reszta, ruszyła na niego.
    Kenshin wyszedł za skrzyń, dobywając dwuręcznej wardyny, którą chwycił oburącz dla lepszego komfortu. Broń idealna do walki na dużym obszarze i z wieloma przeciwnikami. Trzech zbirów Torreno ruszyło na niego z mieczami wszyscy trzej uderzyli z góry do dołu chcąc, posiekać łowce na plasterki, Kenshin zablokował atak nieznacznie podnosząc swą broń. Ostrza starły się wywołując iskry trzech mężczyzn mogło, powstrzymać starego orka, ale na krótki czas, bo natychmiast odpowiedział, kopiąc człowieka wyprostowaną stopą w kolano. Człek cofnął się delikatnie a nawet ukląkł na zdrowej nodze to wystarczyło, żeby mógł się uwolnić od pozostałych oponentów, których odepchnął samą siłą do tyłu na jakieś pół metra. Następnie wykonał cięcie z góry po skosie, przecinając pancerz oraz skórę przeciwnika. Krew trysnęła dużą stróżką, ale to nie wszystko, gdyż Kenshin zrobił obrót tnąc ostrzem poprzecznie w brzuch. Dwie głębokie ranny cięte oraz duża ilość wydobywającej się krwi, sprawiły to, że człowiek zgiął się w pół i upadł na kolana, by po chwili skuli się na piasku, umierając. Pozostała dwójka przy życiu nacierała dalej na orka jeden nadal ciął mieczem z góry do dołu, drugi chciał go dźgnąć. Kenshin wykonał piruet w bok na metr, omijając parę zbirów. Ludzie przemieścili się nieco do przodu na tyle, żeby jeden mógł oberwać w plecy, kiedy pasterz stworzenia cięciem z góry na skos trafił tym razem w plecy, przecinając pancerz i skórę, lecz tym razem ostrze zatrzymało się na kręgosłupie. Rozcięta skóra wraz z mięsem oraz wystającym kręgosłupem, wyglądała przerażająco. Bandyta  miał szanse przeżyć będąc sparaliżowanym. Człek po prostu padł na ziemię, ale w tym czasie jeszcze jeden człowiek biegł na niego z mieczem oraz sztyletem w dłoniach chcąc jednocześnie ciąć i pchnąć ostrzami broni. Pasterz stworzenia zwolnił jedną rękę, wyprostował ją i wyobrażał sobie rękę, która oplata człowiekowi nogę, po czym szybko ją szarpnął. Człowiek arcylisza pociągnięty telekinezą poleciał do przodu na ryj, lądując tuż przy Kenshinie. Łowca uniósł swoją broń, by następnie ją opuścić. Ostrze przebiło się przez czubek głowy, kończąc swoją podróż na gardle wroga. Pasterz stworzenia dosłownie nadział przeciwnika zabijając go na miejscu. Przebita głowa była już wystarczająca, ale niestety użył za dużo siły, potem podszedł do tego z rozciętym kręgosłupem, gdzie postąpił podobnie lecz tym razem, przebił głowę w miejscu kości potylicznej czarna ruda, przebiła się jak masło, dobijając rannego na miejscu chociaż mógł tyle dla niego zrobić, żeby człowiek nie męczył się do końca życia. Kenshin nie zaprzestawał walki, tylko ruszył dalej, dobierając sobie kolejnych przeciwników.


5x bandyta (jeden ma złamaną szczękę)

1x bandyta łucznik (ma bełta w lewym ramieniu)

Forum Tawerny Gothic

Odp: Braterska pomoc
« Odpowiedź #479 dnia: 23 Maj 2019, 11:57:13 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top