Kenshin doczekał się! Salwa z fortu poleciała ku wrogim okrętom, lecz jakie było jego zdziwienie, a raczej zażenowanie, gdy żaden z pocisków nie trafił.
Z kim przyszło nam pracować?!
Zapytał celnie demon.
Weź nie pytaj, tylko daj mi działać.
Demon miał sporo racji, bo taka sytuacja tylko uszczupliła morale ludzi, których miał pod sobą. Themo i Emercik dostaną odpowiedni opierdol, gdy uda mu się wyjść z tego cało. Jeszcze ten nagły wybuch maurena, sprawił, że powrócił do siebie, pozostawiając rozważania na razie za sobą.
- Leonardzie. Pamiętaj głęboki oddech i policz do dziesięciu, uspokój się, bo jak ruszysz do przodu, poddając się emocją to wszystkich skażesz na śmierć i obrażenia. Rozumiesz?!
W tej chwili nie patrzył na młodzika, bo nie miał na to czasu, musiał obserwować jak inni się trzymali i czy nie opuszczali szyku.
- Trzymać szyk! Na Ventepi! Jesteście wojownikami a nie łajzami z byle tawerny! Zwiecie się elitą pośród najemników to pokażcie mi i innym, że tak jest! Udowodnijcie swą elitarność!
Wrzasnął, starając się podsycić morale wszystkich ludzi, którymi dowodził.