- Złapiemy jakiś, mój statek spoczął na archipelagu Dun-Wan. Popił piwa i westchnął, bo ożyły wspomnienia. Krasnolud dostał flashbacka z dawnych czasów. - Było to na rok przed klątwą mgły, robiłem wtedy u Morgana Szybkiego na barkasie Molly. Barkas to taka barka duża. Jakeśmy płynęli z... ładunkiem rzecz jasna. Nie pewnym jest całkowicie miejsca, ale tako właśnie zdaje mi się, a i śmierdziało innym podobnie, że to właśnie Atusel było.- upewniał sam siebie krasnolud.- No i czas czy los, pies go wie, zepchnął nas poza szczęściarzy krąg... Pościg szedł, aż żagle rwało. A my na pożyczonej barce słabo mogli ciąć fale. Tako rzekł Morgan zawijaj!- tom popędził do teru, żagle już zwijali, a jam niczym wariat zakręcił pośród skały do zatoki.- krasnolud widział zniecierpliwienie i spijane słowa z jego wąsatych, piwnych ust.
- Myślałem nijak przepadlim! W dupę całe 100 pierdolonych beczek rumu, w dupę barkas, w dupę kupieckie sakwy pod pokładem - gestykulował żywo. - Odwróciłem ster na lewo, wpół rozwinięte żagle przesunęły nas równolegle ku brzegowi... teraz albo nigdy żem krzyknął! Kto żyw chwycił bandolet, strzelbę czy muszkiet. Nawet wierna mała puszka 5 calowa gotowa stała przy burcie. - tutaj dodał dramatyzmu sytuacji tej zachowując kamienną, niewzruszoną twarz.
- Tylem dymu widział tylko raz w życiu... Jak nie huknie z puszki, jak nie Morgan każe nabijać i wprzódy broń podawać! Ognia dawaliśmy nieprzerwanie minut dwie, a zdawałoby się godzin kilka. - recytował. - Zratował nas... rum właśnie i barkas chędożony. Nijak bowiem byłoby fregatą bojową kompanii handlowej manewru takiego dokonać. A wolna barka, obładowana ponad kreski dała radę. - zastygł czekając na słowa. Najwyraźniej nikomu nie przedstawiało się w myślach to, co żeglarz wiedział po wskazaniu na szybkość i obciążenie.
- Czego z rury i bandolety nie podziurawiły to skały już dały radę... Lądowanie twarde było, Morgan padł część załogi też. A ładunek było ostawić w jaskini wydrążonej falami w tejże zatoce. Uszliśmy w lasy, bo i tak już wiele namieszane było w relacjach handlowych... Popił piwa. Zorientował się się że spalili w sumie pusty barkas wtedy płynąc do Omas... Słowa krążyły po głowie. i zapanowała dłuższa cisza. ładunek było ostawić w jaskini wydrążonej falami w tejże zatoce. ładunek było ostawić w jaskini wydrążonej falami w tejże zatoce. ładunek było ostawić w jaskini wydrążonej falami w tejże zatoce - Kurwa mać! Krzyknął, ni to z zdenerwowania ni to ekscytacji.