Walka z monstrum trwała, a Drago trzymał się tyłów i obserwował zachowanie nieznanego wroga. Wykazywał charakterystykę istoty nieumarłej, co miało sens, zważywszy na okoliczności. Był wielki, zaś jego sposób walki przypominał nieco behemoty. Wampir walczył z takimi istotami i ich demonicznymi odpowiednikami. Atutem takich bestii była ich siła i sama masa. Wadą zaś była również ich masa. Stwór był co prawda szybki, lecz wampir-bestia został wyszkolony do walki z takimi istotami, do wykorzystania swoich atutów, którymi była zwinność i szybkość. Miał również doświadczenie. Ruszył więc do walki, aby wspomóc swoich poddanych i towarzyszy. Potwór posiadał szeroki wachlarz broni, których rzecz jasna należało unikać. Monstrum machnęło swoją potężną łapą, chcąc rozrąbać go ostrzami. Dragosani był jednak na to gotowy. Uskoczył przed uderzeniem, unikając go i parł dalej. Jego celem były nogi potwora. Okaleczenie go, ograniczenie jego mobilności było priorytetem. Kolejny unik, który musiał wykonać był przed ciężka kulą, która przeszyła powietrze, nawet nie będąc atakiem skierowanym bezpośrednio w wampira. Antares zbliżał się, szabla w jego dłoni złakniona była obrzydliwej krwi potwora. Kolejnym problemem okazał się ogoń. Potwór strzelał nim niczym z pejcza. Uniknięcie jego ciosów łatwe nie było. Podobnie jak łatwa nie była walka z demonicznym behemotem. Nadludzkie zmysły wampira umożliwiły mu niemalże przewidywanie smagnięć ogona. Musiał on także uchylić się przed rąbnięciem przez masywny łokieć stwora. Wykonując prawdziwy taniec pomiędzy śmiertelnymi atakami maszkary, Dragosani znalazł sie w końcu u celu. Z boku potwora, nieco z tyłu. Miał dosłownie ułamek sekundy aby wykonać własny atak. I wykorzystał okazję. W pędzie, prześlizgując się między atakami potwora, Dragosani ciał ostrzem szabli po nodze nieumarłego. Jego cel był jasny. Zamierzał pozbawić go lewej nogi, tuz pod kolanem. Ostrze wraziło się w cielsko, Dragosani zaś pociągnął mocno rękojeść, tnąc głębiej. Mgnienie oka później był już dalej, za potworem, umykając przed ciosami ogona. Nie był pewien, czy pozbawił go dolnej kończyny. Odwrócił się błyskawicznie, gotów do wykonania uniku.