Aeger najpierw uchylił się, potem skulił. Następnie prawie całkowicie rozpłaszczył na podłodze, gdy grabarz zaczął latać po sali. Kilka chwil później wiedział, że dobrze zrobił, gdy człowiek przeleciał nad jego głową, lądując na kolumnie, przy której uprzednio stał. A gdy ten gruchnął o sufit, a następnie o posadzkę, Aeger wiedział, że już po nim. Nie było szans, żeby grabarz wyszedł z tego cało, no po prostu nie było. Spojrzał na Thelyrona - mistrza, oczywiście - i spróbował zrozumieć dobrze jego pytanie. Wstał oczywiście, gdy całość pokazu dobiegła końca.
- No nie ma, co tu dużo mówić... - przeciągnął ostatnie słowo, odwracając się na moment. - Wiesz, żeby wskrzesić się w jakimś ciele, obecny posiadacz tegoż ciała, musiałby się zgodzić, a ja się nigdzie nie wybieram. Także... no nie wiem. Może sobie odpuść? Wiesz, życie wieczne jest przereklamowane, zwłaszcza jako szkielet. Innego ciała już raczej nie zdobędziesz.