Funeris z uprzejmością ukłonił się do niziołka, który zaprowadził ich do stolika. Odsunął krzesło Evening, pozwalając jej podejść do stołu i przysunął na powrót stołek, jak już zajęła odpowiednią pozycję. Sam przeszedł wtedy na drugą stronę, również zajmując miejsce. Dotknął blatu stołu, niewielkiego, zupełnie nieprzypominającego typową ławową karczmę. Był dobrze ociosany, zabejcowany i przykryty białym obrusem z jakimiś fantazyjnymi wzorami. Nieźle.
Kartę dań podano wypisaną równym pismem na pergaminie przytwierdzonym do jasnych deseczek związanych w trzech miejscach rzemieniem. Sprytne, wygodnie się czytało i wertowało tych kilka stron. A było na nich coś, o czym nigdy w swoim życiu nie słyszał. Wyławiał jakieś znajome nazwy, lecz łączone w dziwnych kombinacjach, budziły jego strach i niezrozumienie. Dlaczego ktoś chciałby podać "okonia morskiego w sosie musztardowym z zielonym pieprzem i smażonymi przegrzebkami", przeszło mu zapewne przez myśl, czytając jedną z pozycji na liście. Potem zatrzymał się na moment przy "fermentujące kałamarniczki w occie, z mulami i aferbegnio", czymkolwiek by to ostatnie nie było.
- Evening, skusiłabyś się na butelkę Marlborough Chenin Blanc z tutejszych winnic? - zapytał wreszcie, szybko skacząc na napoje i widząc już rzeczy, które przynajmniej potrafił przeczytać.