Krasnolud uniósł jedną brew w niedowierzaniu, że tak to się potoczyło. Marszałek Bractwa ÂŚwitu, którym został jeden z brodaczy. Pytanie na teraz czy syn pójdzie w ślady ojca? O tym dowiemy się pewnie za niedługo. W każdym razie otrzymał zgodę na spożywanie alkoholu, ale i tak będzie pił więcej! - Skoro to prawda, to niech tak będzie. Tylko uważam, że awanse powinny być oficjalne w kapitularzu, żeby wszyscy rycerze wiedzieli. Takie sprawy muszą mieć ręce i nogi. Kiellon takie zasady zawsze szanował, bo tak musi być i koniec! - Ja nadal twierdzę, że mnie tam nie było, także moją opinię już poznałeś. Urwał temat, by dojrzeć łajbę. Okazała to ona nie była, ale miał nadzieję, że poszycie nie rozwali się o byle kamyczek. To również się okaże po czasie. - To wchodzimy. Ostatni raz jak byłem na pokładzie to cała ekspedycja potrwała kilka miesięcy! Oby było inaczej. Dodał lekko załamując głos, bo wiele go wtedy ominęło w sumie jak każdego podczas rejsu na Zuesh! Paladyn po kilku sekundach przyzwyczaił się do kołysania, będąc gotów do podróży. W międzyczasie jak czekał, aż wszyscy się zapakują to nabił pistolety i muszkiet żelaznymi kulami, bo w sam raz na wszelakie zjawy i inne mniej uduchowione duszyczki.