- Nosikamyk, przynieś no piwa. Ino dym.- rzucił do jednego ze strażników.- Nosikamyk, wyjmij palec z nosa i rób co mówię!- żołdak czym prędzej poszedł do sąsiedniej izby, schylając się pod progiem. Wrócił po chwili i wyrżnął odzianą w hełm głową o niego. Oficer zakrył twarz dłonią. Nosikamyk zaś doniósł dzbanek z piwem i dwa kufle. Oficer polał i podał ci jeden.- Sprawa maluje się tak: gdy zapada zmierzch, codziennie coś ginie w domach możnych. ÂŚwieczniki, sztućce, obrazy, zdobiona broń, biżuteria. Wszystko co ma wartość. Te skurczybyki są sprytne, nie zostawiają śladów. Potem wszystko się spienięża na czarnym rynku.