Kula przeszyła eteryczne ciało ognika, niszcząc je. Podobnie jak poprzednio. pojawiło się kilka iskier i jakaś maź pacnęła na trawę.
- Nie - odpowiedział Dragosani. - To małe byty zrodzone z bagiennych gazów i magii. Większość ataków nie zadziała - wytłumaczył, nie wdając się w szczegóły. Trzeci ognik gdzieś tam się czaił, zapewne szykując się do niespodziewanego ataku. Z tym, że dla bestii nie mógł być niespodziewany, gdyż Drago cały cas był w stanie dostrzec niewidzialnego przeciwnika. W chwilę po tym, gdy Adamus zniszczył "swojego", wampir uniósł demoniczną dłoń i wyzwolił z niej wiązkę piorunów. Pomknęły one w, z pozoru, pusta przestrzeń. Natrafiły jednak na ukrytego ognika, całkowicie go niszcząc. Drago rozejrzał się.
- No i wsio - stwierdził. - To były błędne ogniki, jeżeli jeszcze takich nie spotkałeś. Małe, wredne, ale dość słabe - wytłumaczył, otrzepując dłonie z nieistniejącego pyłu. Sprawdził, czy pistolet dobrze leży w kaburze, po czym założył ściągniętą wcześniej rękawicę.