- Jestem tym, którym jestem. ÂŚwiatłem i mrokiem. Ziemią i lądem... Bla, bla bla - urwał. - W skrócie, jestem magiem. Potężnym... A może nie? Może mi się tylko wydaje? Wiem jedynie, że Ci ludzie pięknie smażyliby się w płomieniach
Wyprostował się i ściągnął kaptur. A potem sztuczną brodę. Stanął przed wami młody elf, ubrany w skromne, czarne szaty maga bojowego. Szyte na zamówienie, z delikatnymi, srebrnymi wstawkami.
- Choć powinienem się przedstawić, nie zrobię tego. Możecie mówić na mnie Zasir, bo tak przedstawiłem się panu tych ziem, Mohamedowi. Jestem... Jego oczami i uszami w tej części gminy Vodaemin. Wszystko, co tutaj się dzieje, to, co wiedział ten czarnuch... Wszystko zawdzięczał mi. To ode mnie dostał informacje na temat tego, że na tych ziemiach pojawił się Nicholas i jego banda. I w sumie, jakby nie patrząc, sprowadziło to na niego niebezpieczeństwo. Ach, głupi ja. Mimo, iż na karku mam już ponad setkę, nadal głupio postępuje.. Ach... Głupi, głupi! Ciekaw jestem, kto pozwolił mi się uczyć magii? Chyba jakiś kompletny debil... ALe nie! Mistrz nie był debilem! Był jednym z najmądrzejszych znanych mi ludzi! To on mnie wszystkiego nauczył...
Ostatnie zdania wypowiedział jakby do siebie.