Gdy wraz z Tadkiem doszli w końcu na wybrzeżu, gdzie spotkali rozcięty sznur, szmuglera pragnącego srogiej, krwawej i słodkiej zemsty, pozbawionego dwóch palców, oraz małego trablina, który był pewnie tym którego pytał o informacje w norze, faktycznie. Emerick się zdziwił, nawet trochę bardzo, jednak to nie był najlepszy moment na rozmyślanie i patrzenie jak sroka w kość na tą fatalną sytuację, zwłaszcza gdy dwójka mściwych szumowin ruszyła do ataku. Niestety przeciwnicy ruszali się zbyt szybko, a także Emerick był zbyt blisko by sięgnąć po swoją kuszę umiejscowioną na plecach, więc pozostał mu tradycyjny mieczyk, dzięki któremu musi się z nimi rozprawić. Jednak zanim jeszcze przystąpili do ataku Emerick nieco żałował, że poucinał palce nie w tej ręce, w której Szczepan potrafi się posługiwać mieczem, byłoby to wielkie ułatwienie. Wracając jednak do walki... Bękart zdążył już sięgnąć i wyciągnąć swój miecz, przykucając na chwilę i zbierając garść piachu do ręki, który może się przydać i ruszyć na wroga, który jednak miał przewagę liczebną, ale nie w takich sytuacjach się już znajdywało. Bandyta i jego mniejszy przyjaciel zaatakowali jednocześnie, na szczęście Emerick miał swoją tajną broń jaką był piach, którym zdążył jeszcze rzucić w trablina nim ten zamachnie się dostatecznie i wyprowadzi swój cios. Momentalnie krewny goblina został zaatakowany przez całą armię małych kamyczków-wojowników wpadając do oczu i powodując rozmazanie widoku oraz niemiłe pieczenie oczów. Tyle wystarczyło najemnikowi by wykonać szybkiego kopniaka w trablina gdy ten był zajęty wygarnianiem nieznośnych przeciwników ze swoich oczodołów, natychmiastowo odfrunął do tyłu, gubiąc po drodze swój miecz z ręki upadając gdzieś na żółty piach. W międzyczasie Szczepan widząc utratę towarzysza broni postanowił wyprowadzić cios raniąc Emericka w bok, w ostatniej chwili zdążył zablokować cios. Jednak szmugler dalej parł do przodu swoim mieczem próbując załamać obronę Bękarta i zdobyć możliwość zranienia go. Jednak najemnik okazał się być jednak silniejszy od zwykłego bandyty kradnącego dzieci przez co to Emerick przełamał obronę swojego przeciwnika, a sama dłoń z bronią została odepchnięta na bok dając pole do ataku. Wtedy to właśnie wojownik ratujący dzieci, biorąc zamach szybkim, aczkolwiek mocnym ciosem sieknął bandytę w brzuch powodując paskudną długą ranę na ciele, jednak to nie było wszystko. Najemnik nie mógł sobie pozwolić na zebranie sił Szczepana oraz zebranie się trablina, który został przez niego wykopany, lecz nie na długo. W takim też razie gdy przemytnik w pierwszej kolejności jakim był odruch złapania się za ranę, akurat tą ręką, która miała mały ubytek w dłoni. Postanowił wykorzystać to wyprowadzając kolejny atak w nogę oponenta, przecinając tym razem udo ofiary tworząc kolejne piękne wyjście dla fontanny krwi, jednak musiał go jeszcze pozostawić przy życiu więc uderzył kopniakiem prosto w jego klatkę piersiową powodując upadek Szczepana na piasek, tak samo jak trablina, który już jednak pozbierał się i zaczął jednak dalej z szczypiącymi oczami szukać swojego miecza. Jednak upadając także puścił swoją broń, Emerick szybko złapał za nią wyrzucając gdzieś w dal, jednak dalej była dostępna, lecz by ją dostać szmugler musiał przejść kawałek, a z takimi ranami nie było to łatwe.
Teraz pozostał jedynie trablin. Ten jednak był już gotowy teoretycznie do walki, bo już dobył swoją broń, ale niestety uporczywe pieczenie w oczach nie ustało, lecz stopniowo już malało. Na szczęście ten mały stworek był słabo obeznany w walce mieczem, bo jego prawdziwym orężem były jego pazury i zęby, ten jednak poszedł o krok do przodu, jednak to był fatalny krok. Emerick na początku dał wyprowadzić staremu goblinowi pierwszy atak, lecz szybko zdążył go zblokować i wyprowadzić swój manewr. Postanowił sieknąć po przekątnej używając przy tym tyle siły, że biedny stworek próbując zablokować ten cios, został jedynie pozbawiony broni bowiem został mu ona wytrącona. Teraz mógł użyć swoich tradycyjnych broni, czyli dokładnie swoich pazurów. Mały stwór żyjący chaosem odbił się od piasku i wyskoczył w powietrze próbując skoczyć na Bękarta topiąc swoje ostre pazury w jego ciele. Jednak Emerick zdążył zareagować wykonując szybki unik w bok, dosłownie minął się z pazurami o centymetr. Wtedy to stwór wylądował z powrotem na piasek, lecz on jeszcze nie wiedział, że gdy ten już minął swój cel, to najemnik zaraz za nim skierował swój miecz. Tak więc gdy tylko upadł na ziemię i się zatrzymał zaraz za nim dotarło też i ostrze człowieka tonące w plecach tego potwora. Po wbiciu miecza w plecy, trablin zdążył wydobyć z siebie skrzek bólu i śmierci, a zaraz po tym wisząc na ostrzu, Emerick szybko wyciągnął miecz, pomagając sobie przy tym nogą. Zaraz po wyciągnięciu oręża, popłynęła za nim jasnoczerwona krew, taka sama jak u trablina, który został poczęstowany bełtem. Teraz pozostał jedynie niesforny Szczepan, który na czworaka, trzymając się jedną ręką za brzuch pełzał w stronę miecza próbując go zdobyć. Jednak pewna sytuacja powtórzyła się ponownie, gdy już sięgał do rękojeści wtedy ni stąd i zowąd pojawił się potężny but gniotący dłoń szumowiny, zaraz po nim pojawił się kolejny but, tym razem częstując Szczepana prosto w szczękę, odleciał w bok turlając się chwilę po drobnych kamyczkach jakimi był piasek. - Doigrałeś się kurwo. Jednak wiesz co? Pocierpisz trochę, chyba, że znowu zaczniesz współpracować. Na początku takie drobne pytanie, właściwie z ciekawości. Co Ty robisz tym dzieciom, że tak śpią, a tak ciężko jest je wybudzić? - Mówił to spokojnie, zbliżając ostrze swojej broni pod brodę bandyty i bacznie go obserwując.