Wiking przyjął i schował rune. Na razie, to kusza była wymaganym narzędziem. Został gdzie był, mierzył z kuszy. Silion padł na ziemię, na szczęście nie martwy. Bestia kołowała wokół niego. Wiking wstrzymał oddech i oddał strzał, gdy uznał, że nadszedł czas. Bełt pofrunął niczym wiwerna. Trafił w udo bestii. Zaskoczyło ją to. Znalazła wzrokiem Torsteina i zaczęła ku niemu pikować. Wiking odrzucił kusze, wziął rune. I gdy bestia miała już go złapać w szpony, on odskoczył w bok, jednocześnie celując wolną ręką w skrzydło bestii.
-Anoshu!
Podmuch mrozu niespodziewanie zamroził skrzydło bestii, która zaskoczona zaryła o ziemię, łamiąc drugie skrzydło. Próbowała się podnieść, podczas gdy Torstein schował rune i teraz z mieczem w ręku biegł ku bestii. Strzeliła ogonem ku niemu, niby biczem. On jednak ominął jadowy kolec i ciął tuż za nim, pozbawiając go i końcówki ogona bestii.
Torstein rozpędzony wskoczył na plecy wiwerny, biegnąc obok rzędu kolców. Będąc za szyją wyskoczył i chwycił miecz oburącz. Bestia spróbowała zrzucić go z siebie, lecz było za późno. Wiking spadł z powierza na jej głowę, zatapiając miecz po samą rękojeść. Gad nawet nie syknął. Po prostu zdechł. Od razu.