Epikur, widząc skwaszone miny swych współtowarzyszy podróży, mógł zrobić tylko jedno. Bez chwili zwłoki zajął ostatnie wolne miejsce przy ławie, stołek zachwiał się pod jego ciężarem, uważając by nie nadwyrężyć słabej konstrukcji umościł się w miarę wygodnie. Ponownie spojrzał na rodzinkę, wyglądało na to, iż strawa im nie smakowała za bardzo.
Bez wahania zaczął pałaszować swoją porcję. Po pierwszym kęsie wykrzywiło mu mordę, od dawna czegoś takiego nie jadł, a przynajmniej tam mu się wydawało. Widząc, iż wszyscy mają podobne nastroje, ale wypada zjeść by nabrać sił, bez wahania zaczął pałaszować. Na pokaz, perfidnie się oblizując.