Mężczyzna dosłownie zwalił się z konia po czym wśliznął za wóz. Koń pobiegł przed siebie wystraszony, wyhamowując po kilku metrach.
Krasnolud oparł się o ścianę pojazdu, był chwilowo bezpieczny. Na szybko poprawił kaptur i arafatke po czym wziął drugą naciągniętą wcześniej kusze i włożył bełt. Po tym wychylił się zza zasłony i wycelował w dwie głowy należące do dwóch bandytów, pociągnął za spust a pociski wyskoczyły z broni niczym język żaby w celu złapania muchy, pędziły szybko przed siebie.
Pierwszy trafił idealnie w środek czaszki, z chrzęstem rozłamując płat czołowy, robiąc z mózgu mielone i wychodząc tyłem. Impet sprawił iż ciałem szarpnęło z taką siłą że ciało odleciało w tył na niewielką odległość.
Drugi pocisk trafił prosto w oko robiąc z niego papkę i wywołując mocny krwotok, wyhamowywał po drodze wbijając się w mózg. W rezultacie utknął w nim.
Mężczyzna stał z rozdziawionymi ustami po czym upadł bezwiednie na ziemie.
Krasnolud w tym czasie przeładował jedną z kusz, odłożył ją na później a chwycił za noże chowając się dalej za osłoną.
//Dalej nie wiem czy on mi tyłek ratuje...