W ten oto sposób proces przejęcia cudzej własności po uprzednim permanentnym unieszkodliwieniu poprzedniego właściciela dobiegł wreszcie końca. Wszystko, co Rikka znalazła przy ciele, pochowała w swoich sakiewkach. Teraz wystarczyło wrócić do Denneta i przekazać cały łup w jego ręce. Może zadanie nie przysporzyło jej zbytnich trudności, ale wampirzyca liczyła, że uda jej się wykonać je w nieco czystszy sposób. Zostawienie ciała w krzakach i konia na trakcie mogło ściągnąć na nią kilka problemów, ale nie miała już jak ukryć tego wszystkiego. Pozostało jej liczyć na to, że wierzchowiec przywiązany do słupa nie wyda się nikomu na tyle podejrzany, by ktoś zaczął poszukiwać jego właściciela. Co najwyżej zwierzak zainteresuje jakiegoś koniokrada. Odnośnie samego ciała ukrytego w krzakach, ktoś prędzej czy później zacznie szukać posłańca, ale przy odrobinie szczęścia panna z Maer będzie już wtedy dostatecznie daleko. Nie chcąc wracać tą samą trasą, Rikka zdecydowała się wrócić do miasta nadkładając drogi i ruszyła na przełaj, przez pola. Dzięki temu istniała mała szansa, że ktoś ją zauważy. Po jakimś czasie, gdy już zbliżyła się do stolicy, weszła na ścieżkę która doprowadziła ją do okalających Efehidon farm. Stąd już tylko kilka kroków pozostało do podgrodzia. Gdy dziewczyna weszła już między chałupy, skierowała się w stronę tej samej uliczki, na której po raz pierwszy spotkała Denneta. Miała nadzieję, że mężczyzna ciągle kręci się gdzieś w tej okolicy.