- Do zobaczenia o najpiękniejsza. - Powiedział kłaniajac się uniżenie i widok rozpostarcia skrzydeł...
Ten moment był czymś co wstrząsnęło całą stolica królestwa... nikt nie spodziewał się, nikt z obywateli, szlachciców, czy chłopstwa przybyłego z okazji nadchodzącego festynu, że Evening Antarii... szlachcianka znana z dzielnicy obywatelskiej, chociaż ostatnio zmieniła miejsce zamieszkania na bogatsze rejony... no i poznano jej wdzięki na ostatnim publicznym festynie, gdy zagościła na placu zamkowym przyodziana w piękną, wystawną bogatą suknię... nikt nie spodziewał ujrzeć jej wdzięki w locie na niebie dostrzeganym w stolicy.
Każde machnięcie wielkimi skrzydłami zamiatało ogromne pokłady powietrza pod ciało wzbijając rycerzycę-anielicę w powietrze. Jej pięknie wyprofilowane ciało wzbijając się w górę wywołało takie poruszenie, ze prace w stolicy zamarły, zaś wzrok każdego mężczyzny, kobiety jak i dziecka, spoczęły na niej budząc zachwyt i poruszenie. Evening unosząc się nad stolicą i zmuszając swoje ciało do wysiłku, zwłaszcza wielkie skrzydła mogła spoglądać na mieszkańców stolicy... a jeżeli tak było, to dostrzegła, ze na jej widok każdy mieszkaniec i gość stolicy oderwał się od pracy i zaczął biec w jej stronę... było to coś co budziło zachwyt wśród ludu. Gdy barierki dzielnic, płoty, mury i inne ograniczenia zatrzymały ich, wyglądali w niebiosa i klaskali w dłonie... wołali i krzyczeli z zachwytem śląc pozdrowienia...
Być może Evening nie zależało na popularności... może nie chciała poklasku i takiego postrzegania... jednak nie dość jako nieprzeciętna piękność, bowiem takie są nasze wspaniałe królewskie bohaterki (kto wam ściemniał, ze narrator ma być obiektywny? O.o Nie musi... ), to Evening różniła się od nich znacząco... tak i wyglądem, fryzurą, włosami a w szczególności charakterem i odmiennością poglądów, które skrzętnie skrywane dzieliła wyłącznie z wybranymi bądź tak jak dziś pod wpływem emocji i wzburzenia... wracając jednak do lotu... Evening musiała odczuć, jak pozytywną energię w społeczności wzbudziło jej dostojeństwo. nie była potrzebna zdobiona suknia... nie był potrzebny czerwony dywan, lepsze od innych krzesło, czy jakiekolwiek wywyższenie ponad innych. Wystarczyło, by Była tym kim jest, by każdy odczuł jak cenną osobą, jakim niebiańskim cudem była ona, anielica, która w pogoni przemierzała nieboskłon korzystając ze swych skrzydeł, a lud wiedział, że czyni to nie bez powodu - "To anielica, służka boga nadziei! Wspaniała kobieta! i jaki splendor i majestat!" - mówił każdy patrząc na niż pokazując swojemu dziecku osoby, które ratują ich każdego dnia... nie tak bezpośrednio, lecz pośrednio utrzymując naród kraj w nadziei.
Być może Evening nie lubiła "popularności i populizmu", jednak chcąc nie chcąc świadomość bycia potrzebnym, bycia obiektem fascynacji i nadziei wypełnia nasze dusze radością i nadaje życiu cel... z pewnością Evening musiała poczuć się potrzebna tej społeczności, gdyby nie byla, to by jej nie pragnęli.
Evening musiała dokładnie odtworzyć sobie informacje by dobrze skorygować kurs lotu...
Wzięli i zdechli no.