Ork skupił się na chwilę na swoich myślach i kiedy to wóz się zatrzymał to Keshinem lekko szarpnęło do tego stopnia, że musiał się zaprzeć by nie spaść z wozu. Druid rozejrzał się wokół siebie i nie dostrzegł na obecną chwilę niczego podejrzanego, ale trzeba cały czas być na baczności! ÂŁowca w końcu zszedł z wozu, kiedy został zawołany przez Melkiora, jednakże nie rozumiał czemuś to on musiał iść na pierwszy ogień? Albowiem wojak z niego żaden a jedynie dobry łucznik. Jednak tymczasowo nie zamierzał się sprzeciwiać, lecz później miał i tak zadać to pytanie dowódcy grupy.
- Pójdę, ale mam złe przeczucia co do tego.
Powiedział i automatycznie wyjął łuk i strzałę ze sajdaka, bo wolał w razie czego osłonić towarzyszy i zarówno samego siebie. Ork korzystając, że jest już ciemno skradał się powoli wykorzystując cienie i padanie światła księżyca. Kenshin musiał się szybko nauczyć poruszania po cichu, bo jego gabaryty na to niezbyt pozwalały, ponieważ był wielkim skurczybykiem, także powoli i starannie zmierzał w stronę wioski stąpając tak, by nikt nie mógł go dostrzec a tym bardziej usłyszeć.