Autor Wątek: Miłość na odległość  (Przeczytany 16672 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Canis

  • Gość
Odp: Miłość na odległość
« Odpowiedź #100 dnia: 18 Wrzesień 2015, 18:14:03 »
Zatem czym prędzej ruszył do strażników. będąc przed nimi założył ręce na biodrach i zaczął mówić do straży.
 
- Witajcie, Jestem Salazar Trevant. Przybyłem w gości do rodu tego dworu. O me uszy uderzyły wieści o zaślubinach lejdi Anastazji, córy pana tego dworu. Prezent ślubny chciałem poznać i przyszłą mężatkę. Jestem Hrabią Terwor, rzadko kiedy zajeżdżam tu w gości, nie miałem kiedy się umówić i zapowiedzieć wizyty, mam nadzieję, że szlachta nie będzie miała nic na przeciw wizycie hrabiego. - Powiedział z uśmiechem licząc na to, ze go przepuszczą i poinformują kogo trzeba.

Offline Beatrice

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 122
  • Reputacja: 123
Odp: Miłość na odległość
« Odpowiedź #101 dnia: 20 Wrzesień 2015, 12:30:09 »
- Ależ oczywiście, zapraszamy. - zaprosił ruchem ręki do środka. - Ostatni dom po prawej, właśnie odbywa się uroczyste śniadanie, a gośćmi jest rodzina przyszłego męża lady Anastazji. Będą uradowani z pańskich odwiedzin.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Miłość na odległość
« Odpowiedź #101 dnia: 20 Wrzesień 2015, 12:30:09 »

Canis

  • Gość
Odp: Miłość na odległość
« Odpowiedź #102 dnia: 20 Wrzesień 2015, 13:27:37 »
- ÂŚniadanie tak późno? Nigdy was nie zrozumiem. - Powiedział niegdysiejszy jaszczur wchodząc do środka. kiwnął na Zbyszka, by szedł za nim. - Chodź chodź. Tak też ruszyli na przód wzdłuż alejki ku ostatniemu domostwu po prawej.

Offline Beatrice

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 122
  • Reputacja: 123
Odp: Miłość na odległość
« Odpowiedź #103 dnia: 20 Wrzesień 2015, 18:39:14 »
Dom był duży, kilkupiętrowy, a wyróżniał się on przeróżnymi ozdobami i kwiatami na oknach. Drzwi były szeroko otwarte, a z wnętrza słychać było odgłosy biesiady. W powietrzu unosiła się toń pieczonego mięsiwa oraz świeżych bułeczek.

Canis

  • Gość
Odp: Miłość na odległość
« Odpowiedź #104 dnia: 20 Wrzesień 2015, 20:40:50 »
- Dobra Zdzisiek, czy Zbyszek, nieważne, tera patrzaj, odwalimy im teatr, że z krzeseł pospadają szlachciury. - Mówił i machnął na Zbyszka ręką poganiając za sobą, żeby niósł ten obraz  co to od niziołka był kupiony.

Biorąc dwa głębokie oddechy i wyrównując krok, nabierając tępa i niemal żołnierskiego, wojskowego, ale też z nutą nonszalancji i powabu w chodzie, wkroczył na salony na przód i środek sali. Przynajmniej tak zamierzał, wszakże przyzwyczajony był, do tego, ze stoły dworskie pod uroczystości ustawione są w literę C do wejścia, tym samym dając świętującym, lub właścicielom dworzyszcza w środku wgląd na wrota wejściowe.

Tak wkraczając krokiem pełnym gracji ale i rytmu jak i płynności, krokiem skórzanych butów, których szelest w połączony z odgłosem szelestu skórzanej szaty musiał no chcąc nie chcąc musiał zakłócić rytm biesiady zmianą dźwięku, a przynajmniej dodaniem nowego, a kroczący za Salazarem Zbyszek z dużym obrazem musiała powodować dodatkowe zaskoczenie i punkt zaczepienia dla oka.

Jednak jak każdy dobrze urodzony, z wysokim tytułem jednak niekoniecznie wszędzie znany wiedział, ze niemożna dopuścić do sytuacji gdy pytają o godność, gdyż jakże to szlachcice, którzy mają zaledwie zdechły fort i to na nie swoim skrawie ziemi, bo nie są panami tejże gminy, będą śmieli nie znać imienia i nazwiska hrabiego? No wstyd i hańba nie tyle dla nich, ze nie znali, tylko dla dzierżącego tytuł, że mimo tytułów i własności, wysokiego statusu społecznego czy jakiegokolwiek wyimaginowanego głupotą własną stanu, może być pominięty.

Saluś nie bał się ignorancji, nie oto chodziło, że brak mu było wyniesienia na piedestał i adoracji jego osoby, nie, dość tego baronowie sobie roszczą i inni hrabiowie, by i on miał tego pragnąć. Nie, ale ta sytuacja wymagała, by nadać splendor i chwałę tu w tej chwili i wydostać Anastazję spod okupacji sytuacji zwanej "uroczystym śniadaniem" i dać sposobność do rozmowy a wreszcie wydostania jej z fortu.

Tym samym robiąc już pierwsze kroki do srodka zaczął mówić donośnym głosem, a zawsze wmawiano mu, ze ma głos  tenora, chociaż sam uważał, ze raczej barytonowy, wysokim i dźwięcznym głosem zaczął nieść swoje powitanie.
- Witajcie drodzy gospodarze tego zacnego fortu i wy goście rodziny tu władającej, jestem hrabia Salazar Trevant i przybywam w gości by i z wami móc uczcić nadchodzący wspaniały dzień zaślubin wspaniałej Anastazji o której urodzie i powabie bardowie na całe królestwo niosą pieśni. - Mówił stając i klękając na jedno kolano skłonił głowę i teatralnie rozłożył ręce, po czym wstał dalej rozkładając ręce i unosząc wysoko głowę. - Przynoszę mały podarek dla młodej pary, który mam nadzieję, szczycił im będzie urodą i pięknem w gnieździe które spowiją sami czy z waszych rodzin pomocą. Czy wasz mościowie szlachcice zechcą raczyć mnie i mego sługę gościną i uraczą towarzystwem swoim i Anastazji, bym to sam mógł osobiście słowem i dłonią życzyć jej szczęścia w dalszym życiu po zaślubinach? - Zapytał w końcu składając ręce i z pytającym wzrokiem rozglądając się po zebranych.
« Ostatnia zmiana: 20 Wrzesień 2015, 20:51:26 wysłana przez Salazar Trevant »

Canis

  • Gość
Odp: Miłość na odległość
« Odpowiedź #105 dnia: 25 Wrzesień 2015, 18:04:23 »
Salazar po upływie 5 dni i staniu jak pajac przed rodzinami, gdzie żarcie z wietrzało, trunki wyparowały, a wszyscy pozostali zostali wmurowani w fotele jak posągi. Zirytował się nieziemsko, stał prosto
- No i chuj, no i cześć. - I chwycił za obrus  stołu ciągnąć go ze sobą wygenerował cudowny hałas przewracanych srebrnych pucharów, talerzy, mis, sztućców, które spadając ze stołu tłukły się, rozbijały i brzęczały przy zderzeniu z  podłogą.
- Pierdziel to Zbyszek, podpowiem ci, idź i się powieś na najbliższym płocie, zrobisz jej tym najlepszy prezent ślubny. - Powiedział mijając go trzymającego obraz i klepiąc w ramię. gdy już szedł do bramy fortu. Zostawił w końcu też ten obrus. Wyminął strażników i poszedł do stajni.

- Dawać mojego pałasza i zachowajcie drugiego konia co macie na moje nazwisko, zapłacony był za 2 dni, od podróży i tak go macie więc nic nie muszę dopłacać.

Wsiadł na Pałasza i pojechał do Efehidonu chcąc zapomnieć o Zbyszku, Beatrice z Atusel i wszystkim dookoła.



~~ REZYGNUJÊ Z WYPRAWY!!! ~~ PROSZÊ O JEJ ZAMKNIÊCIE!!! ~~
[member=1698]Szarleǰ[/member]

Forum Tawerny Gothic

Odp: Miłość na odległość
« Odpowiedź #105 dnia: 25 Wrzesień 2015, 18:04:23 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything