//Jest godzina 20
Za drzwiami był niewielki plac, z którego idąc na wprost można byłoby dojść zapewne do centrum miasta. Poza tą prostą, dużą drogą można byłoby też skręcić w prawo w trochę bardziej kręte i wąskie uliczki, które o tej późnej całkiem godzinie mogą okazać się niebezpieczne. Szczególnie, że na ulicach były całkowite pustki, a na wrzawę charakterystyczną dla rynków nie było tu miejsca. Pojedyncze osoby przechadzały się z opuszczoną, smętną miną, lecz bez problemu można było stwierdzić, że są oni mieszkańcami tego miasta. Turyści byli tu prawdziwym rarytasem, dlatego handel leżał, ograniczony tylko do potrzeb mieszkańców miasta. Dzień powoli chylił się ku końcowi, a ciężka, długa piesza wędrówka zmęczyła Malavona. Warto byłoby poszukać miejsca na spoczynek, jednak dla zabawnego kuglarza raczej nigdy nie będzie to problemem w mieście doceniającym artystów.