Autor Wątek: Zachwiana równowaga  (Przeczytany 27836 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #40 dnia: 22 Sierpień 2015, 16:30:04 »
Ciemnoskóra wzięła dużego łyka gorącej, ciemnej oraz niesłodzonej herbaty. Przez jej ciało rozległa się fala ciepła, które promieniowało do najmniejszych części organizmu kobiety. Wzięła widelec oraz nóż do rąk i zaczęła jeść pięknie wyglądające udko z ścierwojada. Skórka była przypieczona, dzięki czemu była chrupiąca. Mięso było delikatne i kruche zarazem. Smaki komponowały się ze sobą idealnie, a do tego przyrumienione ziemniaczane talarki dodawały kontrastu. A finalnie aromatyczny sos ziołowo-cytrynowy przykrył praktycznie całość. Armin zajadała się tym daniem z małym uśmiechem na ustach. Dawno nie miała w buzi tak dobrego jedzenia. Kiedy przypadkiem usłyszała rozmowę efa, przestała na moment jeść i myślała na jego słowami. Czy to była prawda? Czy ludzie tam giną bez powodu? To wszystko wydawało się dziwne... Nagle maurenka usłyszała znajomą nazwę miasta od krasnoluda.
- M-metr? - powiedziała niepewnie dziewczyna sprawdzając, czy się nie przesłyszała. - No to pakujemy się w niezłe tarapaty. - dodała po chwili. - Podobno mieszkańcy tego miasta nie wychodzą z domów, bo coś lub ktoś ich zamorduje. - powtórzyła to co powiedział nieznajomy elf.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #41 dnia: 22 Sierpień 2015, 17:14:41 »
//Brak weny czy po prostu taki powolny jesteś?  <huh>  :D


-Sil, przestań- upierała się i wcale nie schowała grzywien dla siebie. Pieniędzy miała dużo, jak na jedną osobę nawet za dużo. Wystarcza jej na skromne potrzeby, a i tak w sakiewce zostaje niemało.
-Powiem ci, że przyjaciel jest ważniejszy od interesu- uśmiechnęła się szeroko. W między czasie jednym okiem przyglądała się jak powabna elfka szykuje dla nich posiłek. Wszystko wydawało się być świeże, a ten jej gołąb wyglądał jakby prosił, by wypuścić go na wolność. Przez moment Eve chciała nawet to uczynić, ale wtedy o swoim istnieniu przypomniał pusty żołądek.
-Smacznego!- odparła zadowolona. Na początku skosztowała skrzydełka, potem soczystą pierś pieczonego ptaka, a na końcu udka. Mięsa na tym nie było wiele, gołąb to wszak idealny posiłek dla podróżnych na odległych traktach. Ptaka łatwo jest spotkać i bez problemów oprawić.
Posiłek przerwała jej dziwna reakcja Armin... -Jaki Metr? O co chodzi?... Kolejny psychopata? Mało takich na Valfden?- zasypała ich porcją pytań kończąc swoje danie. Była jednak ciekawa co tam maurenka knuje... Eve nie miała takiego tajemniczego szóstego zmysłu.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #41 dnia: 22 Sierpień 2015, 17:14:41 »

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #42 dnia: 22 Sierpień 2015, 17:58:38 »
// ;[

Krasnolud przesunął bezpańskie 10 grzywien w stronę Ar gdyż sam zbytnio unosił się swą męską dumą a tak naprawdę jak już mówił on płaci i nie dopuszczał takiej możliwości by jego towarzysze musieli uszczuplać swe sakiewki, widocznie chciał się pozbyć grzywien co mogło być dziwne. Spojrzał na Evening z taką miną i rzekł. - Dobrze wiesz że to ja was ciągnę sam nie wiem gdzie no to chociaż zapewnię wam spokojną i wygodną podróż. Nie musisz uszczuplać swej sakiewki. Jeśli czujesz że masz za dużo pieniążków to przekaż trochę na cele charytatywne wspierające naukę biednych dzieci z podgrodzia lub wydaj na przyjemności. Ja tak zrobiłem, zamówiłem sobie u ciebie ten zacny płaszczyk. - uśmiechnął się szeroko wskazując na ubranie wiszące na krześle maurenki. - Swoją drogą świetna robota! - pochwalił kobietę. Mężczyzna wychylił się w tył na krześle rozglądając się za kimś z obsługi. Dojrzał wychodzącą z zaplecza kelnerkę, gestem dłoni zaprosił ją do stołu, szepnął jej coś na ucho i w rączkę wcisnął kilka grzywien. Elfka podeszła do szynkwasu, wyjęła spod blatu 3 butelki miodu pitnego i przyniosła je do stołu, jedną podała krasnoludowi pozostałe dwie położyła na blacie stołu. - Te dwie są dla was. - rzekł. Silion dokończył jeść gulasz, z racji iż kufel był już pusty odkorkował butelkę z miodem i pociągnął łyczka. Napój był pyszny, miodowy, przepływał przez gardło niczym ochronny balsam dając mu ukojenie. Sil spojrzał na Armin lekko zdziwioną miną z jedną brwią uniesioną do góry. Przełknął napój i odchrząknął. - No tak, Metr, też słyszałem tego elfa. Powiem wam szczerze że nie miałem żadnego planu na tą podróż i tylko właśnie na takie coś liczyłem. Na coś dziwnego co będzie intrygujące i zachęcające do tego by iść i to sprawdzić. No więc rano jak już się ogarniemy i zjemy pyszne śniadanie to skierujemy tam swe kroki. - uśmiechnął się do kobiet wesoło. - Tarapaty czy nie to i tak zapewne będzie wesoło. Z nie takich tarapatów wychodziliśmy, co nie Armin? Chmielowo, pamiętasz? - zapytał z szerokim uśmiechem na ustach.

442 - 9 = 433 grzywien

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #43 dnia: 22 Sierpień 2015, 18:15:49 »
- Jak mogłabym zapomnieć. - powiedziała z uśmiechem maurenka. - Czarny mag i jego marionetki. Eh... Zawsze mówiłam, że nie lubię czarnoksiężników. Na szczęście ta historia jest już za nami. - dodała dopijając herbatę do końca. Udko również było zjedzone, więc Armin rzuciła kości w stronę Luny. Taru musiało być głodne i spragnione po tak dalekiej podróży. - Czyli specjalnie się tam pchamy? Cudownie... - powiedziała z lekkim sarkazmem, lecz w duchu cieszyła się z takiego obrotu sytuacji. Dawno nie walczyła, ani nie przeżyła ciekawej podróży. Kiedyś musiało się to zmienić. - No cóż... Zawsze jakieś nowe doświadczenie. - stwierdziła z małym uśmieszkiem. Przy niej leżało te 10 nieszczęsnych grzywien, które nikt nie chciał. Ciemnoskóra nie wiedziała co powiedzieć, więc po prostu schowała je do swojego mieszka. Może to i mała suma, ale jak mówi stare powiedzenie: ziarnko do ziarnka i uzbiera się miarka.

177+10= 187 gzrywien

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #44 dnia: 22 Sierpień 2015, 18:42:51 »
-Nie kłóćmy się o te marne grosze. A organizacje charytatywne... Hah... To nie w moim stylu- uśmiechnęła się smutno. Nie kryła się z tym, że była taka bezduszna, bez serca, niewspółczująca, zła i niedobra! -Ostatnio zamówiłam u was bronie. Czekam też na zbroję. Może niedługo przeprowadzę się do dzielnicy szlacheckiej? Wybuduję sobie jakiś piękny dwór z ogromnym ogrodem? Albo statek... Taki galeon na wakacyjne rejsy- wyliczała rozmarzonym głosem. Gdyby chciała mogłaby wydać kilka tysięcy za jednym razem.
-Miód pitny?- Eve uniosła ciemną brew. -Dbasz o nas strasznie. Uważaj, bo się za bardzo rozbestwimy. Przywykniemy do takich wygód i częściej będziemy chciały z tobą podróżować- mówiła oglądając butelkę pełną trunku. Obracała ją w swych dłoniach badając konsystencję i kolor zawartości.
-Trzeba zobaczyć co się w tym Metrze dzieje. Brzmi dość strasznie... Ile można tak żyć w strachu, siedząc w domu? Ale to misja dopiero na jutrzejszy poranek. Cóż... Ja już pójdę do pokoju, odpocząć- powiedziała wstając od stołu i biorąc klucz do ręki.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #45 dnia: 22 Sierpień 2015, 19:17:20 »
Mężczyzna dopił miód do połowy objętości butelki i odetchnął ciężko z ulgą. Taka ilość napoju mocno rozgrzała go od wewnątrz dając uczucie lekkości. Spojrzał na maurenkę i uśmiechnął się delikatnie. - To nie były jego marionetki. To ten mag był tymi blond osobnikami jak babcia która chciała nas odciągnąć czy ten niziołek który wpędził nas do jaskini pełnej cieniostworów. Najprawdopodobniej opanował sztukę zmiany kształtów. No ale mniejsza... Wiem że nie lubisz magii, nie to co ja. - butelka powędrowała na stół by chwilę odpoczęła od ciepłych krasnoludzkich dłoni. No bo ile można bawić się butelką? Silion spojrzał na swoje ubranie i dopiero teraz sobie przypomniał że chodzi w dziurawej koszuli, niby nie przystoi ale co ma zrobić? - Evening, jak już wrócimy zacerowałabyś mi koszulę? Ty to robisz wyjątkowo dobrze. - rzekł uśmiechając się szeroko. - Co do zamówień. Bronie z tego co wiem zostały dostarczone przez Milve do twojego domu gdy ciebie nie było. Zbroja... Ech... Zabiorę się za nią jak wrócimy. Będziesz miała swój porządny pancerzyk, mówi ci to krasnolud a to już coś znaczy. Dzielnica szlachecka? ÂŚmiało, ja osobiście się tam nie pcham, to nie dla mnie, nie lubię zbytniego przepychu i unoszenia się nad innych, ja prosty osobnik jestem i takim pozostanę. - rozejrzał się po karczmie i zauważył że opustoszała. - Rozbestwimy? Cóż za dziwne słowo. Pierwsze słyszę. Nawet gdybyście się takie stały w co nie wierze to mi to i tak nie przeszkadza. Z wami zawsze chętnie, nawet do otchłani. Kasa to kasa, zawsze przecież zarobie jak ją wydam. - wyjął z kieszeni klucz z numerem #2 otwierający drzwi do dwuosobowego pokoju zamówionego dla Armin i siebie. Położył go na stole i znów wziął w dłonie buteleczkę miodu. Wziął łyczka i uśmiechnął się. - Armin, posiedzimy jeszcze czy także chcesz już się zdrzemnąć? - zapytał patrząc się w jej oczy.

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #46 dnia: 22 Sierpień 2015, 19:55:32 »
- Mogłabym z tobą przegadać całą noc, ale jestem zmęczona. Wiesz, taki klimat szybciej wyciąga ze mnie energię. - powiedziała maurenka wstając od stołu. Butelkę pitnego miodu schowała do swojego płaszcza , a drugie ubranie oddała Silionowi. Wzięła wełniany kubraczek oraz rękawiczki. Armin wzięła w wolną rękę klucz do pokoju i skierowała się w jego stronę. - W razie czego jestem w pokoju. - dodała po chwili wchodząc po schodach. Ciemnoskóra znalazła drzwi z numerem 2, włożyła do nich klucz i przekręciła go. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Kobieta weszła do środka i zamknęła je. Odłożyła klucz gdzieś na szafce, powiesiła rzeczy na wieszaku, zdjęła buty i położyła się na łóżku. Dziewczyna odetchnęła głęboko i patrzyła się na sufit odpoczywając.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #47 dnia: 22 Sierpień 2015, 21:31:40 »
-Pozszywać dziury każda domowa gospodyni umie. Naprawdę, to pięć minut- odpowiedziała. -Bronie już widziałam. Te obecne muszę oddać wreszcie do Bractwa. A ze zbroją nie musisz się spieszyć, przecież wiesz- dodała jeszcze z uśmiechem.
Wstała od stołu i przytuliła do siebie pełną butelkę. -Wygląda na to, że ja też będę miała z kim spać! Do rana powinno wystarczyć- zmierzyła flaszeczkę fachowym okiem.
-Ano tak, do szlacheckiej. A co się mają grzywny w skarpecie gnieść?- zaczęła zbierać swoje tobołki z krzesła.
-ÂŻyczę wam miłej nocy. We dwójkę przynajmniej raźniej będziecie mieć- uśmiechnęła się zadziornie do krasnoluda i ruszyła do swojego pokoju. Numer 1 jak się okazało.
Pokój, jak to w karczmie, był skromny, bez szaleństw. Podstawowe wyposażenie w zupełności wystarczało. ÂŁóżko z niekoniecznie czystą pościelą, skrzypiące z lekka krzesło, niski stolik i mała komoda z kilkoma szufladami. Lustro to była rzadko spotykana wygoda a  miska z letnią wodą to luksus w droższych lokalach.
Butelkę chwilowo odstawiła na stół. Zdjęła z siebie zimowe odzienie, dała ulgę zmęczonym stopom ściągając skórzane buty. Została w samej lekkiej koszuli i bieliźnie.
Wreszcie weszła do łóżka razem z butelczyną pitnego miodu, która była jej jedynym w tej chwili towarzyszem. Uraczyła się łykiem, potem jeszcze jednym... I kolejne kilka łyczków podczas których mogła raczyć się karczemnym  trunkiem niewiadomego pochodzenia.
Miodu ubywało tak samo jak i smutków dziewczyny. Alkohol zaczął panoszyć się po jej organizmie przynosząc miłe ukojenie.
Wreszcie zmorzył ją sen, twardy, nieświadomy, ale przynoszący ulgę.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #48 dnia: 22 Sierpień 2015, 22:32:42 »
//Ciągle zapominam o Lunie. ;[

Krasnolud rzucił Evening na odchodne ciepły uśmiech i rzekł - Dobrej nocy i kolorowych snów. - po tym wstał z krzesła i rzucił siedzącej pod stołem Lunie resztki gołębia leżące na stole. Taru łapczywie złapało w paszcze resztki ptaka i szybko zaczęła je gryźć. Kości zaraz zniknęły w paszczy taru które z pewnością pomyślało sobie. Wreszcie sobie o mnie przypomniał durny krasnolud, przynajmniej ta kobieta mi coś dała do jedzenia. - pies leniwie wyszedł ze swojej kryjówki i stanął obok krasnoluda. Mężczyzna zabrał w połowie pustą butelkę miodu, swój szyty na zamówienie płaszcz i szybkim krokiem ruszył za maurenką. Luna grzecznie i spokojnie ruszyła za swym panem zadowolona z tego że zjadła jakąś kolacje i nie musi spać z pustym żołądkiem. Sil przeszedł przez całą karczmę i kroczył powoli po skrzypiących schodach, dotarł wreszcie do długiego korytarza oświetlonego o tej porze tylko kilkoma świecami poustawianymi na dwóch półkach na buty znajdujących się przy ścianie na końcu tego pomieszczenia. Mężczyzna podszedł do drzwi z przybitym do nich metalowym numerem 2 i otworzył powoli, drzwi zaskrzypiały i ustąpiły zezwalając na wejście do jednego z większych pomieszczeń w tym budynku. Pomieszczenie nie było specjalnie duże lecz spokojnie mogły tutaj wygodnie zamieszkać nawet z 3 osoby. ÂŚciany zostały pomalowane na pomarańczowo, zasłony na oknach miały również taki kolor. Na przeciw drzwi stało duże podwójne łoże wyścielone białym prześcieradłem, grubą wypchaną pierzem kołdrą, do tego było jeszcze kilka wygodnych poduszek. Leżała na nim maurenka obserwując z uwagą jakiś wybrany punkt na suficie. Przed łożem stała duża obita metalem skrzynia która z pewnością mogła dużo pomieścić. Po lewej stał stojak na zbroję. Obok niego mała szafka na ubrania, buty i inne takie. Po prawej strony od wejścia stała dość duża komoda z lusterkiem, misą pełną ciepłej wody i małym kadzidełkiem które tliło się wypełniając pokój zapachem igliwia oraz żywicy. Naprawdę orzeźwiający zapach. Krasnolud wszedł do środka, wpuścił także swoją ukochaną psinkę, zamknął drzwi i wziął klucz z szafki. Wsunął go w zamek, przekręcił i tym samym zablokował możliwość wejścia nieproszonym gościom. Zdjął z pleców topór, oparł go o skrzynie, noże rzucił na komodę tak samo jak kusze. Zdjął koszule, buty i razem z płaszczem położył na skrzyni. Podszedł do misy z wodą i troszkę się orzeźwił, omył. Gdy już zakończył trwającą z minutę toaletę, wciągnął w płuca trochę niesamowitego zapachu, położył się na łóżku obok swojej ukochanej i spojrzał na nią uśmiechając się onieśmielająco. - Co tak obserwujesz? - zapytał wesoło.
Taru położyło się obok komody i zasnęło.

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #49 dnia: 22 Sierpień 2015, 22:59:30 »
- Właściwie to nic. - powiedziała spokojnym głosem kobieta. - Odpoczywam sobie. Wiesz, te zimne, chłodne powietrze to nie moje klimaty, ale zawsze trzeba próbować nowych rzeczy. - zwróciła się do mężczyzny. Armin przybliżyła się do krasnoluda i wtuliła się w niego. Dawno nie miała okazji być tak blisko ze swoim ukochanym. Ostatnimi czasy jakoś nie miała czasu na nic, ciągle tylko uporządkowywanie domu. Dobrze, że ten etap jest za nią... Maurenka leżąc w uścisku zamknęła oczy i uspokajała się. - Dziękuję ci z to, że się o mnie troszczysz. Kocham cię. - ciemnoskóra wyszeptała te słowa i powoli oddalała się w krainę snów.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #50 dnia: 22 Sierpień 2015, 23:41:17 »
Mężczyzna poczuł się jak miś przytulanka co swoją drogą bardzo lubił. Uwielbiał bliskość ciała swojej partnerki które było bardzo delikatne jak to u kobiety. Maurenka tuliła mężczyzne grzejąc się ciepłem jego ciała, jego grubej, krasnoludzkiej skóry. Sil pogłaskał Armin po głowie, ucałował w policzek i wyszeptał do niej. - Jeśli ci na kimś zależy to należy się nim opiekować. Jesteś częścią mego życia. Ja ciebie też kocham. - uśmiechnął się o tak :) i otoczył kobiete ramieniem. Sil czasem czuł się jak ojciec Ar, oczywiście mentalnie i po zachowaniu nie pod względem pokrewieństwa. Różnica wieku pomiędzy nimi wynosiła aż 9 lat więc mógł zastępować jej ojca gdyż jej prawdziwy rodziciel został brutalnie zabrany podczas wojny. Samotna Armin nie wiedziała wtedy co począć ale to teraz nieważne, teraz ciemnoskóra ma krasnoluda, osobnika który traktuje ją jak najcenniejszy skarb na świecie i jego życiu. Ten mężczyzna byłby w stanie osłonić maurenkę ciałem przed gradem strzał ale narazie się na to nie zanosi. Mężczyzna uśmiechnął się w duchu, zaciągnął kołdrę na siebie i kobiete, pogłaskał ją po policzku i przybliżył swą głowe do jej, zamknął oczy i po krótkiej chwili spoglądania na ciemność odleciał.
Przez całą noc uczestnikom wyprawy śniły się dziwne, straszne rzeczy. Czy to było spowodowane opowieścią elfa? Nie wiadomo.
Armin i Silionowi o dziwo śniło się to samo co prawdopodobnie spowodowane było ich bliskością, śniło im się jak chodzą sobie razem po ogromnej łące, zbierając kwiaty, jest lato i słońce wisi wysoko na niebie. W oddalui maluje się las.
Evening śniło się zaś całkiem coś innego, znajdowała się w dużym, starym, opuszczonym domu w całości wykonanym z drewna. Stała dokładnie w korytarzu. Wokół otaczało ją stare drewno, duża ilość pajęczyn, stare obrazy na ścianach i to dziwne uczucie niepokoju, uczucie "że zaraz coś się stanie". W oddali na górze na którą prowadziły liczne schody paliła się jedna, mała świeca.

//Opisujecie teraz swoje poczynania we śnie ;)

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #51 dnia: 23 Sierpień 2015, 00:13:16 »
Armin leżała spokojnie w objęciach mężczyzny. W końcu mogła wypocząć, nie obawiając się o swoje bezpieczeństwo jak to bywało w dzieciństwie. Ciemnoskóra miewała różne sny, czasem piękne i kolorowe, a czasem mroczne koszmary. Teraz śniła jej się rozległa, zielona łąka. Nad nią wisiało bezchmurne, błękitne niebo ze świecącym w całej swojej okazałości słońcem. Maurenka miała poczucie, jakby wszystko działo się latem. Tak, lato, ulubiona pora roku kobiety. Właśnie wtedy zdarzały się bardzo mocne upały, co dziewczynie w ogóle nie przeszkadzało. Ba! Nawet uwielbiała taką pogodę... Armin leżała sobie na trawie, jakby nic jej nie obchodziło. Jakby wszystkie problemy tego świata nie istniały. Tylko ona i trawa... No, i jeszcze jej ukochany. Silion również znajdował się na tej łące. O dziwo robił rzecz, którą zwyczaj robiły kobiety, a mianowicie zbierał kwiatki. Raz za razem tworzył się kolorowy, pachnący bukiet. Ciemnoskórej spodobało się to i przyłączyła się do tej zabawy. Także zaczęła zbierać barwne roślinki, aby połączyły się w jedną, współgrającą ze sobą całość. Nic tylko żyć, nie umierać. Słońce, para zakochanych, kwiatki i malujący się las w oddali...

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #52 dnia: 23 Sierpień 2015, 00:39:34 »
Jednak tylko pierwsze godziny snu okazały się spokojne. Pod wpływem alkoholu, a może tylko wybujałej wyobraźni, Eve nawiedził sen. Dość realistyczny, szczególnie, że w ostatnim czasie nie śniła w ogóle. Rano budziła się pamiętając typową czarną plamę. Kiedyś snów miała o wiele więcej, barwnych, ciekawszych i nie dających się zapomnieć.
Była w starym, zatęchłym domu. Wszędzie bowiem roztaczał się zapach starego zbutwiałego drewna i kurzu. Gromadził się on na wszechobecnych pajęczynach utkanych w kątach.
Nie było tu nikogo, kto mógłby omieść brudne zakamarki. Wnętrze było zaniedbane, nieużywane przez nikogo od dawna. Podłogi zmarniały, gdyż nie czuły już na sobie nacisku stóp. Okna były brudne i zszarzałe, gdyż nikt przez nie nie oglądał świata po drugiej stronie...
Dziewczyna była w wąskim korytarzu. Nie znała tego miejsca, choć próbowała je skojarzyć z domem, w którym już może kiedyś była.
Aura tego miejsca była tajemnicza. Mściciel czuła na swoim karku obcy wzrok, przepełniony jakimś złem.
-Elisash- zupełnie odruchowo wymówiła inkantację. Kula światła pojawiła się nad jej głową rzucając blask na stare mury domostwa.
Ten blask był o wiele silniejszy od wątłego płomyka świecy na górze. Był on niczym nadzieja na spotkanie kogoś żywego w tym martwym domu. Tam też Eve postanowiła skierować swe kroki. Szła po skrzypiących schodach, nie mogąc wyzbyć się tego dręczącego świadomość przeświadczenia, że ktoś za nią jest, że kieruje na nią swe ślepia. Coś niedobrego za chwilę się wydarzy...
« Ostatnia zmiana: 23 Sierpień 2015, 00:41:40 wysłana przez Evening Antarii »

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #53 dnia: 23 Sierpień 2015, 01:54:48 »
*Armin i Silion*

ÂŁąka była piękna i rozciągała się aż po horyzont, była ozdobiona niezliczonymi gatunkami kwiecia i różnorakich roślin. Od koniczyn przez tulipany aż do dzikich krzaków róż. Możnaby rzec że na tej łące znajdowało się wszystko, mimo iż było lato rosły tutaj nawet kwiaty tupu "przebiśnieg". Temperatura nie doskwierała zbytnio, słońce muskało delikatnie skórę maurenki która wesoło zrywała kwiaty wraz z Silionem. Krasnolud wydawał się być mocno zamyślony lecz bardzo ale to bardzo szczęśliwy co było widać po szerokim uśmiechu malującym się na jego twarzy. Zrywał piękne, pachnące kwiecie i komponował z nich wiązanki. Miło spędzaliście czas który leciał nie ubłaganie, narobiliście tyle bukietów że można by nimi obdarować z pół podgrodzia, nie wiecie ile czasu upłynęło mimo tego słońce nawet nie drgnęło, wciąż znajdowało się dokładnie w tym samym miejscu. Mężczyzna wreszcie wyrwany z zamyślenia przyjściem do niego małego zająca spojrzał na Armin tak jakoś nie swojo jakby coś przeczuwał, pogłaskał ją po policzku i pocałował delikatnie w usta. - Wiesz że cie kocham? - zapytał roniąc jedną małą łzę. Było romantycznie i jednocześnie smutno, takie połączenie mogło pojawić się chyba tylko we śnie. Nagle ziemia zaczęła drżeć podnosząc głowy ujrzeliście jak z lasu w waszą stronę zmierza ogromna armia konnych wojowników uzbrojonych w jednoręczne kusze i buzdygany. Wyglądali jak ci źli ludzie którzy wymordowali rodzinę ciemnoskórej. Pędzili z żądzą mordu w oczach i krzywymi uśmiechami na ustach krzycząc przeraźliwie. Byli jakieś 800m od was szybko zmniejszając tą odległość i celując kuszami w waszą strone. Krasnolud zerwał się na równe nogi stając przed kobietą i zasłaniając ją sobą. Miał przy sobie tylko srebrny nóż a przeciwnik odziany był w stal Valfdeńską. - Uciekaj kochanie! Już! Szybko! Ratuj się! - krzyknął w strone Armin i dostał bełtem w udo. Liczba przeciwników była przeważająca więc walka nie miała najmniejszego sensu.

*Evening Antarii*

Zaklęcie światła nie podziałało z nie wiadomych powodów pewnie dla tego że sny rządzą się swoimi prawami ale kto by w to wnikał. Evening nie czuła tutaj obecności swego boga, za to doskonale odczuwała wszechobecny lęk, zło, smutek, trwogę a przedewszystkim strach. Ten ostatni towarzyszył jej cały czas. Była jak mała, zagubiona dziewczynka w starym opuszczonym domu. Gdy spojrzała na siebie dojrzała iż jest ubrana tylko w sukienkę i nie ma swojego ekwipunku. Przemierzała sukcesywnie upiornie skrzypiące schody, wokół było bardzo ciemno i tylko ta jedna, mała świeca rzucała promień nadziei. Mknąc w góre przez niekończące się schody kobieta usłyszała głośne wycie, było ono wywołane przez mocny wiatr dostający się do domu wszelakimi szczelinami. Poczuła jak mocny, o wiele zbyt mocny jak na wnętrze domu podmuch wiatru uderza w jej plecy unosząc delikatnie sukienkę ku górze, podmuch wywołał u kobiety zimny dreszcz. Evening przez chwile miała wrażenie że coś niematerialnego przeleciało zaraz obok niej kierując się ku górze. Dwa czarne niczym smoła szczury przebiegły pod nogami świętej wzbudzając u niej kolejne negatywne emocje. Po kilku minutach wędrówka po schodach dobiegła końca, kobieta znalazła się na małym "przystanku" w podróży po schodach czyli na niewielkim korytarzu prowadzącym do jednych, jedynych, obskurnych, zszarzałych drzwi oraz kolejnych pięter po następnych schodach znajdujących się obok. Schody niestety były zawalone różnymi stołami, szafkami itd innymi słowy były zabarykadowane. ÂŚwieca nadziei stała na malutkiej szafeczce na buty i dopalała się powoli. Tajemnicze drzwi w jakiś dziwny, nie wyjaśniony sposób przyciągały Evening kierując jej kroki w swoją strone.

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #54 dnia: 23 Sierpień 2015, 11:53:21 »
Ciemnoskóra cieszyła się błogim spokojem oraz obecnością mężczyzny, kiedy zauważyła armię konnych wojowników. Przypominali jej tych samych żołnierzy, którzy napadli na jej rodzinną wioskę. Tak, to byli oni. Wymordowali maurence całą rodzinę oraz bliskich. To przez nich trafiła na Valfden bez nikogo i niczego. To właśnie o nich kobieta śniła koszmary, wyobrażała sobie, że się na nich zemści. Również, że powybija im całe rodziny, również będzie miała ich krew na rękach... Krew dziewczyny zaczęła szybciej krążyć w żyłach, pojawiła się dziwna, nieokiełznana żądza mordu. Kobieta miała już wyciągać swoje bronie, kiedy zorientowała się, że nie ma ich ze sobą, a poza tym sama nic nie zdziała. Jedna Armin na wielką armię? To nie miałoby sensu... Nagle została zasłonięta przez swojego ukochanego. Usłyszała słowa ''ratuj się'', gdy mężczyzna dostał bełtem w udo. Ciemnoskóra musiała szybko obmyślić plam działania. Wzięła mężczyznę pod ramię i zaczęła z nim uciekać jak najdalej się dało. - Uratujemy się razem. - powiedziała z determinacją, ale również troską do krasnoluda. Armin biegła razem z Silionem przed siebie, nie odwracając się za plecy...

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #55 dnia: 23 Sierpień 2015, 12:56:00 »
//No wiesz, tak brutalnie pozbawić mnie umek? xd

Pozbawiona wszelakich broni, ekwipunku, bez możliwości używania magii... Eve była zwykłym szarym człowiekiem i przypomniał jej się ten sam strach spowodowany bezradnością, zupełnie jak na początku swej podróży. Gdy umiała już kilka zaklęć i wiedziała, jak skutecznie nimi walczyć, czuła, że nikt nie może jej tego odebrać. Stała się silniejsza i wystarczała jej świadomość, że jedno jej słowo było tak zabójcze, jak niejedna śmiercionośna broń.
Teraz ta pewność siebie zniknęła całkowicie, wypalając dziurę i zostawiając pustkę. W samej sukience, brodząc w ciemności, dążyła całkiem nieporadnie po zniszczonych schodach, wydających jęk przy najdrobniejszym jej poruszeniu. Wyciągała ręce przed siebie by wybadać teren, nie wpaść na żadną przeszkodę, jak pozbawiona zmysłów.
Zawodzenie wiatru przeciskającego się przez szczeliny wywoływało u niej ciarki na plecach. Coś niematerialnego, niezbadanego i przenikającego duszę strachem uderzyło w jej ciało, lecz dziewczyna nic nie dostrzegła. Poczuła tą siłę jako podmuch wiatru, lecz było to bardziej złowrogie. Tylko jakieś dwa wielgaśne szczury przebiegły jej drogę popiskując złowrogo. ÂŚlepia miały czerwone i przerażające.
Znalazła się przed drzwiami. Wzięła w dłoń jedyne źródło światła  i powoli postanowiła je otworzyć. Czuła, że ze schodami też jej przyjdzie się zmierzyć... Na razie jednak chciała zbadać co jest po drugiej stronie drzwi. Może uda jej się obudzić z mary sennej?...
« Ostatnia zmiana: 23 Sierpień 2015, 12:58:29 wysłana przez Evening Antarii »

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #56 dnia: 23 Sierpień 2015, 14:07:03 »
*Armin i Silion*

Kobieta wzięła swego mężczyzne pod ramie i razem uciekali przed siebie po niekończącej się łące rozciągającej sie aż po horyzont. Chmury nagle nabrały ponurego koloru jakby niebo się wściekło tym że ktoś zakłuca ten idealny spokój. Krasnoludowi biegło się bardzo trudno przez co musiał z całych sił gonić za Armin starając się ją dogonić. Wojownicy zmniejszali coraz bardziej swoją odległość od zakochanej pary, byli już jakieś 400 metrów dalej. Nagle atmosfere przeszył deszcz bełtów które szybowały bardzo szybko w stronę uciekinierów. Krasnolud w ostatnim desperackim akcie bohaterstwa odbił się z całej siły nogami od ziemi i niczym tarcza rzucił się na Armin obalając ją z nóg. Kobieta upadła na twarz a na nią runął niczym kłoda krasnolud naszpikowany niczym jeż ostrymi bełtami. Ostatnie co zdążył zrobić to zakrycie ciała kobiety pod sobą swym szerokim, rozłożystym płaszczem. Konni wciąż jechali przed siebie, widząc trupa i nie widząc nigdzie maurenki przyspieszyli i ruszyli dalej przed siebie znikając po kilku minutach za horyzontem.
Silion obudził się zlany potem trzymając się za serce, Armin wciąż śni.

*Evening Antarii*

Evening z tlącą się świecą w dłoni wędrowała przez stary obrośnięty pajęczyną korytarz, jej kroki wywoływały skrzypienie podłogi, dotarła wreszcie do drzwi, otworzyła je i te jako jedyna rzecz w tym domu otworzyły się lekko, bez upiornego skrzypienia. Weszła do malutkiego pokoju, na przeciw drzwi rzucało słabe światło jedno, malutkie pokryte grubą warstwą kurzu i brudu okienko. W kącie pokoiku stało krzesło obok niego malutkie łoże, do tego jeszcze była szafa i tyle. Nic więcej. ÂŚwięta, teraz opuszczona przez boga po krótkiej obserwacji ujrzała w pomieszczeniu duchy swoich rodziców. Na krześle siedział jej ojciec ubrany w elegancką koszule w krate, spodnie czarne, materiałowe wyprasowane idealnie, nosił brązowe skórzane buty. Popalał fajkę i spoglądał na młodą kobiete z zaciekawieniem. Na łożu, w identycznej sukni jak panna Antarii leżała jej matka w formie ducha rzecz jasna, wyglądała na chorą i słabą. Spoglądała pytająco na męża z wyczekiwaniem na to aż on coś powie.

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #57 dnia: 23 Sierpień 2015, 14:36:28 »
Ciemnoskóra biegła przed siebie mając podtrzymając swojego ukochanego. Niestety armia nie zwalniała, ponadto nabierała prędkości. Nagle rozległ się charakterystyczny dźwięk wystrzelania bełtów z kuszy. Mnóstwo miniaturowych ostrzy leciało w stroję ukochanych. Kobieta poczuła duży ciężar na swoich plecach i upadła na twarz. Armin nie wiedziała co się dzieje. Wojownicy przebiegli koło nich, jakby stracili nimi zainteresowanie. Maurenka wykręciła głowę i ujrzała, że przeciwnicy oddalili się. Poczuła delikatną ulgę i chciała się nią podzielić z mężczyzną. Zauważyła jednak, że on się nie rusza. Kobieta wydostała się spod niego i to co ujrzała był dla niej szokiem. Jej chłopak poświęcił się dla niej. Jego ciało było całe naszpikowane bełtami. Z ran wylewała się ciemnoczerwona ciecz. Ciemnoskóra uklękła i niemal natychmiastowo zalała się łzami. - D-dlaczego? Dlaczego?! - dziewczyna zaczęła krzyczeć. - Ty durniu! Dlaczego mnie osłoniłeś...? Przecież nie jestem tego warta! - mówiła te słowa już raczej do siebie. Maurenka przytuliła się do mężczyzny, oczywiście tak, by się nie nadziać na ostrza. Ale to chyba było już kobiecie obojętne... Armin klęczała przy martwym ciele ciągle płacząc. Nie wiedziała teraz co ma począć. Jednak w głowie kłębiła jej się jedna myśl: Muszę ich zabić. Muszę pomścić moją rodzinę i Siliona. Po prostu muszę!

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #58 dnia: 23 Sierpień 2015, 15:08:54 »
Jej oczom ukazał się mały pokoik. Weszła do niego powoli, tocząc wewnętrzną walkę ze strachem. Nie było tam jednak demonów czy złych duchów. ÂŻadnych postaci typowo z koszmaru, żadnych gnijących trupów czy zmasakrowanych ciał.
Tam byli jej rodzice.
Ojciec trochę starszy niż go zapamiętała. Zmarszczki pogłębiły się, a oczy były smutniejsze. Choć był tylko zjawą na wpół przezroczystą, był jej tatą odzianym w zwykłe domowe ciuchy. Siedział jakiś zasępiony, jednak Eve uśmiechnęła się na jego widok.
Z matką było gorzej. Eve rozpoznawała w niej swoje rysy. Ciemne brwi i prosty nos. Usta tworzyły jednak cienką linię, jakby cierpiała, albo coś ją bolało. Wyglądała na chorą, o ile duchy w ogóle mogą chorować.
Nie wiedziała, czy to wspomnienie z dzieciństwa, czy kiedyś naprawdę tak było, tylko w innym pokoju i z jej rodzicami młodszymi o kilka lat? Nie pamiętała tego. Czy ta scena samoistnie wytworzyła się w jej umyśle? Czy była to przypadkowa projekcja a podobieństwo tych ludzi do własnych rodzicieli wmówiła sobie?
-Co stało się mamie?- spytała szeptem przyglądając się kobiecie leżącej na łóżku, wpatrzonej w jej ojca. Teraz właśnie to zdawało jej się najważniejsze. Przecież nie spytałaby duchów "co u nich" w nadziei na miłą pogawędkę o tym, jak układa się jej rodzicom w Ardenos pełnym demonów.
Raz przyglądała się ojcu, który szykował się do tego by coś powiedzieć. Raz jej wzrok lądował na wychudzonej leżącej kobiecinie. Później wodziła po skromnym pokoju, w którym nie było dosłownie nic prócz okna, szafy, łóżka i krzesła.
Wyczekiwała na odpowiedź lub jakiś znak.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #59 dnia: 23 Sierpień 2015, 16:16:15 »
*Armin i Silion*

[We śnie Armin]
Kobieta była w szoku widząc martwego krasnoluda podziurawionego jak stare, przetarte skarpety, płakała głośno, długo i obficie zalewała się łzami. Maurenka trzymała w ramionach jego ciało, na twarzy mężczyzny widniał szeroki uśmiech sprawiający wrażenie jakby był on zadowolony z tego co zrobił. Tak naprawde zrobił to co było konieczne, co należało zrobić, nie wybaczyłby sobie gdyby Ar coś się stało, teraz leżał sztywny, zimny i dziwnie zadowolony z siebie. Ciało mężczyzny po kilku minutach zaczęło lśnić, rozpromieniać się dziwnym białym światłem i stopniowo znikać rozpływając się w powietrzu. Po krótkiej obserwacji tego co się dzieje Armin została sama na ogromnej łące przepełniona bólem, żalem i żałością, wściekłością na partnera i smutkiem. Podniosła się z ziemi i zaczęła się rozglądać, po chwili ruszyła przed siebie sama nie wiedząc gdzie.

[Tymczasem w rzeczywistości]
Silion przez kilka chwil leżał na łóżku trzymając się za serce po tym jak brutalnie został wyrwany z początkowo pięknego snu który później stał się koszmarem. Koszmarem w którym tajemniczy jeźdźcy chcieli zamordować maurenkę Armin. Wreszcie Sil opuścił ciężką głowe w poduche i zaczął obserwować sufit myśląc typowo "co by było gdyby". Nagle kobieta zaczęła się rzucać po łóżku, coś głośno pomrukiwać pod nosem, wić się i ogólnie zachowywać się dziwnie, mężczyzna przeczuwał że kobiecie śni się jakiś koszmar dlatego też złapał ją pewnie za ramiona i przysunął do siebie przytulając się do niej. Cicho szeptał jej coś na ucho.

[We śnie Armin]
Maurenka wędrowała przed siebie ogarnięta rozpaczą i poczuciem niesprawiedliwości roniąc kolejne łzy, wtem gdzieś z okolic nieba rozległ się głośny, rozchodzący się echem głos krasnoluda. - Kochanie! Kochanie! Wróć do mnie! To tylko zły sen, koszmar. No już budzimy się! - na słowo sen rzeczywistość wygenerowana we śnie zamieniła się w wielką czarną plamę a Armin wróciła do ciała. Kobieta leżała w objęciach Sila który głaskał ją po głowie uspokajając szeptem.

*Evening Antarii*

Mężczyzna wyjął niematerialną fajkę ze swych martwych, równie niematerialnych ust i wypuścił z nich kłębek szarego, ponurego dymu. Z racji iż były to duchy sam dym nie miał tego charakterystycznego tytoniowego zapachu. Był bezwonny lecz dławiący. Ojciec kiwnął twierdząco leżącej na łózku kobiecinie jakby chciał powiedzieć "tak to napewno twoja córka". Matka widząc ten znak uśmiechnęła się lecz nie był to uśmiech pełen radości lecz krzywy stłumiony emocjami. Ojciec ponownie buchnął fajeczkę i przyjrzał się Evening. - Tak się cieszymy na twój widok kochana córeczko. Wyglądasz tak bezbronnie jak zwykle, czyżbyś przenosiła się w zaświaty? Nie, wyglądasz tak żywo... Matka? Twoja mama cierpi gdyż brakuje jej ciebie i twojej miłości. Zdarza się że zapominasz o nas... Nie wspominasz swoich kochanych rodziców którzy zrobiliby dla ciebie wszystko... Tutaj jest tak pusto, smutno, po śmierci nie czujemy niczego, prawie niczego... - mężczyzna posmutniał spoglądając na podłoge chciał ukryć ten smutek. Wsadził fajkę w usta i zamilkł. Kobieta leżąca na łóżku uniosła się i usiadła na krawędzi, spojrzała na swoją córkę i wreszcie uśmiechnęła się jak należy. Zaprosiła cię gestem byś usiadła. - Moja kochana córko! Pozwól że cię ucałuje. - gdy usiadłaś na kraju łóżka kobieta spróbowała cię przytulić ba nawet ucałować w policzek. Niestety to że była duchem nie pozwalało jej tego zrobić. -  Moja mała kruszynko, widzisz, wewnątrz wciąż jesteś małą dziewczynką mimo tego że na co dzień zabijasz ludzi i demony. Pamiętaj o tym kim jesteś i skąd pochodzisz. Nie zapominaj o swej przeszłości i rodzinie. - kobieta uśmiechnęła się i zamilkła.
Ojciec uniósł wzrok z podłogi i skierował go na swą córke siedzącą na łóżku. - Wiemy że od dłuższego czasu jesteś nieszczęśliwa, nie przejmuj się tym. Wylej swe smutki na ramiona przyjaciół i brnij dalej z uśmiechem na ustach. Pamiętaj! Zawsze jesteśmy z tobą, o tutaj. - wskazał na okolice serca. - Kochana córko. - mężczyzna uśmiechnął się i wrócił do palenia. Przebywaliście razem jeszcze przez kilka minut, nagle rzeczywistość wytworzona przez sen zamieniła się w czarną plame a Evening wróciła do swego ciała. Leżała z zamkniętymi oczyma oddychając miarowo.

*Narracja*

Była godzina około 10:05, temperatura w pomieszczeniach wynosiła 10oC, słońce leniwie przedostawało się przez okienka rozświetlając pomieszczenia sypialne. Cała trójka podróżników już nie spała.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #59 dnia: 23 Sierpień 2015, 16:16:15 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything