// [member=25911]Evening Antarii[/member]
- Pragnę zakomunikować że gdybyś przy rezygnacji nie napisała że zgubiłaś irbisa to mogłabyś go normalnie zatrzymać. (Przynajmniej tak powiedział Szarlej, że zdobyte nagrody zostają mimo rezygnacji.)
No ale było, minęło.
Z góry pragnę przeprosić Armin za to że musiała czekać kilka dni na odpis ale źle się czułem. Silion i Armin trafili do mniej zadbanej części miasta, wszędzie wokół znajdowały się lekko nadgryzione przez ząb czasu domy, z części z nich trochę łuszczyła się farba, niektóre dachy były przyrdzewiałe i pokryte grubą warstwą puszystego śniegu. Pomimo że od strony wizualnej domy nie robiły dobrego wrażenia to jednak były poniekąd zadbane. W prawie każdym z domów wydostawał się przez komin dym z kominka, szyby były czyste lecz zaszronione, pozasłaniane od środka zasłonkami. Na jednym z pierwszych mieszkań na tej ulicy znajdowała się tabliczka, ta tabliczka której szukali, a pisało na niej "ULICA SENNA".
Droga była odśnieżona, więc co kilka metrów znajdowały się hałdy śniegu które usypał ktoś kto dobroczynnie odśnieżył ulicę.
Księżyce wściekle świeciły w oczy a para maszerowała przed siebie.
Krasnolud szedł przed siebie i spoglądał pod nogi, wydawał się jakiś zamyślony, jakby nieobecny. No i w tym zamyśleniu jak się pośliznął na lodzie to poleciał twarzą ku ziemi, przejechał na brzuchu kilka metrów i zatrzymał się. Leżał tak chwile nie wiedząc co się dzieje, gdy wreszcie mentalnie wrócił do siebie, wstał, otrzepał się ze śniegu, przyłożył rękę do twarzy i westchnął.
Evening szła przed siebie aż wreszcie jakimś dziwnym trafem trafiła pod bramę miasta. Wyminęła strażnika, ignorując jego prośbę o podpis, odebrała konia ze stajni i pojechała gdzieś przed siebie.
Irbis zgubił się w lesie i prawdopodobnie został pożarty przez głodne i wściekłe wilki. Szkoda zwierzaka a mógł mieć kochającego właściciela...
//Evening zrezygnowała...