Autor Wątek: Basen północny  (Przeczytany 11005 razy)

Description:

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Canis

  • Gość
Odp: Basen północny
« Odpowiedź #20 dnia: 03 Sierpień 2015, 23:25:27 »
- No wie pan, nie drwię i nie chciałem pana denerwować, raczej szukam bardziej zrozumiałego wyjaśnienia. Jak zgubię się i drogi nie odnajdę w śnieżnej zawierusze, to zapewne i zamarznę w ciągu kilku godzin samemu będąc nie mogąc znaleźć drogi do wioski czy domu, chociaż takich posągów by rozsypywały się przy dotknięciu to jeszcze nie widziałem. - Odpowiedział będąc pełnym podziwu dla pięknej bajki! Chociaż miał też drobną nadzieję, że chociaż coś z tej bajki jest prawdą. - Niech się pan nie obawia, czym by to nie było, przy nas zapewne nie zaatakuje, ja zawsze mówię, że złego diabli nie biorą, a boskie o mijają szerokim łukiem bo jeszcze groźniejsze. - Pierwsze mówił wskazując na siebie i mrugając zabawnie oczkiem, a drugi element to dyskretnie wskazał ręką na Evening po czym jakże skrzętnie odwrócił wzrok ku niebu jakby nigdy nic.

- W śnieżycy będzie ciężko... gęsty śnieg szybko przysypie ślady, a zapachy na wietrze i chłodzie zdeformowane mogą nie poprowadzić ich za daleko... Ale można by spróbować w razie jak mówisz znalezienia śladów...

Zimno wieje, pada... no prawie jak nad morzem tylko ładne kilka stopni jeszcze zimniej. Przemknęło mu przez myśl słysząc zapowiedź opadów śniegu, ciekawe jak gęstych, rzadki, siarczystych, czy może delikatnych spokojnych. Czy będzie to delikatne spotkanie z początkiem zimy, czy srogie spotkanie z matką naturą gotową mścić się na podróżnych za nic!

Jednak mimo przeciwności, w zwartej grupie zawsze raźniej i oby wszyscy dotarli do celu zdrowi i cali, by móc dopełnić obowiązków, których podjęli się w przeprawie. Delikatnie doglądał w oddali biegających i węszących Taru, Mai z pewnością się podobała możliwość biegania samopas, gdy wozy spokojniej ciągnięte przez konie nie mogły nadmiernie pędzić, a kłopoty ze szlakiem i im bliżej szczytów tym pewnie węższym będące, im nie będą przeszkadzać, w końcu nie potrzebują nadmiaru miejsca. A ich obecność była bardzo korzystna i umożliwiająca wyczucie zagrożenia z większej odległości, jako wyczulone bestyjki z instynktami zdolne są jednak wyczuć zagrożenie znacznie lepiej od ludzi. Człowiek pogłaskał swego konia dłonią jakby dziękując za spokojną jazdę, jednak nic nie powiedział, gdzieś tam na dnie dalej gorało uczucie nuty niechęci do tego tu on poniżej. Jednak też nie straszne mu były ani śnieżne potwory, ani żadne inne, wiedział, ze prędzej czy później z czymś sobie nie poradzi, wolał by by był to przeciwnik niż starość i choroby! I tym bardziej ciekawiły go te problemy z odległej krainy ludzi z gór.
« Ostatnia zmiana: 03 Sierpień 2015, 23:34:16 wysłana przez Salazar Trevant »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #21 dnia: 04 Sierpień 2015, 18:10:11 »
Wlekli się na górę nieco ociężale. Tylko taru biegły lekko wśród niskiej ciemnej trawy i skał. Droga na szczyt wzniesienia zajęła jakieś dwadzieścia minut, a w dole ukazał się widok ośnieżonej już doliny. Puchu było wiele, gruba metrowa warstwa pokrywały podnóża gór tak samo jak ich szczyty.
- Widzicie tamtą przełęcz?- spytał Klemens. Wskazał na przejście między dwoma szczytami. Ono także już było ośnieżone. - Dotrzemy tam za jakieś... cztery godziny i po drugiej stronie zrobimy przystanek. Tam zaczynają się gęste i ciemne iglaste lasy. Osłonią nas od wiatru.
- ÂŚnieg dopiero co spadł... Będzie niebezpiecznie, obyśmy nie ugrzęzli- wtrącił Eryk.
- Masz rację. A musimy zdążyć przed następną zawieruchą. Dopiero to zauważyłem, że chmury są wyjątkowo ciemne. O, widzisz tam?- spojrzał na zachód. - Tam mocno pada. Oby nie dotarło do nas- i tak bracia rozmawiali, prawdziwi znawcy gór, widać, że te szczyty ich wychowały a ową trasę znali niemal na pamięć. Znali wszystkie znaki na niebie i ziemi, co nierzadko chroniło ich od zamarznięcia. Wiedzieli gdzie są szczeliny i rozpadliska, z której chmury spadnie śnieg a z której nie.
- Tam też czekają sanie. Będzie łatwiej się podróżować- dodał jeszcze Eryk.
Jednak na ich trasie było widać coś o dziwnym, nieokreślonym kształcie. Był on podłużny, pełny wystających jakby kikutów, gdzieniegdzie kolorowy, a gdzieniegdzie szary. Pokryty był śniegiem. Owe tajemnicze coś wzróciło uwagę Grunaldiego.
- Co do cholery?...- mruknął do siebie i mrużył oczy by dojrzeć coś w dole. Stąd jednak trudno było określić co to mogło być.
-Nie wiem, nie widzę szczegółów- wzruszyła ramionami Eve. Nie widziała wiele, ale wyczuła, że Płotka zaniepokoiła się czymś. Wierzgnęła i chciała wracać... Edgar zaś przybiegł blisko dziewczyny i konia. Usiadł i dyszał.
Panowała dziwna, pełna wyczekiwania atmosfera.
- Zejdźmy w dół doliny i sprawdźmy to. Trzymajcie się blisko siebie, uważajcie na ten śnieg, jest głęboki- nakazał Klemens.
« Ostatnia zmiana: 04 Sierpień 2015, 18:12:14 wysłana przez Evening Antarii »

Forum Tawerny Gothic

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #21 dnia: 04 Sierpień 2015, 18:10:11 »

Canis

  • Gość
Odp: Basen północny
« Odpowiedź #22 dnia: 04 Sierpień 2015, 21:03:05 »
- Sprawdźmy... Maya! - Zawołał salazar półgłosem wołając swojego chowańca do siebie.
Samiczka taru to będące piękne i jakże majestatycznie czarno białe zwierze, które rozochocone biegało po wertepach, aż wreszcie zaciekawił jeobiekt z oddali, wyginając szyję w przód i ruszając swoim spiczastym noskiem, próbowało wyczuć obiekt, potulnie jednak wróciła do konia i trzymała się przy jego kopytach.

Salazar delikatnie i z wyczuciem przechylił lejce w lewą stronę by przybliżyć się i "zbić" w zwarty oddział, by sunąć tuż za wozami torującymi drogę, a że zmierzali w kierunku zasypanych wertepów pokrytych grubą warstwą śniegu, lekkiego, puszystego ale jednak, mogło być nieprzyjemnie. ÂŁopat nie mieli ani możliwości by rozpuścić ogniem śniegi, ale zawsze była też siła mięśni i możliwość pchania, chociaż metr śniegu? to będzie nie lada wyzwanie...

I jeszcze ten obiekt w oddali... no cuda niewidy... Będzie wesoło!

- Robi się co raz to ciekawiej, groźniej... rozumiem, ze innej drogi już nie ma, by ominąć te wysokie śniegi? Zresztą damy radę, raz kozie śmierć...

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #23 dnia: 04 Sierpień 2015, 22:17:49 »
Narrator ma chyba zbyt bujną wyobraźnię bo śniegu wcale nie było metr. Inaczej drobna Eve prawie w połowie przykryta byłaby śniegiem, a koła od wozów nie poruszyłyby się o centymetr. ÂŚniegu było piętnaście centymetrów.  <aniol>

Eve nasunęła szalik na nos, coby nie zmarzł i nie zrobił się czerwony. Tu było o wiele chłodniej, temperatura musiała spadać, gdyż mróz ciął w policzki. O dziwo było wyjątkowo cicho, to znaczy nie wiał wiatr. Tylko z nieba zaczął padać puch i spokojnie opadał w dolinę.
- Ostatnio musiała tędy przejść jakaś śnieżyca - zauważył Klemens.
- Spadło dużo śniegu, ale potem przyszła odwilż, a potem znów mróz. ÂŚnieg nie jest tak grząski, dami radę przejechać- rzekł Grunaldi poprawiając na sobie futro. - Co to u licha jest?- nie mógł się nadziwić. Ze wzniesienia zjechali szybko, potem jeszcze kilkaset metrów prosto. Konie czasami musiały aż wyskakiwać z zasp śnieżnych, za to taru miały przednią zabawę! Edgar jakoś się ośmielił w stosunku do Mai, gdyż teraz biegał za nią i polował na jej ogon, albo po prostu chciał ją przewrócić w śnieg. Były o wiele wolniejsze niż normalnie, bo warstwa puchu mocno spowalniała taru. Długo przed resztą zwierzęta dobiegły do owego posągu...
Kompania bowiem dojeżdżała do tajemniczego "czegoś". Teraz można było już dostrzec kształty wozów, powalonych koni, zesztywniałych twarzy...
-Wędrowny cyrk- wyszeptała zaskoczona Eve. Teraz to, co widzieli z góry, było wyraźnymi ludzkimi sylwetkami skulonymi na bok, siedzącymi, poprzykrywanymi kocami, przysypanymi śniegiem i... zamrożonymi. Zesztywniałe ciała koni, wcale nie wychudzonych.
- Musieli natrafić na naprawdę złą pogodę- stwierdził kolokwialnie Klemens.
-"Złą pogodę"!?- oburzyła się Eve. -Przecież oni zamarzli niemal w ruchu!
- W górach pogoda zmienia się bardzo szybko- odezwał się Grunaldi. - W Ekkerund mogła być dodatnia temperatura, ale tutaj... sama pani widzi. Zupełnie inne warunki. Nie możemy nikogo winić.
W to dziwo trudno było dziewczynie uwierzyć. Na jeden z wozów zapakowany był kolorowy namiot. Jakieś maski i inne rekwizyty- wszystko do siebie poprzymarzało tworząc jedną bryłę. Najgorsze były te ludzkie sylwetki, niektórzy trzymali się razem, inni leżeli samotni zupełnie gdzież z boku, w oddali. Pewnie próbowali jeszcze uciekać o ile mieli w sobie choć odrobinę ciepła.
- Myśleli, że zdążą przed prawdziwą hemis. Tymczasem tutaj i w astas pada śnieg- powiedział smutny Eryk.
Eve zeszła z Płotki by lepiej przyjrzeć się ludziom. Nie było szans na znalezienie żywych. Cyrk zatrzymał się tu już dawno i możliwe, że odtaje dopiero z wiosennymi roztopami...

Canis

  • Gość
Odp: Basen północny
« Odpowiedź #24 dnia: 04 Sierpień 2015, 22:49:26 »
- Wiało wiało i zawiało... Ich to już chyba nie przetransportujemy... Chociaż im też należał by się godny pochówek, gdy szlak odtaje... - Mówił przejeżdżając w pobliżu ciał... I to się nazywa druzgocąca siła natury. Chłód, który potrafi zmienić w lodowe posągi żywego człowieka, mimo, że ten się rusza i chce iść dalej... ÂŚnieg, który prószy i nie oszczędza nikogo na swej drodze i zachowuje się jak gdyby łaknął ofiar.

Salazar widząc przejęcie Eve, również zeskoczył i zaczął butami przebierać w śniegu. Podszedł do jednego z ciał, by chociaż dotknąć martwej zamarzniętej istoty. jeszcze nigdy nie miał okazji, delikatnie wierzchem dłoni dotknął policzków.

- Zimne... jedźmy dalej, by i nas nie spotkał ten sam okrutny koniec. - Zaproponował patrząc na Eve doglądającą zwłok...

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #25 dnia: 05 Sierpień 2015, 18:22:37 »
Zastygli w bezruchu ludzie, oszronieni i przykryci warstwą śniegu wywali na dziewczynie dziwne wrażenie. Po pierwsze nie mogła tego zrozumieć, że tak łatwo dali się mrozowi, ale chwilę później stwierdziła, że góry mają jeszcze więcej niespodzianek w zanadrzu i nic nie może jej dziwić. Pomimo tego, że podążali szlakiem, nie znali tej doliny i warunków tu panujących, mogących zmienić się w każdej minucie.
Aura wokół była jakaś nieswoja, pełna śmierci i boleści, ale też niedowierzania. Nikt jednak nie był w stanie im pomóc, gdyż góry i natura przygotowały dla nich taki, a nie inny los. A cyrk wracał do swej siedziby na hemisową przerwę w spektaklach. Resztę roku poświęcali na wywoływanie uśmiechu na dziecięcych twarzach i pokazywaniu sztuczek. Teraz egzotyczne zwierzęta jak i same konie leżą skostniałe.
-Takie coś może spotkać nas w każdej chwili- powiedziała beznamiętnym głosem. -Możemy się spieszyć, a i tak natkniemy się na zawieruchę.
- Tutaj już będzie spokojnie, ale kto wie co będzie wyżej w górach?- odparł Eryk.
Z ulgą żegnała to dziwne miejsce. Jakby cała scena zastygła, a czas się zatrzymał. Ludzie pewnie po prostu zasypiali z zimna i tak już zostawali...
-Skoro tak, to ruszajmy- powiedziała wspinając się na Płotkę i tylko spoglądając na resztę Grunaldi był smutny, ale nie zdziwiony. Eryk i Klemens też nie wydawali się zszokowani.
- Wrócimy tu na wiosnę- powiedział Klemens.
I wozy znów zaczęły się wlec. Powoli ale miarowo. Niekiedy grzęzły w śniegu, nawet gdy konie mocno szarpały. Trzeba było je pchnąć. Droga pod górę do przełęczy była często używaną. Zadbana, prosta, z powycinanymi drzewami.

Canis

  • Gość
Odp: Basen północny
« Odpowiedź #26 dnia: 05 Sierpień 2015, 18:53:52 »
W obliczu takich wydarzeń nawet nie wiedział co powiedzieć. Mimo miłej rozmowy z obywatelem Grunaldi, Erykiem i Klemensem, mimo starań i chyba inaczej postrzegających zjawisko śmierci zwierząt, mimo tego wszystkiego panowała okrutna atmosfera po dwóch zdarzeniach równie nieprzychylnych. Począwszy od zmarłych zamordowanych, dalej zmarłych zamarzniętych. Czy konieczne jest aż tyle cierpienia i tyle śmierci? Czy aż takie żniwa są konieczne? Co prawda bogowie wpływu nie mają na ludzką wolę dają im czynić jak chcą, lecz jak tłumaczyć pogodę? Bogowie swych żywiołów Rasher opiekun lodu zesłał i ten podmuch zbierając swoje żniwo... Czy i na nas taki ześle? Czy może nas oszczędzi? Czym zawinił cyrk, by taki los mu zgotować? Mnóstwo pytań a brak jakiejkolwiek odpowiedzi, gdyż równie dobrze można powiedzieć że maczał jak i nie maczał w tym palców. Tak więc z posępna miną, skupiony na przemierzaniu szlaku na grzbiecie Pałasza, myślał i począł wierzyć, ze nadzieja to coś, co ma szansę wytłumaczyć wszystko, jest zawodna. Wiedział jednak, ze na pewno zainwestuje w wełniane odzienie dla swojej służby. Jeszcze tego by brakowało by i one pozamarzały. Myślał wspominając swoje dwie służki, które pewnie teraz siedzą w domku i nie mając tych obrazów grzeją się przy kominku i plotkują we dwie.

Szlak często uczęszczany i zadbany. Prowadzacy zapewne więc do więcej niż tylko ich wioski.
- Wiele osób korzysta z tego szlaku? znaczy się w pobliżu waszej wioski są jeszcze inne? - W końcu zapytał odganiając od siebie myśli o śmierci.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #27 dnia: 05 Sierpień 2015, 19:09:27 »
- Wiosek jest kilka, cztery dokładnie. Staramy się współpracować, choć nie zawsze wychodzi- powiedział Grunaldi wcale nie zmuszając swego konia do wędrówki pod górę. Zwierze było przyzwyczajone do takich tras. Gorzej z Płotką, ona się ociągała i co chwilę przystawała. Eve musiała się nieźle naprosić tego zwierzaka, by w ogóle ruszył. - Dbamy o stan tej ścieżki, bo to jedyna możliwa droga do Ekkerund, najbliższego nam dużego miasta. Ocho, widzę że konik zmęczony? Wejdziemy tylko na ten przesmyk i będziemy mieć przystanek- odparł uspokajająco, a Eve odetchnęła z ulgą. Ta przerwa im się należała.
Taru także zwolniły, trzymały się blisko ludzi i już nie biegały tak żwawo. Chłód i trudny teren wyciągnęły z nich wszystkie siły.
-To nie to co Chatal- rzekła ni stąd, ni zowąd mściciel. I zaśmiała się pod nosem. -Dwa przeciwne światy, jakby leżały na innych planetach. Choć szczerze... nie wiedziałabym które miejsce wolę! Oba mają w sobie coś magicznego- teraz Płotka i Pałasz jechały równo kopyto w kopyto.
Dotarli wreszcie na przełęcz, skąd rozciągał się taki widok...



Zapadała noc, ale do całkowitego zachodu zostało jeszcze półtorej godziny
- No! Teraz ognisko i przerwa! nakazał ucieszony Grunaldi.

Canis

  • Gość
Odp: Basen północny
« Odpowiedź #28 dnia: 05 Sierpień 2015, 19:28:59 »
- Z obu warto korzystać i wyciągać to co najpiękniejsze, tak jak ten zachód słońca! Na Chatal jest dosyć monotonnie, stale ciepło raz cieplej ale nigdy zimno. Nie doświadczy się śniegu czy zawieruchy, za to pustynne burze i temperatury nawet do 50ciu stopni... Czy można to porównywać... tutaj roztopy się pojawią, tutaj jest mniej monotonnie i widać zmiany bardzo wyraźnie pór roku... - Powiedział patrząc na zmierzające czy wręcz już niknące nad horyzontem w otoczeniu pięknych majestatycznych szczytów słońce. - Magia jest wszędzie wokół nas, w każdym miejscu, tylko trzeba przestać gonić za wszystkim, znaleźć czas by móc zatrzymać się i móc ją dostrzec. - Powiedział z uśmiechem patrząc to rusz na Eve, to na zachodzące słońce. Liczył, ze dojrzy ten piękny moment, gdy ostatni milimetr połyskującej tafli gwiazdy zajdzie za horyzontem ustępując miejsca księżycom. a że dzień był już krótki a noc długa okrutnie, szczególnie cenił każdą chwilę, gdy promienie dotykają jego twarzy.

Zeskoczył z grzbietu konia i nawet nie wspominając już o swojej relacji z nim, dał mu w spokoju iść gdzie chce, w końcu daleko nie odejdzie, a będzie skrzętnie korzystał ze słońca jak i później ognia. Maja zmęczona zdyszana, zziajana, padła na łapach na ziemię kładąc się brzuszkiem do niego. ogon także położyła i wtuliła pysk w śnieżną kupę zasłaniając swój nosek. ciężko sapała zaś śnieg przy nosku szybko dzięki temu topniał. Mimo chłodu zmęczona chciała poleżeń i schłodzić swe mięśnie. Co rusz ruszała oczami przyglądając się wszystkim uczestnikom podróży, szczególnie na Edgara.

Salazar jednak wiedząc, ze nie jest tutaj po to, by sobie podziwiać piękny zachód słońca, nie odstępując wzrokiem od niego by co rusz dojrzeć kiedy zajdzie i jednak dostrzec ten moment, szukał w pobliżu leżących gałęzi i resztek krzewów. W końcu na samo życzenie ogień się nie rozpali, trzeba coś zapalić, takie zmarznięte wychłodzone... ciekawe jak rozpalą ogień!

- Ekhem a że tak spytam z czego zrobimy ten ogień? bo drwa poprzymarzane, zimno wieje kupa śniegu... domyślam się, że macie w tym dużo doświadczenia! Ja szczerze poza podpaleniem iskrą pochodni sam jeszcze ogniska nie rozpalałem w takich warunkach. - Przyznał szczerze, zimą ogniska jeszcze nie robił! Mówił doglądając gałązek i szukając, no może coś znajdę... No to szukał gałęzi i drew, by donieść do miejsca, gdzie Grunaldi planował swoje ognisko mieć!

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #29 dnia: 05 Sierpień 2015, 20:20:14 »
- Co ty, panie!- zdziwił się Grunaldi. - W hemis może jest zimno ale też sucho. W powietrzu jest mało wilgoci. To na przykład dlatego włosy na głowie stają dęba gdy zdejmiesz czapkę!- śmiał się rozpromieniony mężczyzna. - Krzemień, podpałkę i kilka drew zawsze mamy przy sobie. Musimy mieć, inaczej zamarzniemy w tej głuszy- mówiąc to nazbierał z wozu, gdzie nie było ciał, trzy kawałki drewna i jakąś suchą trawę. - Pozbierać możesz iść, w końcu ogień musi płonąć całą noc. Drewno musi być suche, łatwo się łamać. A... jakie tam badyle znajdziesz to przynieś, poradzimy sobie- mówił zadowolony z odpoczynku.
Salazar nazbierał dość sporo gałęzi, tych przykrytych śniegiem i nie tylko. Nie musiał daleko odchodzić, ale gdy już się zbliżył nad ogniem widniał garnuszek z topniejącym śniegiem. - Herbatka się robi!- zażartował Grunaldi. Zwykła ciepła woda. Takich luksusów jak herbatki nie było. Ale były inne! Na przykład koce. Duuużo koców ze skór i futer górskich zwierząt. Są te z wargów i wilków, nawet z niedźwiedzia się znajdzie.
- Kładźcie to pod dupska bo wilka dostaniecie- powiedział i poszedł po trochę jedzenia na wóz. Niewiele tego było, głównie wędzone ryby i suszone paski solonego mięsa. Do tego zwykłe suchary.
- Najedzcie się. Ciało skądś musi brać energię żeby się nie wychłodziło- mówił tonem znawcy.
Eve poszła zaś przywiązać Płotkę do drzewa. Potem położyła sobie grubą skórę i futro na śnieg, blisko ognia. Obok niej pojawił się Edgar. I tak zasnął od razu, może dopiero woń mięsa go zbudzi. Dziewczyna zaś usadowiła się obok ciepłego futrzaka i zabrała się za kolację. -Smacznego!
- Smacznego, smacznego...- rzekli niewyraźnie Klemens z Erykiem. Oni już wcinali coś dobrego.
- Ustalmy warty. Proponuję by panienka przespała się teraz i pan także. Najmniej znacie góry, a dzień drogi pewnie mocno was zmęczył. Na wozie jest dość miejsca, żebyśmy na ziemi nie musieli leżeć. Po północy wy obejmiecie wartę, a ja i moi synowie położymy się spać. Tak do zachodu księżyców. Będzie jeszcze ciemno, ale ruszymy- zawyrokował Grunaldi, po czym nalał sobie ciepłej wody i wypił ją ze smakiem. Następnie zabrał się za smakowicie wyglądający kawałek wędzonego mięsa.
Słońce nikło powoli za górami...

Canis

  • Gość
Odp: Basen północny
« Odpowiedź #30 dnia: 05 Sierpień 2015, 20:52:42 »
- Huh... - Burknął tylko niosąc czym prędzej znalezione gałązki, aby było co dołożyć do ognia. Przyjął futrzany koc i rozłożył derkę przy ognisku siadając. przyjął kilka sucharów w formie dokładniej czterech i kilka pasów solonego mięsa. Układając na sucharkach i składając je "w kupę" zrobił sobie sucharkowe kanapki z solonym mięsem!

- Tak... smacznego! - Odparł z uśmiechem gryząc sucharki i dalej słuchając Grunaldiego.

Maja widząc plastry mięsa zerwała się z kupki śniegu i pędem co sił w nogach dotarła do Salazara. Ciężko dysząc zaczęła sapać prychać kłaść łapę na nogi próbując wygryźć mu z rak sucharki z mięsem! I znowu się zaczyna... Pomyślał wspominając w głowie jak wiele razy Maya żebrała o każdy nawet najmniejszy okruch jedzenia. Już wiedział, ze póki będzie jadł spokoju miał nie będzie. Spokojnie zagryzał sucharki z mięsem trzymając drugą ręką Maye na odległość, żeby mu czasem nie wydarła z rąk, była nawet do tego zdolna, takie panowało w niej pożądanie jedzenia. Gdy jednak z czterech sucharków została ostatnia połówka kanapki, łamiąc sucharki na mniejsze kawałki i rozdzierając plastry wędzonego mięsa, podał je Maji, by coś też zjadła. Gdy zauważyła, że w rękach nic jej pan nie ma, to jakby nigdy nic położyła się obok i kładąc bokiem do ognia obracała oczkami rozglądając się po osobach w pobliżu. Ah te rozbiegane oczka... Już coś knuje skubana... Pomyślał patrząc na niż z zaciekawieniem, jednak bardzo szybko zrozumiał o co chodzi, pić się chce. Suszone solone mięso jest słone a sól... wysusza. Sucharki też suche! Salazar wziął kubek i podstawił pod garnuszek przekrzywiając go na zawieszeniu, by wlać do kubka. Mając już Trunek wrócił na miejsce i usiadł. Popił dwa-trzy łyki wypłukując tym samym smak soli i suchotę z ust. Gdy zobaczył, że zostało około połowy kubka, postawił przed mają dając jej możliwość napicia się ciepłej wody, by nie musiała zajadać się śniegiem... Liczył, że go nie będą ganić za "rozdawanie" zwierzęciu jedzenia.

- Jak mówisz tak będzie... Tylko tak czasem sprawdźcie czy nie zamarzaliśmy. Mamy swoje chodzące czworonożne gorące piecyki, płaszcze i skorzystamy ze skór, ale różnie to bywa. Mnie mamusia uczyła, ze jak zimno jest, ze skóra się trzęsie to lepiej nie zasypiać bo się człowiek może nie zbudzić...

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #31 dnia: 05 Sierpień 2015, 21:16:36 »
- He he he, spokojna głowa! Nie damy wam zamarznąć. Najwyzej palce u nóg nieco poodmrażacie!- i Grunaldi zaczął się strasznie śmiać, że jego głos niósł się po lesie, aż Edgar się zbudził.
Zaś Eve zatrzymała kawałek mięsa w drodze do ust, bo przeraziła się tym żartem mężczyzny.
-O niee, nie mam zamiaru niczego sobie odmrażać- rzekła wystraszona.
- Oj, mrozu straszliwego nie ma. My to uznajemy za "chłodno". Kilka stopni na minusie jest, ze trzy, max cztery ha ha. Nie ma powodu do obaw! Tylko dobrze się owińcie tymi futrami a nic wam się nie stanie.
-Mam nadzieję- powiedziała już nieco uspokojona. Pocieszała się tym, że może chociaż Edgar ogrzeje jej nogi, jeśli tylko psisko zdoła się tam zmieścić. Dłonie miała o dziwo ciepłe, a to wszystko dzięki ciepłej wodzie i pożywieniu.
- Może nie była to kolacja w najlepszej Efehidońskiej restauracji, ale północ nie rozpieszcza. Idźcie się wyspać- powiedział Klemens. Pięć godzin snu to i tak dużo w tych warunkach. Zapewne będzie trudno zasnąć, a noc będzie niespokojna, głównie przez te opowieści o potworach... Między skałami niosą się różne odgłosy, góry żyją własnym życiem.
-Miłej warty, panie Grunaldi- powiedziała Eve, a potem poszła przyszykować sobie w miarę wygodne miejsce do spania. Miejsca na wozie istotnie było dużo. Dwie osoby zmieszczą się na nim bez problemów i jeszcze zostanie zapas miejsca. Na taru na przykład!

Canis

  • Gość
Odp: Basen północny
« Odpowiedź #32 dnia: 05 Sierpień 2015, 21:43:27 »
- Lepsza kolacja niż jadam z swojej zatęchłej efehidońskiej ruinie, zapewniam. - Odparł z uśmiechem na twarzy. Ukląkł przed wyłożonym przy ognisku futrze i składając ten futrzany włochaty miękki i przyjemny kocyk, żeby móc go później ładnie rozłożyć na wozie. - Zatem... udanej warty. - Powiedział i udał się w kierunku wozu, a Maya tuż za nim.

Będąc już przy wozie spojrzał na krzątającą się przy nim już Evening.
- No to będziemy mieli noc pod pięknym rozgwieżdżonym niebem i to jeszcze w chłodzie. Dobrze że miękko na futerkach będzie! - Mówił i zaśmiał się, nie wiedząc ja tutaj stresującą sytuację rozwiązać. Jako, że dojrzał dużo miejsca uradował się poniekąd. Maja będzie mogła spokojnie dogrzać, sapać dyszeć chuchać i dmuchać dzięki czemu będzie cieplej!

Rozłożył tym samym futerko, które zabrał wraz ze sobą spod ogniska, rozłożył jeszcze wokół kilka lezących fragmentów futer i koców, by cała podłoga była "w miarę" usłana i kładąc ręce na wozie podsadził się w górę, po czym zapierając rękoma i unosząc swój tyłek przesuwał się dalej, aż nogi nie będą wystawać za wóz. Jak każdy wóz tak i ten miał burty po bokach, zatem wiatr nie będzie tak dokuczliwy i chłód wynikający tylko z temperatury a nie dodatkowo z zimnego wiatru, który tylko potęguje uczucie chłodu. Będąc już na wozie zaczął rozpinać swój kubrak, który to dostał w prezencie. rozpiął piękne mosiężne guziki i zdejmując kubrak poczuł wreszcie tą temperaturę. niby tylko 3 - 4 stopnie a już cierpiał na mrozie, jednak było to jakże celowe. położył się na wznak przykrywając kubrakiem siebie dookoła, tak jakby "kładąc" plecy kubraka na brzuchu. Leżał na wznak i podniósł głowę.Maja już się gramoliła na górę by położyć się z boku.

Zwierzę wskoczyło na wóz i przylgnęło grzbietem do lewej nogi, zaś Saluś usadowił się po prawej stronie wozu, przy samej burcie by jak najmniej miejsca zajmować i oddać Evening go więcej.

- No to... Mam nadzieję, że dotrwamy do północy! - Mówił wpatrując się w ciemniejące niebo doszukując się pierwszych gwiazd, a oczy rozdziawione miał w wielkości jednego denara, czyli ze wielkie o.
« Ostatnia zmiana: 05 Sierpień 2015, 21:49:14 wysłana przez Salazar Trevant »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #33 dnia: 05 Sierpień 2015, 22:18:09 »
Takie łoże na kółkach wyglądało na całkiem wygodne. Było miękko, ciepło i przytulnie- zupełnie jak w domu. Evening nie chciała zdejmować kubraka, gdyż ciepło było jej bardzo potrzebne by w ogóle zasnąć. Owinęła się szalikiem i jeszcze nasunęła go nieco na głowę. Edgar wgramolił się na górę, ale miejsca wiele nie było, musiał dzielić ciasny środek z Mayą.
Dziewczyna też położyła się na plecach, kładąc ręce pod głowę. Z ust obojga leciała para, właściwie z pysków taru też.  Niebo było pełne gwiazd. Był to pewnego rodzaju prezent od matki natury za cały dzień znoszenia jej humorów i innych przeciwności losu. Nagroda. Widok zapierał dech w piersi i sprawiał, że okolica nie była tak ciemna i straszna. W oddali niosło si wycie wilków.
-Jeśli się zbliżą, taru je wyczują- powiedziała Eve przerywając ciszę. -Mogłabym tak leżeć w nieskończoność!- dodała po chwili. -Ale żeby zawsze było tak jak teraz, w tej chwili właśnie... - wstyd się przyznać, że takie widoki wzruszały Eve. Wyobraźnię miała bujną, więc różne niestworzone rzeczy wymyślała sobie w głowie patrząc na gwiazdy. W każdym z punkcików widziała inny wszechświat a także jakby to było móc wznieść się tam wysoko...

« Ostatnia zmiana: 05 Sierpień 2015, 22:20:20 wysłana przez Evening Antarii »

Canis

  • Gość
Odp: Basen północny
« Odpowiedź #34 dnia: 05 Sierpień 2015, 22:42:39 »
- Piękne niebo pełne gwiazd... czyste, przejrzyste, niezakłócone miejskim zgiełkiem. Tak, to naprawdę cudowny widok. Każdego dnia od wielu lat patrzę w niebo szukając tam szczęścia, jakoś nie chce przylecieć ani mnie tam zabrać. - Odparł z lekkim uśmiechem. Wtedy dojrzał spadającą gwiazdę, zapewne jaką małą grudę piasku kosmicznego albo coś, ale to zawsze tak trzeba nazywać, ładniej brzmi! - Rzadko kiedy wygląda to tak jak teraz... O zobacz, spadająca gwiazda! Trzeba pomyśleć życzenie, może się spełni! - Powiedział i z uśmiechem zamknął oczy myśląc życzenie. Skończył marzyć i spojrzał ponownie w niebo.

- Tak jest pięknie, niestety, nic co piękne nie trwa wiecznie... ale to co dobre już tak, na szczęście. W hemis będziemy mogli spokojnie niemal całymi dniami doglądać księżyce i gwiazdy, a słońce tylko na kilka godzin czy chwil zakłóci ten widok. - Mówił zastanawiając się nad tym co widzi. ÂŁączył punkciki tworząc w głowie kolejne układy i konstelacje, doglądając gwiazd północy i południa, wschodu i zachodu poznając charakterystyczne, największe, najbliższe. A szczególnie plamy na niebie były zniewalające, gwiezdne szlaki pyłów i asteroid przecinające granatową, wręcz czarną taflę dając dodatkowych doznań. - ÂŻeby móc oglądać takie niebo zawsze, też byłbym szczęśliwy.

Mówił i mówił, lecz w końcu zamilkł, doglądając piękna sytuacji w której się znalazł. chroniony z każdej strony przykryty kubrakiem i leżący na miękkim, włochatym futerku, mógł spokojnie przyglądać się zjawisku nocy, która każdego zniewalała, nie tylko dzieci nocy.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #35 dnia: 06 Sierpień 2015, 11:40:59 »
-Gdy już zostanę obdarzona skrzydłami wzlecę tak wysoko, jak tylko się da, by choć na chwilę znaleźć się bliżej tych gwiazd- westchnęła. -To potężna siła, aż trudno uwierzyć że to wszystko jest w ciągłym ruchu- a potem szybko zacisnęła powieki gdyż marzenie było wyjątkowe i ważne. I gdyby jego spełnienie zależało od tej gwiazdy... Eve musiałaby cały swój los powierzyć właśnie jej. -Ciekawe gdzie spadła- powiedziała całkiem serio.

Canis

  • Gość
Odp: Basen północny
« Odpowiedź #36 dnia: 06 Sierpień 2015, 14:35:09 »
- I moje marzenie się spełniło. - Powiedział z uśmiechem patrząc na Eve zamykającą oczy, po czym z powrotem spojrzał na gwiazdy. Westchnął głęboko i mówił dalej. - Kiedyś słyszałem piękne bajki o tym, czym są te "świecące" punkty na niebie. Kolega mówił, że to świetliki, przyklejone do "tego granatowego czegoś" miał na myśli jakąś płachtę wokół ograniczającą świat... Ojciec z kolei mówił, że tam na niebie patrzą na nas przodkowie wielkich królów i wodzów, którzy w każdej chwili w nocy, czekają by pomóc utrapionym w ich trudach. Zaś włóczęga mówił, że to zawieszone w przestrzeni kule gazowe, które świecą dzięki tym gazom. I niestety ten ostatni miał najwięcej racji w tym co mówił... - Coś czuł, ze taką pogadanką uśpi Eve, ale no niestety nie umiał inaczej opowiadać tylko tak zdeczka nudnie! - Jednak w każdej z tych bajek jest odrobina prawdy, gdzieś tam są wodzowie i królowie, gdzieś tam jest każda dusza zmarłego... które mogą być dla nas inspiracją w chwili refleksji... - Właściwie to tylko my się ruszamy, niebo się nie rusza... znaczy gdy spojrzysz na te gwiazdy, one co noc w tej samej godzinie są w tym samym miejscu i ułożeniu... to my się obracamy, ale one raczej nie zmieniają położenia, a przynajmniej nie tak byśmy zauważali... ja nie zauważam przynajmniej o! - Ale pytanie gdzie spadła zbiła go z tropu. - Prawdopodobnie nigdzie. Drobina materii kosmicznej spaliła się w powietrzu i rozsypała w drobiny... gdyby było to coś dużego, przecinającego nasze powietrze słyszeliśmy byśmy wielki huk... Jednak marzenia się spełniają, moje już się spełniło... Właśnie! Jakie miałaś marzenie? jakie wypowiedziałaś? - Zapytał z ciekawości, jednak szybko oprzytomniał. - Jeżeli nie chcesz nie mów... Niektórzy mówią, że to pecha przynosi... Może lepiej nie zapeszać. - dodał z uśmiechem dalej doglądając gwiazd.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #37 dnia: 06 Sierpień 2015, 15:37:08 »
-Królowie i wodzowie, którzy pomagają nam w trudach życia? Phi, to dopiero bajeczka! Gdyby "przeszkadzali" prędzej bym uwierzyła. Kula gazowe brzmią dziwnie... Przecież gaz leci zawsze do góry i niknie gdzieś w powietrzu. Jak niby utrzymać taki gaz razem? Bez sensu- komentowała te wszystkie teorie. -ÂŚwietliki wydają się najbardziej prawdopodobne! Albo to mieszkanie bogów, żeby wszystko mieli pod kontrolą i doglądali ziemi, choć i tak słabo im to wychodzi- dodała jeszcze. -Mnie opowiadano o miejscu gdzie ziemia styka się z niebem, a słońce wpada tam do wody by wynurzyć się o poranku. I tak jest od początków świata. Jednak nikt nigdy jeszcze tam nie dotarł. Dziwne, prawda- uśmiechnęła się. -Jak to spaliła się!?- Eve wielce zdumiona uniosła jedną brew.-Założę się że spadła w Ardenos! Na którąś z plaż. Gwiazdy płoną cały czas, niemożliwe żeby ktoś mógł spalić gwiazdę...- tłumaczyła  wielce oburzona. -Marzenia ci nie powiem! Masz rację, to przynosi pecha.

Canis

  • Gość
Odp: Basen północny
« Odpowiedź #38 dnia: 06 Sierpień 2015, 18:29:36 »
- No... ale gwiazdy nie spadają... To była tylko jakaś asteroida, pył, kamień kosmiczny, który przebił się blisko naszej planety i zaczął płonąć w obliczu naszej atmosfery... - Mówił lekko zmieszany. - Te wszystkie gwiazdy na niebie to swoiste bańki wypełnione energią, właśnie tym "gazem", który w odpowiedniej ilości, odpowiednio ściśnięty świeci a dzieje się to dlatego, że tam, w tej bezkresnej granatowej przestrzeni jest inna atmosfera niż tu. Tam wśród tych milionów gwiazd są takie planety jak nasz Marant, podobnej, ale też innej wielkości. Ten Panteon Bogów, gdzie są kaplice naszych bogów, niegdyś służył do podróży w odległe zakątki galaktyki, do przemierzania innych światów poprzez lot w tej przestrzeni o tam... Gdyby przyjrzeć się niebu, dojrzysz, że wszystkie gwiazdy stoją nieruchomo, zaś my się obracamy, tak jak i księżyce się obracają i na dodatek krążą po dziwnej trasie po tej przestrzeni, ale same gwiazdy w galaktykach to się nie ruszają od tak... Znaczy pewnie i ruszają, ale tego to nie widzi się za bardzo... Ja przynajmniej nie widzę, może ten dracon by więcej mógł powiedzieć... - Mówił lekko zszokowany, ale uśmiechnięty i radosny. - Nie wiem czy słyszałaś kiedyś o innym wymiarze... albo o Trinrilecie... do którego portal tak swoją drogą leży w prastarych chramie na twoich ziemiach. Te portale do tych miejsc własnie przenoszą w pobliże tych innych gwiazd, tam tętni życie draconów, trinriletańczyków i innych, których jeszcze nie poznaliśmy. słońce to taka sama gwiazda jak te wszystkie które widzimy tu i teraz... tylko, że jest znacznie bliżej i tez stoi nie ruchomo w  stosunku do tych o gwiazd tam, bo my też widzimy tylko skrawek tej przestrzeni a ona i tak biegnie dalej do innych gwiazd, które są byt drobne, byśmy je mogli dojrzeć naszymi oczyma... A nasza planeta to nie jest talerz... a wielka kula, która krąży wokół słońca na dodatek obracając się jeszcze wokół niczym baletnica. wody opływają ziemie i nigdzie słońce nie upada w taflę wody... - Mówił z zasmuconą miną, że psuje tak przyjemne domniemywania. - Gwiazdy nie spadają... i nie płoną wiecznie. Niektóre gwiazdy znikają, wypalają się i giną, zaś inne wybuchają. To co my widzimy na niebie i nazywamy spadającymi gwiazdami to tylko meteoryty, komety, czy drobiny materii, które spalają się w pobliżu naszej planety... oczywiście gdzieś lądują ale nie takie jak widzimy je w czasie lotu...

- Jednak to wszystko nie zmienia tego jak jest pięknie i jak można marzyć o tym co tam jest... Wiele razy wyobrażałem sobie światy pełne zabawnych futrzanych stworzonek hasających to tu i tam, inne zaś pełne krwiożerczych i morderczych istnień, kolejne zaś z ludźmi takimi jak my, którzy również co noc spoglądają w tę otchłań i być może spoglądamy na te same gwiazdy ale siebie nie dostrzegamy....

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #39 dnia: 06 Sierpień 2015, 23:10:44 »
Eve przysłuchiwała się naukowemu wywodowi, który dość jej się podobał, choć brzmiał tak nieprawdopodobnie. Przynajmniej dla niej. Salazar sprawiał wrażenie, że dobrze zna temat a kosmos nie ma dla niego tajemnic. Nie dość, że opowieści z jej dzieciństwa uznał za wyssane z palca, to mówił o tym wszystkim, o gwiazdach jak słońce, że one wcale nie spadają, jakby to było najoczywistszą oczywistością na świecie.
-To bardzo mądre, co mówisz- podsumowała. Nie wiedziała co jeszcze powiedzieć, na razie musiała to do siebie przyjąć że spadające gwiazdy to zwykłe płonące w powietrzu odłamki. A to, że Marant nie jest "jak talerz" kompletnie dziewczynę zszokowało. -Ale że Marant jest kulą!?... Dziwne.
Lecz Evening coraz bardziej czuła zmęczenie dzisiejszym dniem. Ziewnęła przeciągle przykładając dłoń do ust.-Myślę, że Marant z kosmosu wyglądałby pięknie...- chciała jeszcze dodać "dobranoc", ale nie zdążyła. Oczy były zbyt ciężkie, a uczucie senności zbyt silne. Edgar położył łeb na jej nogach przykrytych grubą warstwą futer, a swoje dupsko wcisnął gdzieś tam obok Mai. Psiko spało, lecz snem czujnym, zwierzęcym. Mieli czas do północy by nabrać sił...

Forum Tawerny Gothic

Odp: Basen północny
« Odpowiedź #39 dnia: 06 Sierpień 2015, 23:10:44 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything