- Zostaw je i chodź na dół, nie chcesz tego oglądać. Ja zresztą też nie. Dość się nasłuchałem opowieści o tych istotach. Zostawiwszy ciała zeszli na dół, czekała tam na nich Renfri i kilku ludzi w tym ranny w rękę Dwerg.
- Jest źle, chłopi dali nam spokój ale zaczęli niszczyć i rabować miasto. Na ulicach trwa regularna "wojna", prawie. Kurwa, Ashog przypomnij mi czemu narażam swoją pozycję dla trojga wampirów?
- Bo to nie są dzikusy z gór?
- Pierdolisz, nazywamy ich dzikusami bo w porównaniu do nas zachowują się jak dzicy z Doral na ten przykład. Chciała powiedzieć "jak orkowie" ale ugryzła się w porę w język. - Tyle że oni uważają się za prawdziwe wampiry, takie które nie hamują pierwotnych instynktów swej rasy bo wampir to drapieżnik "doskonały".
- O ile umie walczyć, a w dzień są do niczego.
- Chyba że w Hemis... o cholera! Renfri nagle wstała i chwyciła za miecz - Mam złe przeczucia. Za mną do centrum już!