Elis skinął głową. To mu powinno wystarczyć. Teraz musiał tylko odnaleźć elfa, dowiedzieć się w czym rzecz, i rozwiązać problem. Zrobił krok w tył i obrócił się w stronę jednej z bocznych uliczek odchodzących od zaułka. Zdaje się, że powinien ruszyć w tamtą stronę. Szedł. ÂŻałował, że nie ma jakiegoś porządnego płaszcza, najlepiej z kapturem. Po pierwsze, było mu dosyć chłodno. Po drugie, zdążył już przywyknąć do ukrywania twarzy. Może i tutaj na wyspie nikomu nie zdążył zaleźć za skórę na tyle, by wyznaczyli za niego nagrodę, ale ciężko wykorzenić nawyki. Z ulgą odkrył, że wybrał właściwą trasę. Z tego miejsca drogę do dzielnicy biedoty pamiętał już doskonale. Nawet ostatnio przechodził tędy kilka razy.