Tereny Valfden > Dział Wypraw

Dzień gniewu

(1/40) > >>

Dragosani:
Nazwa wyprawy: Dzień gniewu
Prowadzący wyprawę: Nessa
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Pozwolenie prowadzącej
Uczestnicy wyprawy: Dragosani, Szarlej, Nessa

Było popołudnie pewnego nieco pochmurnego dnia Atunus, gdy Dragosani zjawił się pod Obieżyświatem w Efehidon. Raczej nie dlatego aby się po prostu napić. Lub raczej nie tylko dlatego. Miał tutaj coś do załatwienia. Jeden z Radnych poprosił go o spotkanie w pewnej delikatnej sprawie. Baron Antares otworzył drzwi lokalu i wszedł do środka. Nie wyglądało na to, aby ów Radny był już obecny, więc Hetman podszedł do lady.
- Piwa - rzekł do karczmarza. Przecież nie będzie siedział tak o suchym pysku. Zbyt długie przesiadywanie nie pijąc czegoś bardzo źle wpływa na organizm. Można na przykład wyschnąć. Co prawda nie tyczyło się to akurat piwa, ale kto by się chciał zagłębiać w takie szczegóły? Drago położył na ladzie dwie grzywny, należność za napitek. Gdy go otrzymał, chwycił za kufel i odwrócił się do sali. Opierając się o ladę popijał piwo, obserwując osoby zgromadzone w karczmie.

4405 g - 2 g = 4403 g

Szarleǰ:
Wtem u progu stanął kolejny radny, tym razem Szarlej. Zawsze się musze spóźniać, co ze mnie za człowiek, zganił się w myślach, po czym rozglądnął się po przytulnym, karczemnym wnętrzu. Niektóre stoliki zajęte były przez jakichś nieznajomych szaraczków, inne stały puste. W końcu po chwili dostrzegł osobę, z którą miał się spotkać w tym miejscu, jakąś godzinę wcześniej. Na szczęście Dragosani był niezaprzeczalnym wzorem cierpliwości, toteż wciąż siedział przy ladzie i popijał swoje piwo.

Niezgodne z prawdą byłoby stwierdzenie, jakoby kanclerz był bardzo spragniony, jednakże kultura wymagała, by przynajmniej dla samego towarzystwa zamówić podobny trunek, co by rozmówca nie czuł się jakiś wyobcowany. Rzucił więc na ladę 2 grzywny, czyli równowartość swojego zamówienia, a po chwili otrzymał własny kufel ze złocistym, spienionym napojem.

Podszedł do Dragosaniego, skinął doń głową i podał rękę.
- Witaj hetmanie, mam nadzieję, że nie czekałeś zbyt długo. - Usiadł obok niego i pociągnął jeden duży łyk z kufla. Od razu zrobiło się lżej na duszy, mogli więc przejść do interesów. - Jak mniemam, pewnie domyślasz się o co może chodzić?

515g - 2g = 513g

Dragosani:
Dragosani oczywiście od razu spostrzegł wejście Szarleja do karczmy. Nie po to był hybrydą wampira i demona, aby nie zauważać takich rzeczy. Chociaż właśnie nie dlatego był akurat taką osobą, Jednak taka a nie inna natura dawała pewne korzyści. Jak choćby diabelnie wyczulone zmysły i takie tam. Skinął Kanclerzowi i podał mu dłoń.
- Witaj. Niezbyt długo. ÂŻyjąc tyle ile ja, nieco inaczej spogląda się na czas. - Wyszczerzył się krzywo. Wnętrze karczmy było zacienione, więc mógł zsunąć maskę, dzięki czemu Kanclerz mógł widzieć ową minę. No i Drago mógł popijać piwo. - Domyślam się o co chodzi. Niby enigmatycznie, ale dałeś to dość jasno do zrozumienia. - Wampir bezczelnie unikał nazwania tej sprawy "po imieniu". Jakby po złośliwości wobec kogoś, kto by podsłuchiwał. Lub czytał relację z tej rozmowy, czy coś. Niech się zastanawiają! Pociągnął łyk piwa.
- Skąd taka decyzja? - zapytał w końcu.

Szarleǰ:
- Cóż, powodów mógłbym naliczyć wiele, a przynajmniej przy tym będę obstawał - odwzajemnił uśmiech, choć właściwie sam nie był pewien, co u licha miał on oznaczać. - Zdaje sobie sprawę z czym się to będzie wiązać, jednak do odważnych świat należy! - Uniósł kufel w górę, jakby w akcie wznoszonego toastu i upił trochę piwa. - Przede wszystkim interesują mnie korzyści. Ale ci, którzy zdążyli mnie poznać, mogliby z łatwością odgadnąć, że kieruje mną również piekielna ciekawość.

Nessa:
Tymczasem przy szynkwasie, gawędząc z pewnym uprzejmym krasnoludem, stała Nessa. Ze względu na wyjątkowo krzykliwą niziołczycę, która wraz ze swoim mężem, dyskutowała niedaleko Dragosaniego i Szarleja, wampir nie mógł usłyszeć, co mówiła Tinuviel czy Silion. Jak widać, karczmarz posłuchał sugestii klientów i w Obieżyświecie pojawiła się wyjątkowo długa lada. Kanclerz nawet nie zdążył przełknąć piwa, a długoucha pożegnała się z elektem i ruszyła do jednego ze stołów. Uśmiechała się szeroko, dzierżąc w ręce butelkę niedawno zakupionego wina.
- Przecież mieliśmy się spotkać dopiero wieczorem! - to już wampir mógł dokładnie usłyszeć. Tinuviel jak zwykle grzecznie się z kimś przywitała.



Owym kimś był średniego wzrostu mężczyzna popijający piwo, który wcześniej wyjątkowo usilnie wgapiał się w elfkę. Jak widać siłą sugestii zadziałała. Na stole obok niego leżała lutnia. Fryzura i zarost odpowiadały klasycznemu wizerunkowi barda. Dość poszarpany strój natomiast mu przeczył.
- Poznałem hasło wcześniej, więc po co tyle czekać? Ale też cię miło widzieć, Tinuviel - skomentował z przekąsem, jednak uśmiechał się radośnie. Zbirowaty wygląd zdecydowanie nie pasował do tego uśmiechu. - Szczególnie, że to już jutro! - dodał z ekscytacją.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
Idź do wersji pełnej