Zjedli w spokoju śniadanie, które pokrzepiło ich przed nadchodzącym dniem. Jajka były nieco inne niż te, do których się przyzwyczaili, z pewnością nie były kurze czy nawet gęsie. Funeris nie dopytywał się karczmarza jakie zwierzę wydało je światu, jakoś podświadomie uznał, że nie chce zagłębiać się w tę tajemnicę. Bynajmniej nie można było powiedzieć, że nie były one smaczne. Wręcz przeciwnie, na swój oryginalny sposób były naprawdę dobre, intrygujące.
Zamienili ze sobą jeszcze kilka nic nie wnoszących słówek, raczej plotkowali. Wreszcie przyszedł czas, by zająć się tym, po co tutaj przybyli.
- Jak pamiętacie, szukamy pewnej osoby. Inne osoby, nazwijmy ich operacyjnie Sektą Orwella, również tej osoby poszukują. Nie zdziwiłbym się gdyby dawno już wiedzieli, że na wyspie jesteśmy, albo ewentualnie dowiedzieli się tego w najbliższym czasie. Zalecam więc ostrożność - powiedział, chwycił za kubek i dopił resztkę przygotowanego napoju. - W mieście mamy trzy punkty zaczepienia. Dwie jednostki operacyjne Bractwa, pod dowództwem kolejno Juranda ze Spychowa i Fulko de Lorche, od jakiegoś już czasu działają w tym mieście.
Tutaj urwał, rozejrzał się wokół, czy na pewno nikt nie nasłuchuje. Karczmarzowi zaraz po skończonym posiłku polecił, by na chwilę się oddalił i zostawił ich samych w tej jednej izbie, gdyż chciałby porozmawiać ze swoimi podwładnymi. Funeris miał więc pewność, że nikt nie nadstawia niepotrzebnie uszu. Anioł znał już trochę oberżystę, gościł u niego trzykrotnie podczas poprzednich wizyt na Zuesh, więc miał do niego cień zaufania. Poza tym odpowiednio wypchany trzos grzywien potrafił działać cuda niemalże tak doniosła jak te zartatowskie.
- Jurand wmieszał się w światek kupiecki i operuje na Trzcinowym bazarze, który jest kopalnią wiedzy o osobach, miejscach i wydarzeniach. Prowadzi kram miecznika, ma herb mojej rodziny na straganie, nieznanej tutaj jeszcze zbyt szeroko. Fulko zakręcił się zaś w okolicach akademii, udaje doktoranta jednego z wydziałów. Infiltruje i pozyskuje informacje od żaków i artystów. To elf, brak mu lewego ucha, raczej nie trudno go będzie odnaleźć. Potrzebuję, byście podzielili się na dwie grupy, każda ruszy w jedno z miejsc i rozezna się w sytuacji. Ja, z racji mojej aparycji, którą trudno ukryć, ściągam na siebie nieco zbyt dużo uwagi. Dlatego, wybaczcie, udam się do Essory, najprzedniejszego zajazdu w tej części świata, gdzie odwiedzę starego znajomego. Chętnie udam się tam z kimś. Proponuję, byście szybko i sprawnie dobrali jakieś dwuosobowe grupy.