Królestwo Valfden > Garuga
Tawerna "U Hektora" [klimatyczne dyskusje]
Karczmarz:
"U Hektora"
Przechadzasz się jedną z uliczek wylatujących z doków wgłąb Garugi. Po chwili orientujesz się, że zalani w trupa piraci i kałuże świeżych rzygowin pojawiają się z coraz większą częstotliwością. Po kilku kolejnych krokach zauważasz spory, dobrze oświetlony plac, a do twoich uszu dobiega donośny gwar i skoczna melodia.
I wtem dostrzegasz duży, drewniany budynek na planie prostokąta. To z niego dochodzą te zachęcające odgłosy. Szyld wywieszony nad wejściem głosi "U Hektora". Przeciskasz się przez tłum podpitych, lekko cuchnących, brodatych mężczyzn i wchodzisz do przybytku. Ostry zapach rumu i smażonej ryby drażni nozdrza, a w powietrzu unosi się szczypiąca w oczy chmura siwego dymu.
Wewnątrz panuje totalny rozgardiasz. Niektórzy się biją i tłuką butelki, inni siłują na ręce, jeszcze inni grają w karty, pykając drewniane fajki. Kobiety, które sporadycznie przewijają się przez karczmę są oblegane przez tłumy jurnych żeglarzy. Wszystkich ich łączy jedna rzecz - spora dawka alkoholu we krwi. Po lewej widzisz schody prowadzące na piętro. Nie umyka ci, że prawdopodobnie można wynająć tutaj nocleg.
Znudzony, acz też wyraźnie wstawiony właściciel spoziera na ciebie groźnie spode łysego łba i drapie się po gęstej brodzie. Nowych trzeba mieć na oku.
- No? Ktoś ty jest? Nie ma nic za darmo... - mówi, gdy podchodzisz do kontuaru. - Cennik jest tam - dodaje, wskazując na starą, poplamioną tablicę w rogu sali.
Cennik:
- Piwo - 2 grzywny
- Mocne Piwo - 3 grzywny
- Gin - 5 grzywien
- Wino - 3 grzywny
- Ryżówka - 1 grzywna
- Miód - 2 grzywny
- Rum - 2 grzywny
- Ryba - 4 grzywny
- Owoce morza - 6 grzywien
- Woda - darmowa
- Pieczeń z dzika - 10 grzywien
- Kurczak - 3 grzywny
- Kaczka - 4 grzywny
- Szybkie Danie (ziemniaki+kotlet) - 2 grzywny
- Stek - 2 grzywny
- Pokój na 24h - 30 grzywien
Hagmar:
Przybycie do Garugi zdawało się dobrym pomysłem. "U Hektora" było tym miejscem gdzie można było nie tylko zjeść czy napić się, można było też zdobyć informacje. Za darmo jeśli miało się fart i cierpliwość. Hagmar miał dość forsy by kupić to czego potrzebował, ale wpierw musiał zdobyć załogę i nieco się odkuć. Skrobał coś na tanim papierze, mając nadzieję że Martor umie odczytać atrament sympatyczny. Czy jak to się nazywa... Tak szczerze to liczył że niziołek ma dla nich chociaż informacje o jakim tłustym stateczku...
Hectorus:
Do karczmy wszedł Hectorus. Na jego twarzy widać było mieszankę przygnębienia i irytacji. Od śmierci żony i opuszczenia Królestwa Valfden czuł się w miarę dobrze tylko, gdy podróżował. W ten sposób z jednej strony rzadko kiedy miał rozpamiętywać przeszłość, a jeżeli już, to miał nadzieję, iż wyprawa przybliża go do zemsty. Tymczasem już trochę czasu pozostawał na lądzie, więc nic nie układało się po jego myśli. Rozglądając się po karczmie dostrzegł osobę, której wcześniej nie widział, a która pisała coś na papierze. Pisanie na papierze sugerowało, że jest to ktoś, kto ma do załatwienia jakąś sprawę przy pomocy ludzi, których oficjalnie o pomoc się nie prosi. W związku z tym pomyślał, że może to będzie okazja do nowej wyprawy. Po tym, jak zamówił kufel piwa, twardo i zdecydowanie usiadł po drugiej stronie stołu, przy którym wcześniej usiadł Hagmar, i arogancko powiedział:
- W tym miejscu umiejętność pisania to prosta droga do raju lub piekła! Ale masz, kurwa, szczęście, bo jestem tu ja, który też umiem pisać. A to oznacza, że prawdopodobnie możemy sobie nawzajem pomóc.
Hagmar:
- Jesteś bardzo pewny siebie jak na kogoś kto nie ma broni w takim miejscu. Odpowiedział. Podarł kartkę, zirytowany widocznie. Wziął nową i zaczął pisać ołówkiem. - W tym kraju nawet świnie są piśmienne. Więc twierdzisz że możemy sobie pomóc. Mam barkas, stoi co prawda w Łęcinach na Valfden ale tutaj jestem tylko szukając informacji i załogi. Więc tak, możesz mi pomóc oskubać kilka kupieckich kutrów i barek. Ale, jak ja mogę pomóc Tobie. Odparł, karczmarz przyniósł piwo.
Hectorus:
- O! Kocham taką robotę! - Hectorus nie tracił swojej nonszalancji. - Widzisz, w sumie samym faktem, że mnie weźmiesz. Podszkolę się w walce, a być może doznam natchnienia, jak zemścić się na jednym dzianym skurwysynie. A więc nic, co stałoby w sprzeczności z Twoimi interesami. A kupców nie lubię. Tępe kapitalistyczne chuje taplające się w złocie. - dodał po chwili.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej