Autor Wątek: Moc Przeznaczenia  (Przeczytany 1728 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Dark Prince

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 256
  • Reputacja: -2
Moc Przeznaczenia
« dnia: 08 Styczeń 2007, 17:34:15 »
Przedstawię wam historię pewnego maga, który był jednym z najlepszych, jakie zjednoczone królestwa nosiły. Miał on dużo lat, choć wyglądał na ok. 30 - 35. Czarna magia była jego ulubioną dziedziną. Mieszkał samotnie w wierzy gdzie pogłębiał swoją wiedzę. Nosił czarny strój, zapinany do pasa na guziki z czarnej rudy a od pasa w dół latał luźno. Włosy miał czarne, oczy też czarne, co dawało piorunujący efekt. Jego wygląd w ogóle nie przypominał maga tylko jakiegoś złodzieja, choć było w tym trochę prawdy gdyż jego ulubionym zaklęciem było 'Pochłoniecie Dusz', które pochłaniało duszę ofiary i ta stawała się sługą czarodzieja, który rzucił zaklęcie. Mag miał na imię Rhamirez

Postacie, miejsca i artefakty, które zostaną tu opisane należą do mojego autorskiego świata. Nawet, jeżeli imiona się powtarzają z moich poprzednich opowiadań to uprzedzam, że to nie są ci sami ludzie, krasnoludy, elfy itp.

Po przeczytaniu mojego opowiadania na pewno zaczniecie wieszać na mnie baty za przekleństwa. Są one ocenzurowane, więc nie widzę powodów do wściekłości. Przekleństwa zostały umieszczone, ze względu na podkreślenie klimatu opowiadania.


                Rozdział I
          Elhe'sels Endh


     Był chłodny wieczór. Rhamirez siedział w swojej wieży i studiował pradawne księgi jeszcze z czasów, kiedy król Radowid II Srogi walił w pieluchy. Nagle coś przykuło jego uwagę, a było to wycie wilka.
- Hmm, wilk, tutaj? co o tym myślisz Percivalu?- zapytał Rhamirez
- Na pohybbel z s[beeep]m, na pohybbel - zaskrzeczała papuga, ulubiony ptak Rhamireza
- Tak, tak znam twoje zamiłowanie do zabijania. Dziwi mnie tylko jedna rzecz. Wilki nie występują w tej części Lasu Wieków
- Na pohybbel z s[beeep]m, na pohybbel - wrzeszczał Percival
- A zamknij się, musze się skupić - powiedział mag i machnął ręką w stronę ptaka, któremu natychmiast odebrało mowę - Tak, jedyną osobą, która może coś o tym wiedzieć jest Johnatan. Hmm. O kurde zapomniałem, że zagryzły go wilki. No cóż, pasja bywa niebezpieczna. No nic wybiorę się do druida Torna, może on coś wie.
  Nekromanta machnął ręką i przednim zmaterializował się wielki portal. Kształtem przypominał ośmiokąt, choć trudno było policzyć wszystkie kąty. Rhamirez wszedł w ciemną toń portalu. W tej samej chwili znalazł się przed wydrążonym w wielkim dębie domem. Podszedł do drzwi i zapukał.
- Kto tam?
- Mała dziewczynkom, która chce straci cnotę ze starym grzybem - mag starał się naśladować piskliwy głos dziewczynki
- Właź Rhamirez.
  Bohater otworzył drzwi. W dużej izbie siedział w fotelu starzec z wielką siwą brodą, trzymał on w ręku księgę o tytule 'Wilki, jedne z najciekawszych stworzeń naszego świata'
- Witaj Torn - powiedział nekromanta - jak widzę ciebie też interesują wilki, a mianowicie ich nagłe pojawienie się tutaj, w tej części lasu.
- Witaj - powiedział starzec słabym, ale przepełnionym magią głosem - czy ja wiem czy nagłym?
- Ich migracja, niebyła poprzedzona przez jakieś nagłe wydarzenie, na przykład brak zwierzyny. W Lesie Wieków nigdy nie zabraknie saren, czy jeleni gdyż jest to magiczny las, powstały po wielkiej wojnie, powstały za pomocą magii, która miała sprawić, aby był samowystarczalny, nawet, jeżeli człowiek by zaczął ingerować w jego istnienie, ale tak się nie dzieje, bo ludzie boją się nieznanych gatunków stworzeń, które mają tu dogodne warunki do życia. Jednak wilki nigdy nie występowały w środkowej części lasu. Tu po prostu żyje zbyt dużo innych drapieżników, więc jeżeli wilki by się tutaj przeniosły to by doszło do zwierzęcej wojny czyż nie - powiedział spokojnie Rhamirez.
- Masz rację Rhami, lecz pamiętaj to jest las magiczny. Tutaj dzieją się rzeczy niespotykane nigdzie indziej - rzekł druid
- Mówiłem ci żebyś tak do mnie nie mówił starcze
- Patrzcie no, młodzik się znalazł, raptem o 200 lat młodszy i się chwali. Stawaj chamie na ubitej ziemi, dobywaj broni i walcz zemną - odparł Torn
- Po pierwsze, na dworze pada, to nie na twój reumatyzm, po drugie, nie utrzymasz broni - odburknął Rhami
- Przez ten reumatyzm wiele mnie omija - zajęczał staruch - może byś mi pomógł, co?
- Wiesz dobrze w jakiej dziedzinie ja się specjalizuje, a mianowicie w czarnej magii. Chcesz żebym ci pomógł? To zacznij pisać testament, do tego trzeba kapłana a nie nekromanty.
- Masz rację, ale nie za bardzo mam ochotę na wyruszenie do miasta. Nie lubię hałasu i zgiełku - zajęczał druid - wracając do tematu to chyba oznacza Elhe'sels Endh
- Co z wilkami ma wspólnego stara elfia przepowiednia o Bractwie Wilków? - zdziwił się Rhamii
- Wiele. Endh. Wilk. Elhe'sels Endh, Bractwo Wilków.
- Twierdzisz, że człowiek który pragnie władzy nad światem, powierzy swoją duszę wilką, a mianowicie Cligthomowi, mitycznemu pół wilkowi pół człowiekowi, który zjednoczy wszystkie wilcze stada świata, tym samym wypowiadając ludzkości wojnę? - zapytał Rhamirez
- Możliwę, choć Elfy raczej nie przepowiedziały by że to człowiek będzie. Bądź co bądź nawet jeśli nas nie lubią to nawet niszczyciel świata według nich będzie elfem, podobnie jest z krasnoludami, gonomami i hobbitami. A driady i fauni mają to głęboko w dupie.
- Masz rację...
  Konwersację przerwało wycie zarzynanego niedźwiedzia który strzegł bram posesji druida. Nekromanta wykorzystał czar widzenia przez ściany.
- Jest ich pięciu. 3 z mieczem a 2 to magowie. Będzie jatka.
- Nie wiem jak ty, ale ja lubię krwawe łaźnie. - rzekł uradowany Torn - wy[beeep]ol drzwi Rhami
 Mag posłusznie wy[beeep]ol drzwi tak że jednego wojaka mieli z głowy. Druid rzucił w jednego zaklęcie 'Krew w Kwas’, przez co zaczął się rzucać jak opętany a Rhamirez z zimną obojętnością rozwali gościa na miliard kawałków. Pozostali magowie. Jeden wykazał na tyle rozsądku, że otoczył się polem ochronnym, ale nie dość silnym żeby powstrzymać KwK staruszka. Ostatni chciał spieprzyć z pola walki, gdy nagle dostał kulą śmierci czarnoksiężnika.
- Co za amatorzy, nawet się nie rozgrzałem a to już koniec - powiedział z żalem Torn
- Aż tak lubisz katować ludzi, że rzucasz na nich KwK? Przecież ci jeszcze się zwijają w agonii.
- Nie, po prostu lubiłem mojego misia.
- Dobra, ja będę się zbierał - powiedział magii poczym machnął ręką i zmaterializował się przed nim wielki czarny portal - Dobranoc - rzekł Rhamirez i wszedł do portalu.
  Wyszedł w swojej wieży. Podszedł do łóżka i położył się spać. Męczyły go koszmary, choć rzadko miewał jakieś sny. Gdy rano się obudził słońce było wysoko na niebie. Wstał, ubrał się i zjadł śniadanie. Po wykonaniu tych czynności otworzył portal do miasta. Wszedł w niego. Pamiętał, że mieszkańcy miasta Karh Dun nie zbyt lubią jak się używa magii w ich mieście, więc przezornie teleportował się przed bramę miasta.
- Czego chcesz - burknął strażnik pilnujący bramy
- Muszę dostać się do ÂŚwiątyni Allke - rzekł spokojnie mag
- A na ch[beeep]j ci to? - burknął sennie strażnik,  bramy
- Mistrz Kyrran mnie oczekuje.
- Wiesz, co? W dupie mam wasze czarodziejskie sprawy. Gówno mnie obchodzi to że cię oczekuje, nie masz przepustki to nie wchodzisz - rzekł strażnik
- Przepustka? A po co? - zdziwił się nekromanta
- Wiesz co? W[beeep]sz mnie, właź i nie zadawaj pytań
  Rhamirez wszedł do miasta. Było ono średniej wielkości, ale jak każde miasto miało swoje podziemie. Tym podziemiem były kanały, w których mieściła się siedziba Gildii Złodziei i bandytów. Bandyci chcieli zdobyć miasto, dlatego mieli swoich szpiegów wszędzie. Górne miasto było bogate, pełne wielkich domów i całe wybrukowane. Dolna część miała średnią ilość mieszkańców. Domy były w większości drewniane, ale nierozpadające się. Były zadbane. Najładniejsze domy mieli kupcy. Niektóre ścieżki były brukowane. Najbiedniejszą część miasta stanowił port. Jedynym budynkiem, który jako tako wyglądał była karczma. Reszta rozpadała się. Codziennie dało się słyszeć jak jakiś dom zapada się. Większość mieszkańców portu to menele. Rhamirez skierował się w stronę dolnej części miasta, gdyż tam znajdowała się świątynia. ÂŚwiątynia była wielkości sporej karczmy. Mieściła w sobie kilka komnat mieszkalnych, salę ceremonialną oraz piwnicę. Mag zapukał do drzwi.
- Kto tam - zapytał się nieznajomy
- To ja, Rhamirez. Otwórz Kyrranie
- Na bogów, co cię sprowadza? - Zapytał zdziwiony Kyrran
- Przyszedłem dać odpowiedź na twoje pytanie - rzekł spokojnie nekromanta
- I co? Zgadzasz się? - zapytał podniecony kapłan
- Tak. Kiedy wyruszamy?
- Jutro. Musimy zaczekać na dostawy żywności z farm. Wszystko inne już jest - odpowiedział sługa boży
- To dobrze. A kto z nami jedzie?
- Druid Torn, ten złodziej Garrett, łowca Grom, kapłan Pyrran, wojownik Muradin, i bracia Malchett - powiedział Kyrran
- Nieźle, druid, złodziej gnom, łowca, elf, krasnolud, i trzech zabójców. Fajna kompania. -stwierdził z krzywym uśmiechem nekromanta - Ty też jedziesz?
- Tak. Razem jest nas 10. Weź najpotrzebniejsze rzeczy. Mikstur nie musisz brać. Mamy wszystkie. - orzekł zadowolony sługa najwyższych
- Tych, co ja używam to na pewno nie macie. Są zakazane przez prawo i mają składniki bardzo trudne do zdobycia - odparł z naprawdę paskudnym uśmiechem
- Dobra, wygrałeś. Ale nie spóźnij się. Pamiętaj, jutro w południe w porcie.
- Do jutra Kyrranie
- Do jutra Rhamirezie - rzekł z uśmiechem Kyrran - Niech bogowie cię błogosławią.
- Daj spokój, przecież wiesz, że w nich nie wierzę.
- Ale to w niczym nie przeszkodzi.
  Nekromanta rozejrzał się w około i ruszył do karczmy w porcie. Tak dawno w niej nie był. Ze 100 lat już minęło, kiedy ostatni raz pił zimne piwo w karczmie 'Pod Krasnoludzkim Toporem'. Nad wejściem wisiał ogromny krasnoludki topór. W ludziach budził ona strach, ale nie w Rhamirezie, on widział zbyt wiele żeby teraz bać się zwykłego kawałka żelaza. Kiedy mag wszedł do środka, jego nozdrza zaatakował kłujący zapach narkotyków, wymieszany zapachem zimnego, świeżego piwa z górskich browarów. Podszedł do lady i powiedział:
- Piwa i udko kurczaka gospodarzu. Masz tu 20 sztuk złota. Starczy?
- Tak, tak - powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy gruby gospodarz - Proszę siadać, zaraz podam
Nekromanta złowił kilka łakomych spojrzeń na jego wypchaną po brzegi sakiewkę. Zignorował je. Podszedł do najbliższego wolnego stolika i usiadł. Po chwili przyleciał gruby gospodarz z jego piwem i kurczakiem. Mag zaczął konsumować posiłek popijając wspaniałym piwem. Już dawno zapomniał o urokach życia. Po skończonym posiłku wstał i wyszedł bez pożegnania. W ślad za nim ruszyło pięć osób. Rhamirez zaraz po wyjściu z karczmy ruszył w stronę jakiegoś zaułka. Po chwili odwrócił się. Za nim stało 8 mężczyzn uzbrojonych w miecze. Ostre, obsydianowe miecze.
- Dawaj kasę, albo oberwiesz - powiedział pryszczaty bandyta
- Weźcie ją sobie sami - odparł nekromanta.
  Dwóch rzuciło się na niego. Mag tylko na to czekał. Rzucił w nich srebrzystą kulę. Kiedy kula dosięgła pierwszego, zaczął on charczeć. Po chwili na jego twarzy pojawiło się cierpienie. Następnie coś białego zaczęło z niego wychodzić. Bardzo powoli wychodzić. Po długiej chwili biały obłok wyparował, a bandyta stał się bezwolnym sługą Rhamireza. Mag zaczął ciskać coraz więcej srebrzystych kul. Jedna rozpieprzyła dom. Po trzech minutach nekromanta był panem 8 bezwolnych nie umarłych sługusów. Czarnoksiężnik wyczarował portal, przez który przeszedł, razem ze swoimi sługami.
  Rhami pozostawił ich na straży wieży, a sam poszedł na górę studiować księgi. Około godziny 8 rano, nekromanta wyszedł z wieży. Podszedł do pentagramu, który znajdował się na środku podwórka i zaczął czarować. Po chwili otworzył się owalny portal. Zaczęły wychodzić z niego przeróżne istoty. Rogate demony, ogniste zjawy, wielkie golemy to tylko przykłady istot, które wyszły z portalu. Ogólnie istot, które Rhami pozostawił na straży było 125. Po skończonym rytuale i zamknięciu portalu, nekromanta zszedł do piwnic. Przed tajemnym wejściem do piwnic powitał go jego rogaty demon śmierci. W piwnicach było jak zwykle ciemno, duszno i nad wyraz zimno. Mag zapalił światło pstryknięciem palca. Podszedł do regału i wziął kilka butelek z czarnym jak noc płynem. Dalej zabrał dwa jaskrawo czerwone flakoniki i na końcu zaprał cztery z białą cieczą. Po zamknięciu na cztery spusty wierzy i zabraniu Percivala mag zaczął wypowiadać zaklęcie. Po godzinie wypowiadania inkantacji zaczęły strzelać błyskawice, niebo poczerniało, ziemia zaczęła drżeć. Pojawiła się bariera, która otoczyła jego wierzę i całe włości, razem ze sługami. Nekromanta tym razem otworzył portal i wszedł do niego. Wyszedł w porcie. Przed nim stała kompania.
- Jak zwykle hucznie zapowiedziałeś swoje wejście, co? - powiedział z krzwym uśmiechem elf
- Musiałem zamknąć na kłódkę drzwi od mojej wierzy - odpowiedział z krzywym uśmiechem mag
- No dobra wszyscy są? - zapytał się Kyrran - jak tak to włazimy na pokład


  Nikt z kompani nie znał mocy przeznaczenia. Nikt nie wiedział, że to będą ich najgorsze dwa miesiące w życiu, ale też nikt nie wiedział, że stworzą tak zgraną kompanię, że na krańcach świata będą o nich mówić jak o bohaterach, bo przecież ruszyli w bohaterski bój, wyruszyli w nieznane.


          Rozdział II
         Moc Natury


   Statkiem rzucało może. Rhamirez pamiętał jak w dzieciństwie miewał chorobę morską. Na szczęście magia pozwoliła mu o tym zapomnieć. Może spokojnie cieszyć się podróżą. Nekromanta stał oparty o burtę. Był chłodny poranek. Powitał go Muradin
- Witaj magu.
- Cześć Muradinie - odpowiedział czarnoksiężnik - Czemu nie śpisz.
- Nie potrzebuje dużo snu. Wystarczy mi ok 5 godzin - rzekł z dumą krasnolud
- Nieźle, ale ja potrzebuje tylko 2 godziny, a jak chce to nie muszę spać - powiedział z naprawdę paskudnym uśmiechem mag
- Taa, ty jesteś magiem, a ja wojownikiem. A tak szczerze, to boisz się trochę tej wyspy?
- Dlaczego? To zwykła misja badawcza. Może poznam jakieś ciekawe rośliny, albo znajdę przydatne artefakty. - odparł Rhami - Tak naprawdę to widziałem w życiu naprawdę straszne rzeczy, tak straszne, że do teraz śnią mi się po nocach, więc nie boję się wyspy i tego co ją zamieszkuje.
- Nawet demonów? - zapytał zdziwiony wojownik - Garrett mówi że z potworów magicznych to demony są najwredniejsze i najgorsze.
- Są jeszcze gorsze. Na przykład skubbsy potrafią... - przerwa na widok bladej twarzy topornika - Ja sam potrafię przywołać demony, nawet skubbsy. Chcesz mogę ci pokazać
- Nie trzeba - odrzekł prawie natychmiast krasnolud - O idą do nas bracia Malchett
 Tom, Wilk i Regis to bracia Malchett. Są płatnymi zabójcami. Byli oni naprawdę dobrzy w swoim fachu. nosili przy sobie krótkie miecze i długie ale jednoręczne na plecach. Mieli także pełno drobnego żelastwa, służącego do zabijania. Potrafili także czarować, ale nie na takim poziomie jak Rhamirez.
- Witam panów - przywitał ich Rhamirez
- Witaj Rhami, co u ciebie? - przywitał go Tom, najstarszy i najbardziej doświadczony z braci. Nie tylko w mieczu
- A co ma być? - zdziwił się Regis - Studiuje księgi i wskrzesza umarlaki do życia. Normalka
- Nie bądź taki dowcipny, bo zaraz sprawdzę jak tam u mnie z ożywianiem martwych ludzi - rzekł Rhami - A w przygotowywaniu ludzi do ożywiania jestem naprawdę dobry.
- Spokuj - powiedział lekko naćpany Wilk – nie chcemy tu awantur.
- Dobra dobra. Idę pogadać z Kyrranem. Do widzenia państwu - rzekł Rhami i poszedł do kajuty Kyrrana.


**************************


  Na horyzoncie pojawiła się wyspa.
- Już niedaleko, już tuż, tuż. - powiedział Garrett - skarby, klejnoty, bogactwa będą moje!
- Nie dostań tylko orgazmu - powiedział Grom - Tam może być niebezpiecznie
- Nie może a musi - odparł Pyrran
- Cisza! Zaraz będziemy na miejscu -uciszył ich Kyrran
   Po 10 minutach dobijali do brzegu. Rhamirez pozostawił na straży trzy skubbsy i dwa rogate demony. Zeszli na ląd. Na wyspie roślinność była bujna, dlatego bracia Malchett szli z przodu i ścinali zielsko. Za nimi szedł Kyrran z Pyrranem, dalej szedł Grom z Muradinem, potem był Garrett a na końcu szedł Rhami z Tornem. W marszu im przeszkadzały chmary komarów i innego badziewia. Po chwili, kiedy Rhamirez się wnerwił nie musieli odpędzać się od komarów. Nekromanta wytworzył wokół nich pole ochronne. Nic nie wskazywało na to, że oprócz insektów jeszcze coś tam żyje. Po godzinie marszu Grom powiedział.
- Czujecie?
- Co? - Zapytali jednocześnie bracia Malchett
- Ten smród  - odparł Grom
- Jaki smród? - zdziwił się Pyrran.
- Coś jakby gnijące ciała.
- Też to czuje - powiedział Rhamirez
- I ja. - rzekł Torn - Trzeba to sprawdzić. Ja, Rhamirez i Grom idziemy. Wy poczekajcie.
   Torn, Rhamirez i Grom poszli w stronę, z której śmierdziało. Szli powoli i rozglądali się naokoło. Po chwili zobaczyli ogromne monstrum mierzące ok. 2,5 m. Monstrum było całe zielone. Miał kły wielkości sztyletów, a pazury były tak ostre, że z pewnością ścinał nimi małe drzewa. Potwór nosił przepaskę na biodrach. Miał topór wielkości Muradina. Grom jęknął.
- To stworzenie bardzo przypomina orka, lecz ork jest mniejszy i bardziej owłosiony. Ten tutaj ma zaskakujące uzębienie i równie wielkie pazury, a topór z pewnością jest wielkości naszego krasnoluda.
- Przypomina także Lerstreega, lecz jest za duży na lestreega. - stwierdził Torn
- Spójrzcie, co leży w koło niego. To kości. Elfie kości. Jeszcze świeże.- powiedział nekromanta - Stwór lubi elfy. Może by tak nafaszerować Pyrrana trucizną i mu podrzucić?
- Daj spokuj.
- Patrzcie. Widzicie, na jego rece jest blizna. - zauważył Grom - Skoro można go zranić, to można go zabić. Atakujemy?
- Na trzy - rzekł z zimnym uśmiechem mag - Raz, dwa...trzy!
  Wyskoczyli ze swojej kryjówki. Grom zdjął swoje dwa miecze z pleców i zaczął nimi wymachiwać świszczące młyńce w powietrzu. Tron otoczył go polem ochronnym a czarnoksiężnik przygotowywał Pochłonięcie Dusz. Stwór popatrzył na nich, zaśmiał się i wyciągnął swój topór. Trzymał go w jednej ręce. Grom tylko na to czekał. Rzucił się na monstrum. Bestia wykonała błyskawiczny unik, i wyprowadziła kontratak. ÂŁowca zwinął się w piruecie i zadał cięcie z prawej rozcinając tym samym lewą pierś swojemu przeciwnikowi. Zielona kreatura odskoczyła i błyskawicznie skoczyła w kontrataku. Grom ledwo uniknął ciosu. Miał rozdarty policzek. Monstrum zamachnęło się ponownie, by tym razem zadać śmiertelny cios, lecz miecznik przypomniał sobie naukę jego ojca o parowaniu ciosów silniejszych przeciwników. Ustawił miecze jak do sparowania ciosu, lecz zamiast tego wykorzystał impet uderzenia i odbił się od topora przeciwnika. Rhamirez wykorzystał to, że Grom jest daleko od potwora i rzucił Pochłonięcie Dusz. Monstrum chwilę stało osłupiałe i wydawało się jakby dusza została pochłonięta przez Rhamiego, lecz nekromanta wiedział, że stwór niema duszy. Zielony zamrugał oczami, po czym rzucił się na Groma. Torn wykończył go Krwią w Kwas.
- Cholernie silna bestia - powiedział Grom - Nigdy się z taką nie spotkałem.
- Trudno się dziwić. To stworzenie jest mutantem - powiedział nekromanta patrząc na truchło - Magicznie stworzonym mutantem. Chodźmy powiedzieć o tym reszcie.
  Droga do reszty kompanii zajęła im ok. 30 minut gdyż zgubili drogę. Gdy dotarli na miejsce zobaczyli jak towarzysze rozbijają obozowisko.
- Trzeba zbudować ogrodzenie. - powiedział na przywitanie Rhamirez
- Dlaczego? - zdziwił się Pyrran
- Tam w lesie jest coś niebezpiecznego. Trzeba zrobić dobrze obwarowany obóz.
- Nie można ustawić straży? - zapytał się Kyrran
- Potem. Najpierw trzeba zbudować obóz. - zniecierpliwił się mag
- Dobra, niech ci będzie. - powiedział z znużeniem w głosie Pyrran - Słuchajcie. Bogowie zsyłają nam...
- Zamkniesz się k[beeep] czy mam ci pomóc? - zapytał Muradin
- Słuchajcie. Za godzinę ma tu stać dobrze obwarowany obóz. - powiedział z przekonaniem w głosie czarnoksiężnik - Jasne?  
- Tak - odpowiedzieli wszyscy chórem
  Budowa obozu poszła im nad wyraz szybko. Rhami i Torn scalali magicznie przyniesione im pale drewna. Muradin, zabójcy i Garrett ścinali drzewa na pale a kapłani modlili się do bogów o pomoc. Obszar na obóz był dość duży. Miał rozmiary średniej karczmy. Był dookoła ogrodzony palami wbitymi w ziemie. Pale miały wysokość ok 4 metrów i były zaostrzone. Były dość solidne by powstrzymać mutanty. Była jedna brama. Magiczna. Otwierała się tylko przed jednym z członków załogi. Wewnątrz obozu wyczarowane zostały trzy namioty. Jeden sypialny, drugi służył jako szalet, a trzeci zastępował szpital. Budowa całego obozu zajęła im godzinę.
- Słuchajcie. Mamy wam coś do powiedzenia - rzekł Torn, zaraz po zakończeniu prac - Dawaj Rhamirez.
- To, co śmierdziało w lesie, to były gnijące trupy elfów. Stał nad nimi potwór. Po zabiciu tego potwora, stwierdziliśmy, że jest mutantem. Sztucznie stworzonym mutantem. Ktoś bawił się na tej wyspie w Matkę Naturę. Postawiliśmy ten obóz, dlatego, że mutanci mogą przyjść za naszym zapachem tutaj. Na szczęście nie uda im się dostać do środka. Jutro wyruszamy sprawdzić, kto bawił się w boga. Wyśpijcie się porządnie, jutro czeka nas ciężki dzień.

    Rozdział III
     Pradawni


Poranek był chłodny. Zanosiło się na deszcz. Garrett coś usłyszał. Wstał, ubrał się, wziął swoją broń i wyszedł z namiotu. Po obozie chodziły trzy czarne jak smoła stworzenia. Zęby miały małe, ale ostre i sierpowate. Miały dwie trzy pary odnóży krocznych i jedną parę służącą jako broń w walce. Oczy były na czułkach. Garrett błyskawicznie użył zaklęcia niewidzialności, które znał każdy złodziej. Maszkary nie zauważyły gnoma, tylko dalej łaziły po obozie. Złodziej podkradł się do jednej szkarady i wyciągnął miecz, który był przykryty płaszczem. Miecz przypominał katanę, lecz był robiony specjalnie do wzrostu Garretta, więc nie był zbyt długi, ale ostry i naznaczony runami. Gnom ścisnął rękojeść miecza i ciął nim na odlew, tak, że powietrze aż zafurkotało. Bestia zawyła okropnie i zaczęła się rozglądać skąd został przeprowadzony atak, lecz nikogo nie zauważyła, ponieważ karzeł nadal używał zaklęcia niewidzialności. Tym razem złodziej trafił celnie, prosto w gardziel. Bestia nawet nie zawyła. Z namioty wypadł Muradin i Grom. Obaj byli tylko w majtkach, lecz trzymali swoje bronie w rękach. Muradin rzucił toporem i trafił bestię prosto w środek głowy. ÂŁowca odrąbał głowę ostatniemu stworzeniu. Z namiotu wyszła reszta załogi.
- No proszę. Widzę, że nie możecie obejść się bez mordowania rzadkich okazów. - powiedział Torn
- Rzadkich, nie rzadkich. To cholerstwo przedostało się jakoś do naszego obozu, więc trza było je zarżnąć - odrzekł krasnolud
- Wcale się nie przedostało - rzekł z ironicznym uśmiechem Rhamirez - Były tu zanim pryśliśmy.
- Co?
- Te stworzenia to Ellichmocinius Elris powszechnie uważa się je za wymarłe. - wyjaśnił Torn - Jak widzę, nie do końca. Na tej wyspie ocalały. A były tutaj, gdyż jak chcą potrafią być niewidzialne. Nie są groźne, ponieważ są roślinożerne. Jednak mogą rozszarpać napastnika na strzępy, jak się je rozzłości.
- To co może zjemy śniadanie - zaproponował Wilk po chwili milczenia.
- Grom rusz się na polowanie.  - powiedział Kyrran - weźże sobą kogo chcesz.
   Grom poszedł z Muradinem i Regisem. Wilk, Tom i Pyrran zaczęli przygotowywać wszystko do śniadania. Rhamirez, Torn, Garret i Kyrran stanęli z boku i zaczęli rozmowę. Pierwszy odezwał się Torn:
- Jak to się zaczęło?
- Usłyszałem jakiś hałas...
- A co dokładnie?
- Nie wiem - odpowiedział złodziej - Ubrałem się i wyszedłem na zewnątrz. Zobaczyłem te maszkary i użyłem czaru niewidzialności.
- Tak myślałem - rzekł nekromanta - Słyszałem, że wy, złodzieje używacie starożytnej magii, której żaden inny mag nie zna, ponieważ została usunięta z życia magicznego na skutek kodeksów. Prawda?
- Tak. - odpowiedział po namyśle gnom
- Tak się składa, że ja w czasach mojej młodości też byłem złodziejem. Poznałem magię. Zacząłem się nią interesować, gdy poznałem naprawdę potężne zaklęcia.
- Dobra, dość wspomnień - przerwał dyskusję Kyrran - Czas zająć się poważniejszymi sprawami. Co z tymi Ellichnninius Erlis?
- Z Ellichmocinius Elris. Nie wiem. - rzekł druid - Pierwszy raz w życiu, nie wiem co zrobić w sprawie natury. Zawsze wiedziałem. Zawsze. Dlatego zostałem druidem. W młodości...
- Wk[beeep]cie mnie tymi wspomnieniami. - przerwał starcowi kapłan - Mieliśmy radzić co w sprawie tych wielgaśnych modliszek.
- Ja maam pomysł, ja maam pomysł!! - zaskrzeczał Percival, który siedział na ramieniu nekromanty
- Słuchamy cię.
- Za[beeep]my sk[beeep]ów, za[beeep]my sk[beeep]ów!!! - wrzeszczała papuga
- A ja mam lepszy - odparł karzeł - Gdy będziemy wracać, weźmy ze sobą parkę i sprubujmy rozmnożyć je w Lesie Wieków?
- Nie wiem, co o tym myśleć - odpowiedział staruch - W Lesie panuje magiczny ekoklimat, więc na pewno się przyjmą. Jest tylko jedno ale.
- Ludzie, elfy, gnomy i krasnoludy. - rzekł z poirytowaniem mag - Kiedy się dowiedzą, że żalgice powróciły do królestw, zaczną się wyprawy zbrojne do Lasu.
- ÂŻgalice? - zdziwił się Kyrran
- W wolnym tłumaczeniu. - odpowiedział Torn - Ich płytki z pancerza są bardzo cenne. Krew ma dożo zastosowań w medycynie a kły są ładną ozdobą.
- Ludzie zachwieją ekosystem? - zapytał się zapytał się Garrett
- Nie. Las Wieków ma magiczny ekosystem, którego człowiek, elf ani nikt inny nie zniszczy. - odrzekł czarnoksiężnik - Boje się o życie nie winnych stworzeń.
- Ale...
- Niema żadnych, ale - przerwał druid - Zabierzemy żgalice, ale zachowamy tę wieść w tajemnicy. Niech nikt z kompanów nie rozpowiada o tym w karczmach!
   Konwersację przerwało nadejście myśliwych z trzema jeleniami i jednym kozłem. Kozioł był żywy. Mieli zamiar zostawić go w obozie, na czarną godzinę. Mięso skwierczało nad paleniskiem.

Ciąg dalszy nastąpi…
« Ostatnia zmiana: 30 Marzec 2007, 12:57:07 wysłana przez Rajca »

Offline Legolas

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 311
  • Reputacja: 51
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Moc Przeznaczenia
« Odpowiedź #1 dnia: 03 Marzec 2007, 22:52:42 »
Bardzo fajne opowiadanie. Nie widziałem żadnych błędów. A przekleństwa troche sie przez nie pośmiałem szczególnie mnie rozbawiło "Za[beeep]my sk[beeep]ów, za[beeep]my sk[beeep]ów!!!" albo " Mała dziewczynkom, która chce straci cnotę ze starym grzybem" a  i tu są błęd ale małe. Troche sie w ogóle pośmiałem. Ale w sumie to nie wiem ile Rahmi mam lat jest 200 lat młodszy od druida a ile ma druid?? A tak to lubie takie opowiadania Nekromanta ale jednak jakby dobry Nekromanta. Poza tym lubie Magów różnych. Hehe pisz dalej. Nie mogę sie doczekać.
Moja ocena 10/10 osobiście dałbym 5 gwiazdek.

Forum Tawerny Gothic

Moc Przeznaczenia
« Odpowiedź #1 dnia: 03 Marzec 2007, 22:52:42 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top