Zasyczałem szyderczo, po czym skóra na mojej twarzy ułożyła się w uśmiech. Był to przerażający uśmiech, który był najbardziej typowym uśmiechem Jaszczuroczłeka. Ukazał on szereg zębów, po których spokojnie spływała toksyczna ślina.
- Jestem Jaszczurem. I jak dobrze pewnie wiesz, my nie słyniemy z wyrozumiałości. Zaszczyciliśmy się piekielną odpornością na rany, zabójczymi ogryzieniami i silny ogonem. Spójrz na moje zęby- Po czym wyszczerzyłem je jeszcze bardziej.- Ugryzienie ich, jest w stanie zabić praktycznie każdą istotę. Jednak, względem ciebie mam inne zamiary. Ugryzę cię i będę patrzył jak umierasz, by chwilę przed twoją śmiercią zaczął skórować cię.- Uśmiechnąłem się po tym- Jednek Ventepi, patrzy na ciebie przychylnym wzrokiem. Więc masz szansę, uniknąć losu wielu, którzy gineli od tortur Jaszczurów...- Po tych słowach, puściłem oko, do elfa, by go uspokoić.