Jaszczur dopił trunek z rogu i puścił go bezwiednie na trawę. wbity kostur puścił z zaciśniętej dłoni i pokierował swoje dłonie w kierunku nadbiegających bestii. Pierwszym celem okazał się Warg. Jaszczur śląc energię mrotokinetycnzą przed siebie w formie wiązek energii oplótł gardło stworzenia i energicznym ruchem dłoni, a de facto impulsem myśli i rozkazów słanych wraz z energią w celu wypełnienia powinności, złamał kark bestii, która opadła bezwiednie na ziemię. Tak zginął jeden Warg.
Salazar nie czekając wiele chwycił swój kostur oburącz i czekał na nadejście przeciwników, miał czas. Wilki dobiegły do niego, lecz nie były głupie by atakować pojedynczo osobę, która stoi nieruchomo pośród polany. Utworzyły szyk bojowy tworząc wokół Salazara jakby małą arenę, szły wokół niego szczerząc swoje zębiska ociekające śliną i pianą. Jaszczur zachowując spokój duszy czekał na ich ruch niczym Rafiki z opowieści o królu lwie, który wraz ze swoim drewnianym kijem czekał na atak hien. Salazar nie zawiódł się, z odległości 10 metrów bestie skoczyły na niego niczym na pożywienie, z trzech różnych stron biorąc jaszczura w tak zwany ogień krzyżowy. Salazar wykorzystał ten moment, by wraz z kosturem uderzyć na przód przed siebie, w pędzącego wilka jednocześnie odsuwając się od atakujących z za pleców pozostałych stworzeń leśnych. pędzać na wilka wyprowadził kostur na bok i niczym biorąc zamach kilofem by uderzyć w skałę, zamachnął się uderzając w głowę wilka i miażdżąc doszczętnie jego głowę. Uderzenie było tak silne, ze Wilk wraz z uderzeniem uderzył głową o glebę wbijając się w nią i zatrzymując. Jaszczur puścił kostur i wykorzystując jego usadowienie i siłę kierowaną ku ziemi, wykorzystał go by przeskoczyć nad truchłem wilka.
Lądując na ziemi, Salazar sięgnął do pasa i jednocześnie dwoma ramionami wyciągnął szablę kucając na dwóch nogach. Gdy wstał automatycznie obrócił się, gdyż wilki musiały być tuż za nim. nie było to mylne spostrzeżenie, gdyż oba były już w odległości 2,5 metra, i skoczyły na Salazara, by przewrócić go na ziemię i wgryźć się w miejsca strategiczne. Salazar potrafił dobrze posługiwać się tymi broniami, a należały one do tak zwanych szybkich siecznych, wykonał zwykłe proste poziome cięcia w powietrzu po łuku od swojego ciała zwyczajnie podrzynając gardła bestii, które już na niego opadały. Po błyskawicznym cięciu schował ramiona za plecami wraz z ostrzami, a martwe ciała wyminęły go po bokach lądując martwe.
Wiedzieliście, że to nie koniec zabawy, gdyż wraz z rozpoczęciem starcia usłyszeliście kolejne ryki i wycia, jednak nie były to wilki, o nie, raczej stworzenia kotowate.