Krasnolud dotarłszy na sam dół wziął się ponownie do pracy, na której polegało segregacji urobku do odpowiednich boksów, do tego użył łopaty i raz za razem wrzucał je nie mieszając rud, bo po co miałby ponownie tę samą czynność wykonywać i jako krasnolud znał się na tym jak nikt inny. Kiellon ładując łopatę za każdym razem umorusał się jak nigdy można powiedzieć, że stał się czarny niczym węgiel, który gdy ładował do magazynów gdy tylko skończył z rudą żelaza, ale humor brodacza nie opuszczał i zaśpiewał kolejną zwrotkę piosenki. - Urodzeni pod ziemią, Dorastający w kamienistym łonie Ziemia jest naszą kołyską, Góry staną się naszym grobem Staw nam czoła na polu bitwy, A poniesiesz klęskę, Nie boimy się tego, co kryje się pod ziemią, Nie możemy dokopać się za daleko. ÂŚpiewał sobie co jakiś czas zarzucając refrenem. - Jam jest krasnolud i kopię dół, kopię, kopię dół, kopię, kopię dół Jam jest krasnolud i kopię dół, kopię, kopię dół, kopię, kopię dół!. Praca przebiegała mu wtedy sprawnie.