Po skończeniu obrabiania desek elf przystąpił do heblowania. Złapał za hebel i napierając mocno na deskę zaczął przejeżdżać narzędziem, stopniowo wygładzając powierzchnię drewna. Zajęcie było ciężkie i monotonne, ale Quinn się nie zrażał. Oddychał miarowo, podczas gdy kolejne deski z surowych, niegotowych jeszcze półproduktów powoli przypominały sensowny, gotowy produkt. Po czasie który dla elfa wydawał się epoką skończył w końcu i odetchnął, patrząc na pięknie oheblowane, gładziutkie niczym piersi pięknej panny i zaczął ładować je na wózek.