- Bynajmniej... - odparł jednym słowem, gdyż znał jego znaczenie i idealnie wpasowało się ono w tę konkretną sytuację.
- Dlaczego miałbym sobie z panienki żartować. - powiedział i zatoczył okrąg palcem wskazującym.
- Kazałem panience słuchać, bo słuchanie jest podstawą mojej pracy. Nikt nie będzie dobrym dziennikarzem jeśli nie nauczy się słuchać. Nie sztuką bowiem jest widzieć to co oczywiste, bo gruby człowiek na pewno będzie kochał jedzenie, a wychudzona starsza kobieta to bez wątpienia samotna wdowa nie mająca praktycznie żadnych środków do życia. Sztuką jest jednak wychwycić to w jaki sposób owa kobieta prosi o resztkę chleba. To wystarczy aby wychwycić tę specyficzną manierę zdradzającą jej szlacheckie pochodzenie, które mimo wszystko nie zapewniło jej dobrobytu po śmierci męża i sprawiło, że teraz stała się godną pożałowania żebraczką. - mówił i ponownie sięgnął po zeszycik.
- Te notatki, to w pewnym sensie wytrychy otwierające pewne zamki i szufladki pamięci. Jedno słowo, zdanie, imię czy adres prawie natychmiast przenosi mnie do "szczególnego" miejsca, gdy w "szczególnym" momencie, wydarzyło się coś "szczególnego", to jest moja tajemnica, którą oddaję Ci całkowicie za darmo. Abyś mogła ją wykorzystać kiedy przyjdzie odpowiedni moment. - ciągnął
- Dlatego, gdy ty pobiegłaś szukać nieokreślonych złoczyńców ja stanąłem spokojnie w ciszy i słuchałem tych, którzy mówili, bo to też jest niezwykle ważne. Dziennikarz ma być cieniem i dymem. Ma być, ale całkowicie niewidoczny jak... - tu szukał dobrego porównania -- ... jak nos! Tak, właśnie jak nos. W każdym momencie bowiem widzimy swój nos, chociaż nasz mózg całkowicie go ignoruje, ciekawe prawda? Sama możesz sprawdzić? Ale wracając do sedna. Dziennikarz ma być właśnie takim nierzucającym się w oczy nosem, który trwa niezauważony i słucha. Bo w towarzystwie obcego nigdy nie mówi się tego, o czym opowiada się w prywatności. Dlatego skup się i posłuchaj jeszcze raz panienko i zobaczysz, że mimo iż my milczymy, cały świat nie milczy, ale wręcz woła do nas opowiadając swoją historię... A teraz... znajdźmy ten imbir, znam świetnego dostawcę przypraw ze słonecznego Ishgaru.