No, jeśli chodzi o mnie, to przeklinam niemal codziennie. Niezależnie od tego, czy jestem w nastroju, czy też nie, czy mam powód, czy nie mam powodu, to i tak przeklinam, nawet jeśli z nikim nie rozmawiam. Przekleństwa u mnie, lecą od ,,A'' do ,,Z'' i nie jestem wstanie użyć słowa. np ,,wkurzyć'', albo ,,kurde'', bo wolę je ZDECYDOWANIE zastąpić innymi - wiadomo jakimi. Czemu tak się nauczyłem przeklinać - nie wiem. Są dni, w których nie przeklinam, ale wtedy, gdy jestem świeżo po spowiedzi (wtedy ledwo się powstrzymuję), choć po kilku dniach, stary nawyk wraca
.
Jednak nie przeklinam w miejscach publicznych, gdzie jest pełno osób, ani też przy dorosłych, bo wtedy nie wypada i denerwują mnie bachory, które przeklinają gdziekolwiek są, tylko dlatego, żeby za szpanować. Dziwią mnie także osoby, które przy nauczycielach przeklinają. Pamietam mi.n taką sytuację, kiedy dwie dziewczyny (ładne) z mojej klasy zaczęły się kłócić. Pierwsze cicho, cicho, a później na cały głos zaczęły się wyzywać i wszyscy patrzeli, co się dzieje. Mieli szczęście, że nauczycielka była trochę nie rozgarnięta, bo by od razu wylądowali u dyrektora.
Jak dziewczyny przeklinają szczególnie ładne, to trochę mi to przeszkadza, bo według mnie takie słownictwo do dziewcząt nie pasuje :-*. Na koniec jeszcze powiem, że ksiądz nawet przeklina i to w miejscu publicznym. Kiedyś mieliśmy zastępstwo z inną klasą, ale my dawaliśmy nieźle popalić. Księdza tak poniosło przez to, że rzucił taki tekst: ,,Klasa IB jest zdyscyplinowaną klasą i można się z nią dogadać, natomiast klasa IA (to ja i moja klasa ;D) jest je*nięta do potęgi.
Wtedy tak mi się chciało śmiać, że o mało z krzesła nie spadłem ;D.