Kermos klął w duchu, że nie pozyskał jeszcze funduszy na dalsze szkolenie. Spojrzał za siebie, na towarzyszy, którym potrzebny był teraz witalita. Niestety on nie mógł im pomóc. Mógł tylko walczyć z pożarem. Choć była to syzyfowa praca, nie poddawał się. Ponownie zaczerpnął magii z duszy i przelał ją do dłoni.
-Anoshu!
W ognień znów poleciała mroźna zamieć, która go trochę przydusiła. Jeżeli nie mógł ugasić całego pożaru to przynajmniej powstrzymywał płomienie przed dotarciem do magów będących na poziomie kwater. Czekał też aż pojawią się ci, którzy się teleportowali i powiedzą co tu jest grane.