Chciałbym podzielić się z Wami utworem, który powstał dawno temu, jeszcze za czasów, kiedy to interesowałem się twórczością Adama Mickiewicza. Jest to oczywiście niby-oda, gdyż daleko jej do tego, co pisywał chociażby w/w poeta.
Do Nadziei
Tyś orędowniczką swobody,
Która daje nam natchnienie.
Otwórz przed nami ogrody,
Gdzie znajdziemy pocieszenie
W smutku, chorobie, nędzy,
Bez perspektyw, Bez pieniędzy
Ulecz rany, daj na siebie,
Niech istnienie ma swój wątek.
Ono bowiem jest w potrzebie.
Niech nastanie więc początek,
Nowa era zjednoczenia.
Bez trosk, żalu i milczenia
W zamian my, Twoi synowie,
Nazywani też głupcami,
Zapomnimy o podkowie,
Obdarzymy Cię kwiatami.
Usłysz więc pieśń szafirową.
Pani! Oszczędź nam cierpienia.
Nasyć tą ziemię jałową,
Która ginie z pragnienia.
W Tobie mamy swą radość.
ÂŚwiat wypełniony ironią.
Obnaż przed nami swą nagość,
W walce z życia bronią.
Los bowiem to potęga,
Moc i siła nieokiełznana.
On nawet do niebios sięga,
Lecz w Tobie ma Pana.
Tak i my, brat obok brata,
Z Tobą do końca świata.