Autor Wątek: [Opowiadanie] Twierdza  (Przeczytany 1920 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Mohamed Khaled

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 4089
  • Reputacja: 3650
  • Płeć: Mężczyzna
  • Bóg napisał tak wstęp, szanuj ludzi, kurwy tęp.
    • Karta postaci

[Opowiadanie] Twierdza
« dnia: 13 Wrzesień 2014, 14:11:14 »
Prolog:
   Ból, cierpienie, krew i poświęcenie. To przyświęcało małemu oddziałowi na granicy Królestwa, który za swe zadanie miał strzeć podejrzanych ruin zamku. Niby nic dziwnego, nieprawdaż? Ale czy aby na pewno? Nie zawsze to, co widzimy, jest prawdą. Czasami zdarza się, iż umysł płata nam figle. W tym przypadku, nie było szans, by coś się nie rozwaliło...
Ekspedycja od początku była skazana na klęskę, a te głosy.. Tak, głosy. Każdego dnia, o każdej godzinie, każdej minuty, dało się słyszeć różnorakie jęki, warczenia, pomrukiwania. Oczywiście, można było to sprawdzić. I sprawdzano, rzecze wam! Ale nic nie znaleziono... Niejednokrotne wysyłanie ludzi nie pomogło, a tak jakby.. wzmogło? Kij go tam wie, ważne było, iż strach paraliżował żołnierzy..
   Tamtego dnia, krople deszczu uderzały o stalowe zbroje. Wyglądało to tak, jakoby Bogowie płakali nad ich losem. I nie dziwota! Pięciu ludzi zaginęło w niejasnych okolicznościach. Nawet nie wiecie, jak te biedne człowieczyny chciały uciec. Ale nie mogli! Królestwo Khamilor ich potrzebowało, byli bowiem oddziałem chroniącym granicy z Królestwem Miliris, z którym obecnie Kham. prowadziło wojnę. Dzisiejszego dnia zdecydowano, iż odnajdą źródło dźwięków, nawet przed obawą śmierci. Odnaleźli...
   Dźwięki wychodziły z lochów, z jednej z cel. Co dziwne, brzmiało to tak, jakby zza ściany. Postanowiono! Rozwalą tą ścianę, sprawdzą co się stanie. Przyprowadzili tam dwóch swieżaków z kilofami. Jedno uderzenie, drugie uderzenie.. Trzecie, czwarte, trzydzieste. Jest! ÂŚciana skruszyła się, wręcz zaczęła odpadać.. Wraz z tym rozniósł się niewiarygodny odór. Chwilę potem z środka wypadły trzy kobiety, tak zmasakrowane, jak zwierze, zaatakowane przez watachę wilków.
Miały białe oczodoły, bez tęczówek. Jej paznokcie były powyrywane, a ręce - jak i nogi - były w różnych pozycjach. Wszyscy, jak jeden mąż, zwymiotowali na ów widok. Byli wręcz przerażeni, nie mogli się ruszać.. Byli sparaliżowani. Wtedy, to uczucie zostało spotęgowane...
- Czas, na zabawę... - odezwał się głos, tak przerażający, jak głos samego diabła...


--------------

Hejo! Od jakiegoś czasu piszę sobie takie opowiadanka :P Chciałbym się tym z wami podzielić, usłyszeć rady, krytykę itd. ponieważ to pomaga mi w kształceniu się. Pisanie, to moje hobby i myślę, że w przyszłości jako takie dodatkowe zajęcie, chciałbym właśnie pisarstwo. Miłego czytania.

Kolejna część już jest pisana :)

Offline DarkModders

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 4400
  • Reputacja: 5662
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: [Opowiadanie] Twierdza
« Odpowiedź #1 dnia: 13 Wrzesień 2014, 14:48:33 »
Opowiadanie wyszło Ci super :D. Czekam na kolejną część

Forum Tawerny Gothic

Odp: [Opowiadanie] Twierdza
« Odpowiedź #1 dnia: 13 Wrzesień 2014, 14:48:33 »

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: [Opowiadanie] Twierdza
« Odpowiedź #2 dnia: 15 Wrzesień 2014, 15:16:42 »
A ja czekam na kolejną część, by nazwać to opowiadaniem. Powinno ono mieć jakiś układ, również wyraźną pointę. To tutaj można nazwać co najwyżej jakimś prologiem do czegoś większego, np. właśnie opowiadania. Chociaż, nie ukrywam, czytało się szybko i raczej przyjemnie. Widać, że masz lekkość pisania i to dobrze, nawet to wychodzi. Ale tak jak mówiłem - tutaj nic nie ma. Treści w ogóle, żadnej historii, opowieści właśnie. Pisz więcej, a na pewno będzie dobrze. :)

Offline Mohamed Khaled

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 4089
  • Reputacja: 3650
  • Płeć: Mężczyzna
  • Bóg napisał tak wstęp, szanuj ludzi, kurwy tęp.
    • Karta postaci

Odp: [Opowiadanie] Twierdza
« Odpowiedź #3 dnia: 08 Grudzień 2014, 21:57:45 »
   
Rozdział I: Trudny los wojaka.
   Przeszło dwadzieścia lat temu, na granicy odnaleziono twierdzę, a w niej zamczysko. Zamek ów był tak stary, jak Bogowie. Nie wiadomo, kto go stworzył, jak go stworzył, ani.. po co.
Wiadome było jednakże, że warownia służyła do obrony. Wskazywały na to liczne kuźnie, zbrojownie i inne zakłady gdzie produkowano różnorakie bronie.
Przed dwudziestu laty, stała się tam jednakże straszna rzecz. Cały garnizon, który za zadanie miał pilnować przejścia, wyparował. Znikł! Od tamtego czasu, zamczysko zwane było "siedzibą duchów", "zamkiem wyklętych" albo "Tym starociem na granicy".
Mało osób odważyło się tam przebywać, zwłaszcza że nie było jasne, co stało się z ludźmi.
   Teraz, tyle lat po tym wydarzeniu, zapomniano już.. Tylko najstarsi, Ci którzy żyli za tamtych czasów - a musicie wiedzieć, że nie wielu ich było - pamiętali tą historię.. Nie zdradzali jej jednak, jakby czegoś się obawiali. Z czasem, zapomniano o twierdzy, bo po cóż pamiętać o starym zamczysku?
Wszystko zmieniło się tamtego dnia, w ten piękny - a jakże upalny, nawet jak na tak wczesną porę - dzień. Bowiem od samego poranka, heroldzi rozgłaszali, iż Markus, obecny Lord Protektor, werbuje każdego, kto jest w stanie unieść oręż. Głosili "Do koszar, rozkaz Lorda!", albo "Wielu jest słabeuszy, ale kimże TY jesteś? Zaciągnij się do wojska, sprawdź się!"
Większość mężczyzn dało się na to nabrać, zraniło to ich dumę? Nie wiadomo, bowiem żaden z nich nie określił, co tak naprawdę skusiło ich do tej decyzji.
Wkrótce, wielu z nich pożałowało tej jakże dziwnej decyzji. Jak się później okazało, zbierano żołnierzy w niepewnym celu. Lord bowiem, zaintrygowany podejrzanym zamkiem na granicy, postanowił wysłać tam swe wojska. Nie słyszał jednakże, co się tam zdarzyło, przez co, życie jego ludzi mogłobyć zagrożone..
***
Kieł stąpał ostrożnie na palcach, w lewej dłoni dzierżąc łuk, a w palcach prawej, trzymając strzałę. Od paru godzin śledził swój cel, wielkiego niczym dwóch rosłych mężczyzn niedźwiedzia. Bestia od paru miesięcy terroryzowała ziemie w okół Milisoris, stolicy królestwa Khamilor. Wiecie, jak to jest. Atakowała karawany, straszyła strażników. Ogólnie, panował przez nią chaos.
A Kieł? Był myśliwym, osobą która większość życia spędziła w lasach, skacząc od krzaka do krzaka, polując na różnorakie bestie. Więc skoro miał doświadczenie, przeczytawszy ogłoszenie, wziął łuk i wybiegł z miasta. Tak po prostu. Teraz, latał po lesie, poszukując zwierzyny...
***
- Ruszać się, wy pieprzone kundle! Nie mamy całego dnia! - rozległ się donośny, męski głos. Spośród żołnierzy wypadł starszego wieku rycerz, ubrany w porządną - najpewniej dopiero czyszczoną - zbroję, z czarną różą, na tle ognia w herbie. - Szereg, już! - rozbrzmiał jego donośny głos. Nowo zrekrutowani osobnicy stanęli w nierównym szeregu, ukazując swą klasę. A raczej jej brak, hihi.. - Eh... - zawiedziony wręćz, spojrzał na nich.
- Czy wiecie, dlaczego tu jesteście?! - kapitan zadał pytanie każdemu z kolei.
- No bo.. nam kazano... - wyjąkał jeden z świeżaków.
- Nie! - ryknął przeraźliwie - Jesteście tu, bo czeka was bardzo ważne zadanie. Z woli samego króla!
- Al..ale! - chciał wyjąkać. Jedyne, co potem zdążył wydobyć, to jęk. Runął na ziemie niczym kłoda, prawie martwy. ÂŻaden jednak nie drgnął, bał się.
Kapitan Drake znany był ze swej "dobroci" do świeżych, dlatego też mało który wytrzymywał treningi, które on zszykował. Ciężkie tygodnie treningu mogły stać się katorgą dla kogoś, kto już na pierwszej rozmowie zadarł z jego autorytetem. Z ciężkiej pracy, mogło się to przerodzić na pojedynek o życie. Ten rekrut już sobie przesrał.
***
- Jest blisko... - wymamrotał, nakładając na cięciwe strzałę. Bestia, którą tropił od jakiegoś czasu, według znalezionych przez niego śladów, znajdowała się gdzieś w tym terenie. Wystarczyło ją znaleźć i capnąć.
Coś zaszeleściło z prawej strony, myśliwy zastygnął, potem obrócił się na pięcie i napiął łuk. Wyczekiwał...
Znów coś zaszeleściło, puścił więc strzałę wolno, by poszybowała do celu, najpewniej go zabijając.
Wszystko zamilkło, teraz tylko równomierny oddech wydobywający się z piersi Kła przerywał ciszę.
- Powinien już wyskoczyć... - mruknął, doskakując kilkoma zwinnymi ruchami do krzaków. Rozchylił je lekko, nadal niepewny, co tam ujrzy. To był królik! Z przerażoną miną spoglądał na strzałę, która zawisła milimetry nad jego małą, puszytą główką, prawie go zabijając. Biedny, mały i słodki króliczek. - Cholera! Gdzie ten niedźwiedź?!
I gdyby niedźwiedzie mogły mówić, ten pewnie by powiedział "Tu jestem, mały popierdolcu". Przeraźliwy ryk wydobył się za plecami chłopaka, chwilę potem, gdy ten obrócił się by spojrzeć, ujrzał rozpostartą japę bestii, która mierzyła się do zjedzenia go.
Odskoczył szybko, naciągnął kolejną strzałę, wymierzył. Serce które do teraz biło głośno w jego piersi, umilkło, skupione jak nigdy wcześniej.
- Do widzenia... - mruknął, puszczając cięciwe. Strzała poszła w ruch, wleciała do paszczy i uśmierciła bestię. Ta wydobyła z siebie ostatni ryk, błagając niby to niebo o życie, potem padła jak kłoda na ziemie. - Głupia...
   Kieł oporządził ją, zdzierając pazury i kły, a także odcinając głowę. To ostatnie poszło mu dość ciężko, lecz jednak udanie.
Z głową w torbie, ruszył raźnym krokiem do miasta, gdzie czekała go już - nie dość miła, rzecz jasna - niespodzianka...


//Kolejny rozdział, zapraszam do czytania :3

Forum Tawerny Gothic

Odp: [Opowiadanie] Twierdza
« Odpowiedź #3 dnia: 08 Grudzień 2014, 21:57:45 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything