- - Jestem Andrzej Mleczko, głównodowodzący szpicy sił wywiadowczych Konusa Mikrusa, prawowitego pana tych ziem. Zostałem wysłany, by siać zamęt w królestwie Valfden, by sprowadzić na was głód i plagę pijaństwa. Arystokracja popadnie w alkoholizm. A raczej w jeszcze większy alkoholizm - poprawił się szybko.- Będzie niezdolna do prowadzenia żadnych działań, gdy wreszcie wylądujemy na wyspie, gdy wyjdziemy z ukrycia. Będzie się żreć między sobą, zabijać przy każdej możliwej okazji, popijając przy tym nieznane wam trunki, które zamieniły by was w to, co sobie umyślił mój pan. Albowiem w bimbrze tym jest coś, co zmieni was w kogoś innego. I nie macie sił, by nas powstrzymać! - Andrzej, kaleka bez połowy jednej nogi, zaczął się śmiać. Histerycznie, podle, aż dostawał drgawek i spazmów. ÂŚmiał się długo, bardzo długo. Brzmiał jak postacie z przerażających bajek opowiadanych nocą po karczmach. ÂŚmiał się i śmiał...