Mnie osobiście walka zniechęciła na początku. Nie mogłem się przyzwyczaić do przeciwników zdolnych przesunąć się kilka metrów podczas ataku i mnie trafić. Grałem przez niemal całą gre na poziomie wysokim, oprócz dwóch sytuacji. Jedna to ta w ciemnym pomieszczeniu z istotą na M. Strasznie trudna walka na wysokim poziomie (grałem czystym wojownikiem + trochę run, łowca demonów). Podobnie trudna walka była z tymi chrzanionymi potworami morskimi. Po 20 (chyba) razie zmieniłem na poziom łatwy, by przejść ten denerwujący etap. Najgorsze było to, że ten potwór był zdolny miotać pociskami 360 stopni wokół, co wyglądało cudacznie, kiedy głowę odwracał.
To samo miałem, kiedy przyszło walczyć z flotą wrony. Walka analogiczna do ataku statków Morgana, nawet prostsza jak dla mnie. Sknocili.
Klimat nawet mi się podobał. Lokacje duże, ale trochę słabo zagospodarowane. Za mało NPC oraz mniej znaczących postaci. Port na Taranis sztucznie pusty, a sama siedziba strażników też nie powala wielkością, choć w budynku magów jest naprawdę fajnie.
Najładniej zrobiona wyspa to chyba wyspa mgieł.
Grafika bardzo ładna, animacje w większości przypadków również. Zasięg zanikania obiektów, tak jak piszesz, jest trochę skopany, ale ja na to kompletnie nie zwracałem uwagi. Piękne widoki mnie pochłonęły, a klimat od sielankowego, przez zdradziecki po mroczny ustawił mnie solidnie w fotelu. Zwrotów akcji też było kilka, np. zdradzieckie sztuczki towarzysza o nicku na T. Kto z was się domyślił? Mnie nawet przez myśl nie przeszło, świetnie zrobione. Taką miałem minę jak się dowiedziałem:
Nie przeszedłem jeszcze gry, jestem chyba na ostatniej wyspie.