-
Heshar! - padło słowo inkantacji.
Mag wyciągnął przed siebie ręce i złączył dłonie, z których wkrótce po wypowiedzeniu inkantacji wyleciał podmuch ognia. I wtedy zaczął. Przelał sporo energii magicznej z własnej duszy i oddziaływał na nią pirokinezą, która spowodowała znaczny wzrost temperatury, wyładowania aż w końcu powstanie półpłynnej cieczy przypominającą magmę. Za pomocą psioniki zaczął rzeźbić jego ciało, aby twór ten był trwały i skuteczny w działaniu. Korpus szeroki, ręce długie, zakończone ostrymi jak brzytwa magmowymi ostrzami. Idąc wyżej, Rakbar uformował głowę i twarz, nadając jej jako taki wyraz. Głowa była zespolona z korpusem bezpośrednio. Mag wyczuł wiązkę energii magicznej w dopiero co urzeźbionym ciele i dołączył do niej swoją, grubszą, transportującą większe pokłady energii magicznej. Spowodowało to ożywienie istoty.
Chwilę potem wysłał przyzwaną istotę, aby zbadać przepaść. Nie podlegała ona ograniczeniom dystansowym, zatem musiała dokądś dotrzeć... Jej aura oświetlała mrok. Gdyby na wprost napotkała ścianę, z pewnością skierowałaby się w dół, tak sądzę.