- W takim razie, gratuluję awansu. Zostałeś okrętowym cieślą. - kapitan zwrócił się do Progana.
- Masz dbać o nasze zapasy drewna na pokładzie balastowym i w razie jakiejś morskiej draki jesteś odpowiedzialny, aby nam krypa nie poszła na dno. Możesz wybrać sobie kogoś do pomocy. Cała reszta jest odpowiedzialna za uzbrojenie. Armaty mają być czyszczone po każdym strzale, nie co drugi. Strzelać wolniej, ale celniej i od razu całą burtą. Nie bójcie się, że piraci będą w nas łupać raz za razem. Mogą pluć sobie kulkami, ale prócz paru dziur w poszyciu nie zrobią nam krzywdy. Słuchać rozkazów i wyczuć statek. Strzelać na rozkaz, gdy statek uniesie dziób na fali. Wtedy kule idą wyżej i są celniejsze, a i będziemy mieli pewność, że nie utopicie ich w morzu. Naszym celem jest handlowy slup o jednym maszcie. Załadować obie burty kulami łańcuchowymi. Jeśli go dogonimy, zetniemy mu ten lichy maszt i statek jest nasz. Wywiesić na rufie banderę bojową, niech psie syny wiedzą, że mamy pierwszeństwo. Jeśli któryś z obcych nie okaże szacunku posmakuje ołowiu. To wszystko rozejść się, dziękuję. Aha i jeszcze jedno. Na lądzie jestem Gordian, tutaj kapitan. - powiedział i odwracając się na pięcie ruszył do steru, aby lekko skorygować kurs. Płynęli z prędkością 10 węzłów, więc ich cel raczej nie miał możliwości im uciec.
-Jutro rano powinniśmy widzieć gryfa na horyzoncie.