Do sali wpadł zdenerwowany służący, próbując się bezradnie przedostać przez tłum gości popędził w stronę Isentora. Kilka metrów od króla zdążył jedynie wypowiedzieć...
- Panie!
...nim został ugodzony sztyletem przez jednego z zabójców. Oczy gości zwróciły się na wykrzykującego młodzieńca. Z początku zebrani byli pełni pogardy dla kogoś kto zachowuje się tak grubiańsko na przyjęciu w obliczu tylu znamienitych gości, szybko jednak zdali sobie sprawę, że afront młodzieńca to błahostka przy mordercy, który stał nad jego truchłem z lepkim jeszcze od krwi ostrzem w ręku. Zbrodnia wywołała panikę wśród możnych, kupców i innych mniej lub bardziej ważnych osobistości. W wielkiej panice ludzie próbowali wydostać się z pałacu.
Szukanie udręczonych duchów w takim miejscu jak to zapewne spełzłoby na niczym, gdyby zabójca nie podsunął Isentorowi idealnego materiału dokonując mordu na służącym. Król spojrzał na ducha młodzieńca, który stał nad swym ciałem, z grymasem okrutnego bólu na twarzy. Nawiązując z nim więź przelał weń część swojej energii magicznej, wraz z nią przelał również odwagę i ogromne pokłady wściekłości. Następnie opętał go energią magiczną przepełnioną mroczną magią. Zaraził go, wypaczył resztki człowieczeństwa, które zastąpił nienawiścią i złem. Po czym rozkazał mu objawić się w tym świecie. Podsycając jego żądzę istnienia, dzieląc się z nim energią magiczną, nadał mu cel.
- Rozpraw się ze swoim mordercą!