Jaszczur zszedł do środka. Teren opadał na początku całkiem mocno, lecz potem już coraz łagodniej. Wejście było szerokie na około półtorej metra, na pewno nie więcej, sklepienie zaś znajdowało się jakieś dwa metry nad podłożem. Zwisające z powały korzenie dawały niesamowite cienie, rzucane na ziemiste i nieco wilgotne ściany. Na razie nie było widać nic nadzwyczajnego, ot wielka dziura w ziemi. Szeklan jednak po trzydziestu jeden krokach doszedł do rozstaja. Tunel potencjalnie się kończył, lecz migające światło pochodni zdradzało, że są tam dwie szczeliny. Jedna biegła prosto, druga znajdowała się po prawej. Nie były szerokie, ledwie jaszczuroczłek mógłby się przez nie przecisnąć stając bokiem. Korytarzyki miały po jakieś dwa metry długości, potem ciągnęły się dalej dwa niezależne tunele.
//Uważaj, żeby nie zgasić pochodni, jestem ciekaw jak to rozwiążesz. Do tego możesz sobie robić jakąś mapkę, bo troszkę pochodzisz, jeżeli będziesz chciał przeszukać wszystko.